Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brutalni i bezkarni

Alicja Zielińska
Szkoła kipi agresją. Role się odwróciły. Uczniowie maltretują nauczycieli. Ministerstwo mówi dość: czas na dyscyplinę! Szkoła ma nie tylko uczyć wiedzy, ale i właściwego zachowania. Czy pomysły za utemperowanie uczniów zdadzą egzamin?

Widok toruńskiego anglisty, któremu uczniowie nałożyli kosz na głowę obiegł całą Polskę. Po dyskusji, jaka wówczas przetoczyła się w szkołach wydawało się, że takie sytuacje się nie powtórzą. Złudzenie, to wierzchołek góry lodowej. Brutalność nastolatków przyprawia o gęsią skórkę. W wielu szkołach trwa swoista próba sił i wojna na psychiczną wytrzymałość: ile zniesie nauczyciel, jak daleko trzeba się posunąć w chamstwie, żeby wytrącić go z równowagi.
Pod koniec stycznia z gimnazjum w Solcu Kujawskim zwolniono nauczyciela chemii. Stracił pracę po ujawnieniu filmu nagranego telefonem komórkowym przez uczniów. Widać na nim, jak pedagog siłą wyrzuca z ławki jednego z uczniów. Inni uczniowie jednak protestowali przeciwko ukaraniu chemika. Dyrekcja zmieniła zdanie, oceniła że w tej sytuacji to on był ofiarą prowokacji i szkolnej patologii. Nauczyciel wrócił do szkoły. Poniekąd stał się symbolem walki ze złem. Nie pozwolił, by uczniowie weszli mu na głowę.
Następnego dnia, jak telewizja TVN nadała o tym program, w naszej redakcji rozdzwoniły się telefony od nauczycieli. Mówili z niepokojem, że decyzja dyrekcji tego gimnazjum o zwolnieniu nauczyciela to zielone światło dla bezkarności i brutalności uczniów w ich wojnie z nauczycielami. Dostali bowiem sygnał, jak pozbyć się surowego belfra.
I rzeczywiście, nie trzeba było długo czekać. W tydzień później w gimnazjum w Miastku koło Słupska szesnastolatkowie wywlekli z klasy nauczyciela i pobili go. Okazało się, że tu również uczniowie próbowali sprowokować nauczyciela, gdy zwrócił uwagę, że palą papierosy. Obrzucili go wyzwiskami, wyzwali na pojedynek, jeden popchnął go barkiem, szarpał. Interweniowała policja. Wobec najbardziej agresywnych sąd zastosował ośrodek wychowawczy.

A co mi pani zrobi?

Zatrzymani nieletni

W ubiegłym roku na Podlasiu policjanci zatrzymali 1722 nieletnich sprawców przestępstw. Najwięcej było włamań, kradzieży i rozbojów. Zanotowano blisko 200 ucieczek z domu, o 70 więcej niż w 2004 roku.

O narastającej agresji można usłyszeć w każdej niemal szkole. Zespół Szkół w Białymstoku. Technikum, liceum, szkoła zasadnicza: cały przekrój młodzieży, trudne sytuacje wychowawcze. Przypadki zastraszania, wymuszania ocen są na porządku dziennym - mówią nauczyciele. Proszą o niepodawanie nazwy. - Staramy się tak zachowywać, by nie okazać strachu, bo inaczej nie moglibyśmy pracować, ale jest to problem. Zdarzyło się, że uczeń, który miał dużo ocen niedostatecznych poszarpał nauczyciela w czasie lekcji. Tylko jego spokój i opanowanie uchroniły od groźniejszego incydentu. Polonistka opowiada, że dziewczyna straszyła ją, że popełni samobójstwo, bo groziło jej powtarzanie klasy. - Matka nie pytała, jak pomóc córce, tylko miała pretensję, że się na nią uwzięłam. "Ja panią ostrzegam", krzyczała. Machnęłam ręką. Wyciągnęłam ocenę. Okazujemy niekonsekwencję, ale tylko dlatego, że się boimy. Inna matka w obecności syna, który był w bandzie przestępczej niszczącej samochody i groził mu wyrok, tłumaczyła, że on tylko stał na czatach, nic nie zrobił. Chłopak uśmiechał się ironicznie.
Nauczyciele narzekają, że w rodzicach nie mają sprzymierzeńców. W domach przecież, jeśli się rozmawia o szkole, to jak najgorzej. Tak łatwiej wytłumaczyć własne niepowodzenia wychowawcze. Dzieci czują się rozgrzeszone. Tak rodzi się postawa arogancji. "Co mi pani zrobi? Postawi jedynkę, proszę bardzo, dostałem dziś jedną".
Kiedyś środkiem dyscyplinującym była groźba usunięcia ze szkoły, teraz to ostateczność - podkreślają nauczyciele. - Chodzi o nasze bezpieczeństwo. Przypominają, że kiedy przed trzema laty skreślono ucznia, to dyrektorowi porysowano samochód. Sprawcy nie znaleziono. Natomiast wychowawczyni zaczęła otrzymywać pogróżki przez telefon.

