Trudno odpowiedzieć na pytanie, który z nich jest lepszy, bo obaj to dobrzy, utalentowani zawodnicy, mający sporo atutów, ale i trochę rzeczy do poprawienia. Przecież to jeszcze bardzo młodzi ludzie - uważa trener białostockich bramkarzy Jarosław Bako. - W tej chwili numerem jeden jest Krzysiek Baran, ale Kuba Słowik to piłkarz bardzo ambitny, który na pewno nie powiedział jeszcze ostatniego słowa - dorzuca.
Sezon między słupkami zaczął Słowik, który już ocierał się wcześniej o kadrę narodową. 22-latek bronił przez 12 kolejek i nie można było mieć do niego większych uwag. Aż przyszło spotkanie w Kielcach z Koroną. Białostocki golkiper popełnił poważny błąd przy pierwszym golu dla kielczan, a w końcówce dostał czerwoną kartkę i wyleciał z boiska.
- Kubie chyba w głowie tkwił poprzedni mecz w Kielcach, kiedy też dostał czerwoną kartkę, a Maciej Korzym został po starciu z nim zniesiony z boiska ze złamaną nogą. To błąd, bo bramkarz nie może w czasie występu myśleć o tym, co było dwa lata, rok wcześniej, czy nawet w poprzednim meczu. Liczy się tylko to, co jest tu i teraz - zaznacza Bako.
Do bramki musiał wejść Baran, który nie dość, że miał bardzo małe doświadczenie, to jeszcze dwuletnią przerwę w występach w ekstraklasie. Pierwsza jego przygoda, jesienią 2011 roku nie była udana, bo w kilku występach wpuścił kilkanaście goli. Można było mieć obawy, czy sobie poradzi.
- Nie bałem się, że Krzysiek zawali. Widziałem, jak pracuje na treningach i w jakiej jest dyspozycji. Pod względem odporności psychicznej jest na pewno bardziej wytrzymały od Kuby. Po prostu wychodzi i robi swoje - przekonuje białostocki trener.
Baran szybko okazał się bardzo mocnym punktem zespołu. Popisał się kilkoma fenomenalnymi interwencjami i trudno zarzucić mu jakąś grubszą pomyłkę.
- Oj, coś by tam się jednak znalazło - śmieje się Bako. - Na pewno mógł się lepiej zachować przy pierwszym golu dla Wisły Kraków, kiedy wyszedł do dośrodkowania, minął z piłką i Paweł Brożek trafił do pustej bramki - przypomina 35-krotny reprezentant Polski. - Do poprawy jest na pewno u Krzyśka sprawność ogólna, wygimnastykowanie, czym ustępuje Kubie. Jest wysoki, podobnie jak ja, ale w moim przypadku już we wczesnej młodości mocno kładło się nacisk na wygimnastykowanie. Krzysiek ma pod tym względem zaległości. Ale i tak, w przekroju wszystkich występów, z pewności zasługuje na pochwały - dorzuca.
Zdaniem trener golkiperów Jagi, zimowa rywalizacja Słowika i Barana zapowiada się bardzo ciekawie.
- Kuba na pewno nie odpuści. On przecież też nie zawodził i chce wrócić między słupki. Budujące jest to, jak obaj nasi bramkarze pracują na treningach. Rywalizują, bo to naturalne, ale są też kolegami i wspierają się nawzajem. To bardzo ważne - uważa Bako. - Obaj muszą zwrócić szczególną uwagę na grę nogami. Tutaj jest najwięcej do zrobienia - dodaje.
Obu golkiperom rośnie w klubie poważna konkurencja, w osobie utalentowanego wychowanka Jagiellonii Bartłomieja Drągowskiego.
- Trzeba się liczyć z tym, że Kuba lub Krzysiek za jakiś czas zechcą spróbować sił w innym zespole. Dlatego przygotowujemy Bartka, by za rok, dwa, czy trzy, to on mógł wskoczyć do bramki. Na pewno rokuje bardzo dobrze - mówi Bako.
Obramkarzach mówi się, że są jak wino - im starsi, tym lepsi. Tymczasem Baran i Słowik zdają się przeczyć temu powiedzeniu. Inie tylko oni, bo w naszej ekstraklasie bramek strzeże duża grupa bardzo młodych zawodników.
- Idobrze, bo im wcześniej stanie się miedzy słupkami, tym więcej się nabędzie doświadczeń. Osobiście debiutowałem w lidze w wieku 18 lat i bardzo mi to pomogło - zaznacza 49-letni, pochodzący z Olsztyna szkoleniowiec. - Nie jestem jedynie zwolennikiem zbyt wczesnego wyjeżdżania do zachodnich lig. Bramkarz musi grać. Lepiej robić to w słabszym klubie, niż grzać ławę, czy siedzieć na trybunach w lepszym - kończy Bako.
Czytaj e-wydanie »