Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białowieża to też jest Unia Europejska

Agata Sawczenko
W tradycji nasza siła - przekonuje Mikołaj Niczyporuk. Sam założył pensjonat w stylu chłopskim. - I dzięki koźlemu uporowi nam się udało.
W tradycji nasza siła - przekonuje Mikołaj Niczyporuk. Sam założył pensjonat w stylu chłopskim. - I dzięki koźlemu uporowi nam się udało. fot. Wojciech Wojtkielewicz
W 2004 roku temu białowieżanie przygotowywali się do wejścia do Unii. - Idzie na lepsze - cieszyli się wtedy. I szykowali się na przyjęcie zagranicznych turystów. Teraz, po pięciu latach, pojechaliśmy sprawdzić, jak sobie naprawdę radzą z tą europejskością.

Czuję, że jesteśmy w Unii - zapewnia Beata Witkowska, ekspedientka w białowieskim spożywczaku. - Dużo zagranicznych turystów nas teraz odwiedza. W długi weekend było ich zatrzęsienie.

- Mnie też ta Unia dała się już we znaki - wrąca klientka. - Bo nagle tego nie można i tego nie można. W weekend sklepy zamknięte. A jak więcej turystów do nas zjedzie, to bywa, że i chleba zabraknie.

Drogi tu kisną

- Nic się tu u nas nie rozwija, tylko kiśnie, że się tak wyrażę po białowiesku - denerwuje się mężczyzna spotkany pod hotelem Żubrówka.
Bo choć Białowieża to jedna z nielicznych wsi, gdzie ulice mają swoje nazwy, gdzie działają cztery kilkugwiazdkowe hotele, wysokiej klasy restauracje, a na najmniejszym nawet lokalu szyldy są w co najmniej dwóch językach, to te pieniądze unijne na ulicy, niestety, nie leżą.

Mieszkańcy Białowieży myśleli, że jak już wstąpią do Unii, to burmistrz będzie wygrywał projekt za projektem. A tu nadal drogi słabe i wąskie, chodniki dziurawe. Turyści z Europy, którzy przyjeżdżają w luksusowych samochodach, bardzo na te złe drogi narzekają. Bo wszędzie w Polsce leży unijny asfalt. Tylko nie u nich.

Białowieskie władze jakoś nie umieją postarać się o unijne pieniądze.
- Kanalizacja i drogi to nasz priorytet - przyznaje Dariusz Dutkowski, zastępca wójta Białowieży. - Piszemy projekty, ale zawsze kilku punktów nam zabraknie.
Ludzie po cichu gadają, że jakby wójt wynajął dobrego fachowca od pisania projektów, to pieniądze na drogi dawno by już były. Niejeden chciałby zaproponować, żeby o tym, jak zdobywać unijne pieniądze, porozmawiał z miejscowym baciuszką. Ale nikt jakoś nie ma odwagi.

Ikonka dla turystów

A prawosławny ksiądz Sergiusz Korch o drogach rozmawiać nie chce.
- Ja mogę się wypowiadać tylko na temat własnego podwórka - zaznacza.
I opowiada, jak dwa lata temu wystarał się o pieniądze na remont przycmentarnej kaplicy Cyryla i Metodego. Dostał na to trochę pieniędzy z ministerstwa kultury, trochę od marszałka województwa, trochę z warszawskiej fundacji rolnej. Później baciuszka za unijne pieniądze jeszcze w cmentarnej cerkwi św. Mikołaja wyremontował dzwonnicę.

Przy remoncie cmentarnej kaplicy odkryto ogromną, XVII-wieczną ikonę pisaną na płótnie. Ksiądz Korch dał ją do konserwacji, fotograf zrobił zdjęcia. Wydrukują takie małe ikonki. Będą na pamiątkę dla turystów.

Ksiądz Korch przymierza się jeszcze do napisania projektu o pieniądze unijne na uzupełnienie elementów pobitych w ikonostasie. Ikonostas w Białowieży jest z chińskiej porcelany. To unikat. Są już tylko takie dwa na całym świecie.
Teraz ksiądz zrobił remont wewnątrz kościoła. Miejscowi mężczyźni pomogli mu odmalować ściany. Kobiety w chustkach na głowach krzątają się po cerkwi. Sprzątają. W piątek będzie tu ślub.

- Mieszany: warszawsko-szczytowski - wyjaśnia baciuszka. Coraz częściej się zdarza, że udziela ślubu białostoczanom, warszawiakom, krakowiakom. Bywa, że pan lub panna młoda pochodzą z Anglii czy Francji. Młodzi chcą mieć w Białowieży wesele, więc i ślub biorą tutaj.

Według baciuszki zainteresowanie Białowieżą już nieco słabnie.- Kiedyś niemieckich grup miałem zapisanych na dwie strony maszynopisu. Dziś są dwie na cały rok - wyjaśnia.

Ale za to na 22 maja, na odpust, zapowiedziało się juz 17 ortodoksyjnych Kameruńczyków.