Nauczyciel pod murem

Czym skończy się coraz brutalniejsza wojna w szkole? Co robić z takimi uczniami? Okazuje się, że szkoła niewiele może. Ostrzejsza reakcja nauczyciela ustawia go na z góry przegranej
pozycji. Grudzień, ubiegłego roku. W Gimnazjum nr 2 w Różanymstoku nauczyciel matematyki rozmawia na przerwie z uczniami z pierwszej klasy. Chce wyjaśnić, dlaczego pojawiły się napisy na ławkach. Do sali wchodzą trzej drugoklasiści. Jeden z nich zaczyna się wtrącać do rozmowy. Nauczyciel każe mu wyjść. Polecenia nie odnoszą skutku. - Wziąłem go za kołnierz i wyprowadziłem na korytarz - opowiadał matematyk. Ojciec ucznia powiadomił policję, oskarżył nauczyciela o pobicie jego syna, bo chłopak miał zaczerwienioną szyję.
Matematyk jest lubiany przez młodzież. Ma wieloletni staż, jesienią zamierza odejść na emeryturę. W jego obronie stanęli murem rodzice oraz nauczyciele, także z okolicznych szkół. Prokuratura umorzyła postępowanie, stwierdziła, że nie doszło do pobicia ucznia, a wyprowadzenie go z sali, gdy przeszkadzał nauczycielowi, uznała za próbę zdyscyplinowania. Rodzice chłopaka nie pojawili się w szkole.
Wnioski po zdarzeniu? Uczeń teraz się pilnuje, ale nauczyciele również, bo nie chcą mieć kłopotów - mówi dyrektor Grażyna Ciszkowska.
Możliwości oddziaływania na krnąbrnych uczniów są prawie żadne. Upomnienie wychowawcy, upomnienie dyrektora, nagana. Ale tylko w cztery oczy. Bo publicznie skarcić nastolatka, na przykład na apelu, już nie można. Zabronione! Szkoły, które miały taki punkt wpisany do statutu musiały go wykreślić. W przypadkach naprawdę rażących rada pedagogiczna może co najwyżej wnioskować o przeniesienie ucznia do innej szkoły. Decyduje jednak o tym kurator oświaty.
- Niektórym pomaga wezwanie na dywanik, ale najbardziej rozwydrzonym wizyta w gabinecie dyrektora nie jest żadnym straszakiem - przyznaje Grażyna Ciszkowska. - Dla części młodzieży wskazana byłaby resocjalizacja, ale kto się tym zajmie? Nie mamy pedagoga, o psychologu nie mówiąc, jedna poradnia w rejonie, która ma do przebadania dzieci zgłoszone. A do gimnazjum przychodzi młodzież w najtrudniejszym wieku. Burza hormonów. Opanować te emocje jest bardzo ciężko.

