Więcej wezwań do chorych
System ratownictwa w całym kraju działa na najwyższych obrotach. W wielu regionach Polski karetki spędzają po kilka godzin w trasie lub kolejkach na podjazdach szpitali. W naszym województwie nie jest jeszcze tak źle, niemniej pogotowie zanotowało więcej wyjazdów do chorych na COVID-19 niż w ubiegłym miesiącu.
W lutym mieliśmy 3646 wyjazdów, z czego 242 - do pacjentów z rozpoznanym już zakażeniem Sars-CoV-2. W marcu odnotowaliśmy już 3888 wyjazdów, z czego 422 - do pacjentów covidowych. A miesiąc jeszcze się nie skończył - zauważa dr Mirosław Rybałtowski, zastępca dyrektora ds. medycznych Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Białymstoku. - Już teraz obserwujemy spory wzrost zakażonych pacjentów, do których wysyłane są karetki.
Solidne zabezpieczenie to podstawa
Dr Rybałtowski, który również dyżuruje w zespole wyjazdowym, mówi, że często okazuje się, że pacjenci, którzy nie mieli robionych testów, są jednak zakażeni:
- Zdarza się, że np. wyjeżdżamy do potrąconego dziecka, a potem w szpitalu okazuje się, że jest ono dodatnie.
Takie sytuacje pokazują, jak ważne jest odpowiednie zabezpieczenie ratowników. Dlatego każdy członek załogi jednego z 35 zespołów wyjazdowych białostockiego pogotowia, które obsługuje stolicę województwa oraz 6 powiatów, wyjeżdża na wezwanie w fartuchu barierowym, maseczce, okularach i przyłbicy. Jeśli zespół wie, że jedzie do pacjenta covidowego, używane są dodatkowo kombinezony. Po każdym wezwaniu karetka jest ozonowana i dezynfekowana przez ok. 45 minut.
Dr Rybałtowski zauważa, że objawy zgłaszane przez zakażonych pacjentów są obecnie inne niż jeszcze jesienią.
- Kiedyś robiliśmy testy osobom, które miały objawy infekcji górnych dróg oddechowych, duszności, a teraz wykonujemy testy też pacjentom z innymi dolegliwościami. Są to też często młodsze osoby.
Tragedii nie ma
Zastępca dyrektora ds. medycznych Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Białymstoku przyznaje, że na razie w naszym regionie nie dochodzi do sytuacji, aby karetki krążyły od szpitala do szpitala w poszukiwaniu wolnych miejsc.
Wiem, że w okolicach Łomży były problemy, bo brakowało miejsca w tamtejszym szpitalu i karetka musiała być wzywana poza rejon. Jednak - jak na razie - nie otrzymywałem sygnałów od zespołów, aby pojawiły się jakieś poważne problemy ze znalezieniem miejsca w szpitalach. Odpukać, nie ma tragedii.
Zgłoszenia z różnych części Polski
Dużo pracy mają też dyspozytornie, które odbierają zgłoszenia od pacjentów i kierują do nich zespoły pogotowia ratunkowego. Od stycznia w każdym rejonie operacyjnym działa jedna duża dyspozytornia. W Podlaskiem znajduje się ona w Białymstoku i podlega pod Podlaski Urząd Wojewódzki.
Zdarza się, że dyspozytorzy odbierają zgłoszenia od pacjentów spoza naszego województwa. Taki przypadek możecie obejrzeć na filmiku, na którym widać, jak dyspozytor z Białegostoku odebrał telefon od mieszkańca Koszalina. Dlaczego tak się dzieje?
Jeżeli w danej dyspozytorni wszystkie telefony są zajęte lub są jakieś braki kadrowe, to połączenia przekierowywane są do najbliższej dyspozytorni w sąsiedztwie. Zdarza się np. że otrzymujemy zgłoszenia z Olsztyna czy Lublina - tłumaczy dr Rybałtowski.
To, że do białostockiej dyspozytorni dodzwonił się mieszkaniec Kalisza, nie oznacza, że pojechała do niego karetka z Białegostoku.
W każdej dyspozytorni pracują dyspozytorzy przyjmujący oraz dyspozytorzy wysyłający. Ci pierwsi odbierają zgłoszenia od pacjentów, a drudzy kierują do nich konkretne zespoły wyjazdowe pogotowia. Dyspozytor przyjmujący z Białegostoku odebrał zgłoszenie od pacjenta i wysłał formatkę do dyspozytora wysyłającego w Kaliszu. I ten już dalej zajął się sprawą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?