- Tylko gdzie my ich przenocujemy? - martwi się baciuszka.
Molochy sobie poradzą

- W Unii mieliśmy mieć lepiej - mówi właściciel kwatery agroturystycznej. - A tu nici z tego. Na weekend turyści do nas przyjeżdżają, na jeden dzień. I tak pozostanie dalej, bo żadnego rozwoju tu nie ma - denerwuje się.

- Molochy sobie tylko radzą. A mówili nam, że jak wejdziemy, to kolega czy ja - jak mamy domki, to będziemy żyli jak pany - wtóruje mu sąsiad.

Olga Ławrysz dorobić sobie na agroturystyce postanowiła równo pięć lat temu.
- Ale to przypadek - zastrzega. - Dzieci akurat powychodziły z domu, miejsca się zrobiło więcej - opowiada. - Wyjęliśmy z banku oszczędności i postawiliśmy dobudówkę, bo dom był nieduży, po dziadkach.

Gdy pani Olga startowała, w Internecie było zaledwie kilka ofert noclegów w Białowieży. Teraz przenocować można praktycznie w każdym domu.
Bogumił Kupień wypożyczalnię rowerów ma szósty czy siódmy rok.

- Motorem czy samochodem po lesie pojeździć się przecież nie da - tłumaczy. Wie, bo kiedyś pracował jako strażnik w rezerwacie. A i patent przewodnika też ma.
Kupień mówi, że rowery chętnie wypożyczają i Polacy, i zagraniczni goście. Tyle że z tymi zagranicznymi to o wiele łatwiej się dogadać, chociaż zwykle nie mówią po polsku.

Za to wiedzą, po co tu przyjechali.
- Bo Niemcy, Anglicy, Włosi to są już ukierunkowani, że ta puszcza nasza jest perełką w Europie. I oni pytają, gdzie warto pojechać - mówi Bogusław Kupień.
Choć na początku nie za bardzo chce rozmawiać, język mu się rozwiązuje, gdy zaczyna opowiadać o pomnikach przyrody, różnorodności białowieskiego drzewostanu.

- Na obrzeżach to jest dąb Jagiełły, niestety, już leżący. Później jest dąb Bartny. Stojący, bardzo piękny, jeden z najstarszych w Polsce. Sosny masztowe. I niezapomniane miejsce straceń miejscowej ludności - może wymieniać w nieskończoność.

Zagraniczni turyści chętnie to wszystko oglądają. Proszą czasem, żeby im pokazać żubra. Oczywiście każdy przewodnik zapewnia, że wie, gdzie są żubry. Tyle że za chwilę doda: Tylko nie wiem, czy je znajdziemy. Ale Anglikom czy Francuzom to nie przeszkadza. Oni chcą sobie po prostu pochodzić po lesie. Podoba im się to. Z Polakami jest gorzej.

- Czasem zadają pytanie: Co tu jest oprócz lasu? A ja nie wiem, co odpowiedzieć. Bo tu przecież nic oprócz lasu nie ma. No to tak im odpowiadam - mówi Kupień. - Na to oni: Jak to? To co my tu będziemy robić?!

Gdy Polska wchodziła do Unii, Michał Drynkowski, warszawiak, właśnie remontował starą stację kolejową na uboczu Białowieży.

- Rok wcześniej po raz drugi w życiu odwiedziłem Białowieżę - opowiada. - I po raz pierwszy zobaczyłem dworzec: zapuszczony, zapomniany... To była miłość od pierwszego wejrzenia.

Znalazł właścicieli, odkupił dworzec. Rok ciężkiej pracy i mógł otworzyć ekskluzywną restaurację: stare meble, kaflowe piece, podłogi z epoki, ręcznie robione serwety, samowary, rosyjskie książki na półkach i portret cara Aleksandra II na ścianie.
Później pieniądze na rozwój Drynkowski wziął już Unii.

Za nie zaadaptował wieżę ciśnień na pokoje noclegowe oraz wybudował ruską banię. Opłaciło się: dworzec został doceniony przez generalnego konserwatora zabytków i zdobył pierwszą nagrodę za najlepiej zachowany zabytek wiejskiego budownictwa drewnianego na Podlasiu.

Nasz produkt to tradycja

- Zygmuś, chodź, zdjęcie ci zrobią do prasy - woła Mikołaj Niczyporuk z Sioła Budy, wioski leżącej kilka kilometrów za Białowieżą.
Chudy, długowłosy mężczyzna z poważnym wyrazem twarzy przejeżdża obok na rowerze. Dzwoni dzwonkiem przy kierownicy, jakby mówił: odczepcie wy się ode mnie. Oczy mu się śmieją.

- 1 maja, gdy wchodziliśmy do Unii, przyjechali do nas warszawiacy kręcić film, jak pijany prosty lud wchodzi do Unii - tłumaczy Aleksander Niczyporuk, syn Mikołaja i główny właściciel Sioła Budy. - Film wyszedł hardcorowy. "Człowiek lasu" go nazwali. Zygmuś w nim wystąpił, zza drzewa wychodził. Niby kręcili w pensjonacie, ale nic nie pokazali, oprócz starej chałupy. Teraz mogliby przyjechać...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny