Pierwszy raz wolontariusze stowarzyszenia dotarli do Kijowa 24 lutego - w dniu wybuchu wojny.
- Zadzwoniła do nas koleżanka - Ukrainka, która mieszka w Polsce - i zapytała, czy jesteśmy w stanie wywieźć jej mamę z siostrą. W sumie wywieźliśmy wtedy 12 osób - opowiada Joanna Ossowska, wolontariuszka ze Stowarzyszenia “Czemu By Nie”.
Wyjazd do Kijowa uruchomił cały łańcuch pomocy. - Później zaczęły się prośby, czy moglibyśmy przywieźć śpiwory, karimaty, jedzenie, więc się zorganizowaliśmy - tłumaczy Ossowska. Stowarzyszenie wysłało ciężarówkę z darami do Kijowa. Część rzeczy kupiło za swoje pieniądze, a część pozyskało od sponsorów. Największy problem był ze znalezieniem kierowców na tak niebezpieczną podróż. - Na szczęście znalazł się chętny właściciel firmy spod Chełma, który sam usiadł za kierownicą i nie wziął ani grosza - mówi wolontariuszka.
Potem stowarzyszenie wysłało transport z lekami i mlekiem w proszku (20 ton!) do szpitali we Lwowie, Tarnopolu i Winnicy. - Jak tylko nasi ludzie wyjechali z Winnicy, to zaczął się atak rakietowy na miasto - relacjonuje Ossowska.
Z kolei z bombardowanego Charkowa członkowie Stowarzyszenia “Czemu By Nie” przywieźli 80 osób - matek z dziećmi z polskiej szkoły.
Ostatnio działacze stowarzyszenia zawieźli dary znowu do Lwowa i Kijowa. - Boimy się, ale pomagamy - przyznają wolontariusze.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?