Bielsk czeka na pracę

W statystykach bielskiego pośredniaka figuruje nieco ponad 2,8 tys. bezrobotnych. Stopa bezrobocia wynosi 8,4 proc. - i jest jedną z najniższych nie tylko na Podlasiu (mniejsza jest tylko w Siemiatyczach) - ale także w kraju. W zorganizowanym przez "Rzeczpospolitą" ogólnopolskim rankingu powiatów, w których nie ma problemów z pracą, Bielsk zajął wysokie szóste miejsce! Jednak specjaliści od pracy dalecy są od entuzjazmu. - To tylko liczby, a w rzeczywistości sytuacja jest dużo trudniejsza - przyznaje Beata Dawidziuk, kierownik Powiatowego Urzędu Pracy w Bielsku Podlaskim.

- Mało tu zakładów, to i gdzie szukać tej pracy? - stwierdza Piotr Demiańczuk, bezrobotny, którego spotkaliśmy przed tablicą z ofertami. - Jeśli już jakaś firma dobrze działa, to najczęściej ma pełną kadrę i nie chce przyjmować nikogo nowego. Ciężko tu o robotę.
Powiat bielski jest typowo rolniczy, dlatego problemem jest tutaj ukryte bezrobocie. - Ludzi ze wsi nie zgłaszają się do nas, bo dla nich comiesięczny przyjazd do miasta wiąże się z dużymi kosztami. Inni się nie rejestrują, bo nie chcą. Nie mają przecież takiego obowiązku - wyjaśnia Beata Dawidziuk. - Ilu ich jest? Nie prowadzimy badań, ale można się podziewać, że poza rejestrami przebywa nawet jedna czwarta bezrobotnych.
Wśród zarejestrowanych bezrobotnych prawo do zasiłku ma tylko 281 osób. Szanse na pracę są marne.
- Mamy dużo mniej propozycji pracy niż jeszcze trzy lata temu. Teraz najwięcej ofert jest w budownictwie i w handlu. Często przychodzą propozycje pracy dla kierowców. Pracodawcy zdają sobie sprawę, że kandydatów jest dużo, dlatego stawiają wysokie warunki - najczęściej poszukują osób młodych, ale z wyższym wykształceniem. - mówi Dawidziuk.
Połowa bielskich bezrobotnych nie ma pracy od ponad roku. W dramatycznej sytuacji są zwłaszcza kobiety po czterdziestce oraz osoby z wykształceniem średnim i zawodowym. - Dlatego specjalnie dla nich stworzyliśmy specjalny program aktywizacji, polegający na robotach publicznych i pracach interwencyjnych - wyjaśnia kierownik PUP.

Bielski rynek pracy

l W październiku pracodawcy oferowali 79 ofert pracy
l Na jedną ofertę przypadło 36 bezrobotnych
l Zasiłek dostaje zaledwie co dziesiąty bezrobotny
l Prawie 30 proc. bezrobotnych to osoby młode, do 24 lat
l Najbardziej popularna forma pomocy absolwentom to staże. W tym roku zostało na nie skierowanych ponad 180 osób.

Jeśli już bielskie zakłady pracy zwalniają - przebiega to dosyć łagodnie. I tak w bielskim szpitalu pracę straciło w tym roku prawie 40 osób, jednak prawie wszystkie miały już zapewnione emerytury lub świadczenia przedemerytalne. - Te zwolnienia były zaplanowane już na początku roku - jako jeden ze sposobów na przywrócenie placówce równowagi finansowej - wyjaśnia Bożena Grotowicz, szefowa bielskiego szpitala, który obecnie zatrudnia 380 osób.
Są jednak zakłady, które zwiększają swoją załogę - takie jak Unibud Bep, zatrudniający obecnie 182 osoby. - Ciągle poszukujemy kogoś nowego - mówi Marzena Praczuk, specjalista ds. kadr. w firmie. - Od stycznia pracę u nas znalazły 24 osoby, między innymi księgowa, inżynier budowy czy kosztorysant. Jednak zdajemy sobie sprawę, ze jesteśmy pozytywnym wyjątkiem, bo niewiele bielskich firm może sobie pozwolić na zwiększanie kadry.

Zdaniem Dawidziuk w najbliższych miesiącach oficjalna liczba bezrobotnych w Bielsku Podlaskim może znacznie wzrosnąć. - Wiele osób skończyło prace sezonowe, a ciągle jest poza rejestrem. - Zimą jest zawsze mniej ofert pracy, dlatego bezrobocie w powiecie na pewno wzrośnie mówi szefowa bielskiego pośredniaka.