Dmuchać na zimne

W podlaskich szkołach do takich zdarzeń jak w Solcu Kujawskim czy Miastku nie doszło. Ale to kwestia czasu, jeśli nie zaostrzy się dyscypliny.
Gimnazjum nr 5 przy ul. Pułaskiego. Ponad 900 uczniów. Jedno z największych gimnazjów w Białymstoku, 80 nauczycieli. Lekcje są na dwie zmiany, kończą się o 17.30. Wysoki poziom. Wyniki ze egzaminów zawsze powyżej średniej krajowej.
- Z problemami wychowawczymi sobie radzimy - zapewnia wicedyrektor Ewa Łukasiuk Gąsiorek. - Wypracowaliśmy własne metody dyscyplinowania. Ale dmuchać na zimne trzeba.
W szkole obowiązuje zakaz przynoszenia telefonów komórkowych. To po aferze, jaka wynikła, gdy po osiedlu krążył film zrobiony "komórką", pokazujący jakoby nauczyciel bije uczniów. Okazał się sfingowany, bo to sami chłopcy bili się ze sobą. Zanim sprawę wyjaśniono, było dużo nerwów.
Nauczyciel musi być stanowczy. Musi mieć charyzmę. Nie może być nijaki - mówi wicedyrektor. To podstawa autorytetu. Ale muszą też być jasne reguły postępowania z młodzieżą, konsekwencja oraz współpraca z rodzicami. W sytuacji, kiedy zawiodą już wszelkie metody oddziaływania powinna istnieć możliwość przeniesienia ucznia do innej szkoły, żeby odczuł on skutek swego zachowania. Byłaby to też przestroga dla innych.
Matematyczka, Ewa Kalińska opowiada, że w szkole średniej jej dziecka, na pierwszym zebraniu z rodzicami wychowawczyni powiedziała wprost: państwa dzieci chciały się uczyć w tej szkole, wybrały ją, więc muszą się podporządkować regułom, które tu obowiązują. W gimnazjum tego nie można powiedzieć.
W sali gimnastycznej lecą słowa na ch... k... Uczeń potrafi podejść do nauczyciela, ubliżyć mu, a wystarczy, że nauczyciel go mocniej skarci, już rodzice przybiegają z krzykiem, straszą prokuratorem. Trzeba łagodzić sytuacje. A może właśnie trzeba ostrzej reagować.
Pedagog Agnieszka Cwalińska wspomina, że jak przyszła pracować do gimnazjum na Pułaskiego, to zrobiła ankietę wśród uczniów. - Chciałam przekonać się, czego oczekują od szkoły i od nauczycieli. I byłam bardzo zaskoczona. Oczekują dyscypliny! Oni chcą wiedzieć, czego od nich się wymaga.
A jakie szkoła ma możliwości? Niewielkie. Ocena nieodpowiednia lub naganna ze sprawowania nie jest motywująca do dobrego zachowania. Kilka lat temu, kiedy stopień ważył na tym, czy uczeń dostanie się do dobrego liceum czy technikum, to miało znaczenie. Teraz nie. Szkołom zależy na zapełnieniu klas i tak przyjmą wszystkich. Uczniowie to wiedzą.
Wiedzą też, że jeśli nawet narozrabiają, to i tak w gimnazjum zostaną, ponieważ obowiązek szkolny obejmuje wszystkich do 18 roku życia.
- Przez ostatnie lata był wspierany głównie uczeń, w kuratoriach uruchomiono telefony zaufania, powstał urząd rzecznika praw ucznia. My możemy liczyć tylko na wsparcie swojej dyrekcji. To za mało - mówi geograf Mirosław Mikołajewicz.

