Komentarz
Komentarz
Dlaczego władze nie chcą "Wołodzi"?
Joanna Chaniło
Bar "U Wołodzi" już dawno przestał być jedynie barem. Napady ruskich pograniczników itp. happeningi sprawiły, że w pewnym momencie stał się swego rodzaju instytucją, znakiem rozpoznawczym, sprawiającym, że Hajnówka przestała być anonimowa wśród setek podobnych jej, niemrawych miasteczek. Bar świetnie więc promował miasto, ale ... czy miasto chciało promować bar? I czy w ogóle chciało baru? Choć "Wołodzię" możemy znaleźć nie tylko w polskich, ale i zagranicznych przewodnikach, nasze władze traktują go raczej jako coś wstydliwego. Na stronie internetowej starostwa, mającej zachęcić turystów do przyjazdu tutaj, nie wspomina się o nim wcale. Identycznie jest w przypadku miasta - wśród wymienianych na stronie urzędu atrakcji turystycznych możemy znaleźć nieistniejące budowle z okresu I wojny światowej, bank oraz parę prywatnych firm (!), ale o Wołodzi ... cicho sza! Po prostu nie istnieje. Tylko dlaczego?
Albo inne pytanie: dlaczego kilka lat temu władze miasta postanowiły podnieść "Wołodzi" czynsz o 100 proc.?
Czy likwidacja baru ma być kolejnym krokiem miasta w kierunku rozwoju turystyki? Zaraz po wypowiedzeniu hajnowskiemu PTTK siedziby? Po usuwaniu charakterystycznego budownictwa i zastępowaniu go marketami, betonowymi budynkami bez wyrazu itd., itd.? Warto zwrócić uwagę, że w międzyczasie likwidacji uległy również kasy PKS, a do Warszawy są już tylko dwa połączenia z przesiadkami. Przy stacji brakuje też - chyba jako w jedynym miejscu w Polsce - baru czy choćby kiosku.
O kłopotach "Wołodzi" pisał już ogólnopolski dziennik, w ubiegłym miesiącu odwiedziła go hiszpańska telewizja, tematem zajęły się lokalne media... Czy któregoś dnia zniknie podobnie jak kiosk przy dworcu?
Na drzwiach "Baru u Wołodzi" od dłuższego czasu wisi kłódka. Jego dalsze funkcjonowanie stoi pod dużym znakiem zapytania. Czy miasto może pozwolić sobie na stratę obiektu, który przez siedemnaście lat przyciągał ludzi z całego świata?
Charakterystyczny, pomalowany na czerwono obiekt, z ogromną głową spoglądającego gdzieś w przyszłość towarzysza Lenina, był wielką atrakcją Hajnówki. Jako "konieczny do odwiedzenia" reklamowało go wiele przewodników - nie tylko krajowych, ale i zagranicznych. Księga pamiątkowa baru pęka od wpisów gości - tych "zwykłych" turystów i VIP-ów z różnych stron. Wielu z nich zatrzymywało się w mieście tylko dla zobaczenia baru na własne oczy i wypicia kufla piwa w towarzystwie wodza rewolucji.
Widmo rozbiórki
Obecnie nad lokalem wisi groźba rozbiórki - taką właśnie decyzję wydały władze miasta. Budynek miał zniknąć do 20 grudnia 2006 r. Przyczyna decyzji, to zaległości w płatnościach. Właściciel, Wojciech Rynarzewski, nie miał pieniędzy, aby m.in. opłacić czynsz. Innym ważnym problemem jest zabranie mu koncesji na sprzedaż alkoholu. W tej chwili bar stoi nadal również tylko z powodu braku funduszy na rozbiórkę...
- Termin opłaty koncesyjnej - przyznaje Rynarzewski - rzeczywiście o kilka dni przeoczyłem. W sprawie czynszu wiele razy zwracałem się do burmistrza, z prośbą o umorzenie długu. Nie zgodził się. Szkoda, bo przecież bar przez tyle lat promował miasto...
Władze odmawiają wypowiedzi
"Kurier Hajnowski" zwrócił się do burmistrza Anatola Ochryciuka z
zapytaniem o los baru, ale ten nie zgodził się na żadną rozmowę.
Jasnej odpowiedzi na to pytanie nie chciał udzielić także starosta powiatu Włodzimierz Pietroczuk. Stwierdził, że jako mieszkańcowi zależałoby mu na utrzymaniu obiektu, który podobał się przyjeżdżającym do Hajnówki, ale jako reprezentant powiatu nie chciał się wypowiadać.
Hajnowianie się dziwią
Sprawa likwidacji baru wywołuje jednak żywe reakcje mieszkańców Hajnówki:
- Taką decyzję można podjąć tylko nie myśląc o przyszłości miasta - mówi około trzydziestoletni mężczyzna, zapytany przez nas podczas spaceru. - Nawet jeśli bar nie przynosił zysków, władze powinny zrobić wszystko, co możliwe, aby zapewnić jego dalsze istnienie. Jeszcze niedawno dość dużo podróżowałem po Polsce i wiem, że Hajnówka jest wszędzie identyfikowana przede wszystkim z barem. Pozbawiając się tak popularnego obiektu, tracimy wszyscy.
Decyzję o likwidacji krytycznie ocenia również Towarzystwo Ochrony Krajobrazu: - To bardzo ciekawe artystycznie miejsce - mówi Janusz Korbel. - Jeśli zniknie, to znaczy, że w Hajnówce i okolicy nie ma już do niczego dystansu i poczucia humoru.
Co ostatecznie stanie się z barem pokaże najbliższy czas. Wojciech Rynarzewski przyznaje, że sam nie jest teraz w stanie sobie poradzić: - Jestem hajnowianinem i chciałbym, aby bar pozostał w moim mieście, ale gdyby znalazł się jakiś sponsor w Polsce, zgodziłbym się pewnie na przeniesienie tej placówki w inne miejsce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?