Jest marchewka, potrzebny kij

Ministerstwo Edukacji i Nauki ruszyło do kontrataku. Chce przywrócić szkołom funkcje wychowawczą oraz poprawić jakość wychowania młodzieży w systemie edukacyjnym. Do szkół musi wrócić przyzwoitość, wartości i dyscyplina.
Od następnego roku szkolnego oceny z zachowania będą miały takie samo znaczenie jak oceny z innych przedmiotów i będą decydowały o promocji do następnej klasy - zapowiedział wiceminister edukacji i nauki Jarosław Zieliński.
Zostaną wypracowane kryteria. A potem... ocena nieodpowiednia ze sprawowania równa się powtarzanie klasy.
Kolejny pomysł to utworzenie Narodowego Instytutu Wychowania, który ma wspierać wszelkie działania na rzecz skutecznego wychowania w szkołach.
Co na to nauczyciele? Ocena ze sprawowania tak, powinna mieć znaczenie, ale tworzenia Instytutu nie popierają. Będzie to kolejna fasadowa instytucja, mocna w teorii, a niewiele mająca wspólnego z rzeczywistością, mówią wprost. Spotkania, sesje, publikacje, audycje telewizyjne. To nie nauczy młodzieży wartości i nie przekona do autorytetów.
W marcu projekt ma trafić pod obrady Sejmu. Opozycja już zgłosiła zastrzeżenia, że Instytut nie daje równego statusu wszystkim wartościom, preferuje katolicki model narodowy. Nauka patriotyzmu odnosząca się do tradycji rozumianych w sposób historyczny da efekt zupełnie odwrotny, ośmieszy idee patriotyzmu.
Aby poprawić dyscyplinę i zająć się wychowaniem w szkole, nie trzeba urzędu. Trzeba stabilnego i precyzyjnego prawa, co wolno uczniowi i co może zrobić szkoła wobec ucznia, gdy łamie on prawo oświatowe, narusza statut szkoły - podkreślają nauczyciele. Bo nagana dyrektora, upomnienie wychowawcy nie jest żadną karą. Nie można zlecić uczniowi pracy na rzecz szkoły, bo rodzice natychmiast zaprotestują. Nie można też nałożyć grzywny na rodziców...
Pomysłodawcy zapewniają, że Instytut nie będzie promował programów partyjnych lecz wychowawcze. Ma opracowywać strategię wychowania, promować wzorce osobowe, pomagać nauczycielom i rodzicom w działaniach wychowawczych, opiniować przepisy i wspierać młodzieżowe organizacje. Wolontariat, samopomoc i samorządność uczniów.
Nauczyciele kręcą głowami. Wszelkie odgórne inicjatywy są na nic. Im młodzież się bardziej będzie chciało zorganizować, tym ona znowu będzie głosować nogami za czymś innym.
Jakie społeczeństwo, taka młodzież
Tomasz Korytko, psycholog. Specjalistyczna Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna, Pogotowie Opiekuńcze: Tak naprawdę, to pogarsza nam się społeczeństwo. Młodzież i szkoła jest obrazem tego, jakie mamy społeczeństwo, a społeczeństwo mamy takie dlatego, bo takie a nie inne są warunki.
Kiedy sięgam pamięcią do swego dzieciństwa, to ja i większość moich rówieśników miała rodziców po piętnastej w domu. Jedli razem z dziećmi obiad. Mieli dla nich czas. Oczywiście, nie można idealizować, że wszyscy byli wtedy zainteresowani wychowaniem dzieci i nie było żadnych patologii.
Dzisiaj jednak większość rodziców jest zajęta pracą albo jej poszukiwaniem. Wielu wyjeżdża za granicę. Myślę, że będzie jeszcze gorzej. Przyczyny agresji można sprowadzić do kilku źródeł. Są to: lęk, frustracja i doświadczenie samemu agresji. Może ono być bezpośrednie, przez naśladownictwo, obserwowanie innych zachowań. Jeżeli weźmiemy przestraszonych rodziców o swoją pracę, to atmosfera domowa udziela się dziecku, nie ma ono poczucia bezpieczeństwa i później to odreagowuje na innych.
Sfrustrowani są też nauczyciele. Raz że dostają takich podopiecznych, a dwa, że oczekuje się od nich roli wychowawczej, której nie są w stanie podołać. Nie można zwolnić nauczycieli z tej funkcji, ale nie może na nich ciążyć na nich podstawowa funkcja wychowawcza. Oni mają wspomagać rodziców, a nie ich zastępować.
Oczywiście nauczyciel nie może posługiwać się siłą wobec uczniów, ale doszło do takiej sytuacji, że jakakolwiek próba zdyscyplinowania ucznia skazuje nauczyciela na pozycję przegranego.
Pokazały to wydarzenia z Solca Kujawskiego i Miastka. W czasach kiedy ja byłem uczniem, nikt by nie zrobił afery z tego, że nauczyciel wyprowadził ucznia z klasy. Rodzic jeszcze by podziękował za skarcenie niesfornego synalka, dyrektor by pochwalił pedagoga, że poradził sobie w trudnej sytuacji. Nie mówię, że to sposób na postępowanie, ale stworzyła się atmosfera, że nauczyciele mają związane ręce. Żeby pracować w szkole trzeba wybitnie odpornych i mocnych osób.
Pomysł ministerstwa, by podnieść rangę oceny z zachowania uważam za słuszny. Natomiast powołania Instytutu Wychowania nie pochwalam, bo żaden odgórny urząd nie zmieni młodzieży. Tak naprawdę to są potrzebne pieniądze na zajęcia pozalekcyjne, żeby zorganizować sensownie czas dla młodzieży. I to w duchu zgodnym ze współczesnymi wymogami, żeby były i atrakcyjne i uczyły pewnych wartości.

***Nie każdy może być belfrem
Wiesław Chabowski, dyrektor Zespołu Szkół Metalowo-Drzewnych w Białymstoku: Nauczyciel nie ma prawa używać siły wobec uczniów. Nie ma prawa ich bić, szarpać, wyprowadzać siłą z klasy. Nauczyciel powinien wypracować wśród uczniów autorytet, tak żeby słuchali jego poleceń i wykonywali je. Nie każdy może pracować w tym zawodzie. Żeby być dobrym pedagogiem, trzeba mieć iskrę bożą i lubić młodzież. Taki nauczyciel nie ma problemu z dyscypliną. Trzeba rozmawiać! Nauczyciel nie może okazać swego lęku przed młodzieżą, ani zdenerwowania. Bo młodzież to wykorzysta. Nawet celowo będzie prowokować.
A druga ważna sprawa, to liczba uczniów w szkole. Jaka? Najwyżej 500. Nie ma mowy o procesie wychowawczym, w szkole liczącej 1200 dzieci, które uczą się na trzy zmiany. To jest dworzec kolejowy. Młodzież jest teraz trudniejsza, to prawda.
Parę lat wcześniej wystarczyło nam dwa tygodnie, by wdrożyć w obowiązki nowoprzyjętych, chociaż było dziesięć, dwanaście oddziałów. Teraz klas jest znacznie mniej a trzeba nieraz całego semestru. Z czego to wynika? Z sytuacji, którą mamy. Mniejsza jest rola rodziców w wychowaniu, większy wpływ mają czynniki zewnętrzne: ulica, środowisko, media, Internet. Coraz łatwiejszy jest dostęp do narkotyków.

***Nie ma ofert dla młodzieży
Włodzimierz Dąbrowski, dyrektor XIV LO i Gimnazjum nr 14: Młodzież bardzo nam się pogorszyła. Jest bardziej agresywna. Czasy, wychowanie, niewielkie możliwości szkoły. Wszystko się na to złożyło. Ale prawda jest też, że szkoła nie ma prawie w ogóle propozycji zajęć pozalekcyjnych dla młodzieży. Jeśli otrzymuję pieniądze na sześć godzin, to co możemy zorganizować? Choć dobrze, że i tyle jest, bo i tego nie mieliśmy. Na osiedlu Słoneczny Stok dawniej było kilka klubów, teraz powstały prywatne ośrodki kultury i zajęcia są tam płatne. I gdzie ma się podziać młodzież?
Gimnazja są przeładowane, a przychodzą tu uczniowie w najtrudniejszym wieku. Dopóki nauczyciele zdążą ich poznać, to trzeba już uroczyście żegnać. Natomiast dawniej, jak była ośmioletnia podstawówka, to dziecko prowadziliśmy od zerówki i zanim dorósł do trudnego wieku, to już go znaliśmy, a poza tym w ósmej klasie to on był grzeczny, bo starał się o dobre świadectwo.

***Winni rodzice
Nadkomisarz Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy podlaskiej policji: Winię rodziców. Zamiast pomagać w wychowaniu nota bene swoich dzieci, rodzice bardzo często przeszkadzają, wierzą bezgranicznie synowi czy córce, albo w ciemno ich bronią, nie przyjmując argumentów nauczycieli. O nauczycielach zwykle rozmawia się źle. To jest totalny błąd, bo żeby ukształtować młody charakter, nauczyciel musi mieć zaufanie i poparcie rodziców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny