Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białostockie wytwórnie pojazdów konnych w XIX w.

Andrzej Lechowski dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku
Wizytówka firmowa. Do obejrzenia innych pamiątek rodziny Stołeckich zapraszam do Muzeum Historycznego na wystawę  "W białostockiej kamienicy”.  Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego.
Wizytówka firmowa. Do obejrzenia innych pamiątek rodziny Stołeckich zapraszam do Muzeum Historycznego na wystawę "W białostockiej kamienicy”. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego.
W dwóch ostatnich dziesięcioleciach XIX w. nastąpił w Białymstoku prawdziwy boom powozowy. Miasto budowało się na niespotykaną dotąd skalę, powstawały nowe ulice, to i jeździło się. Królowały pojazdy rodzimej produkcji. Działały cztery wytwórnie pojazdów. Największe powodzenie zdobył Aleksander Stołecki.

Dawno zniknęły z Białegostoku wszystkie pojazdy Jana Klemensa Branickiego. Część z nich, te najparadniejsze zabrał sobie rosyjski car Aleksander I, a pozostałe, ot rozeszły się. Nikt już w Białymstoku nawet nie pamiętał o garderóbkach (powozik na suknie), nieodzownej w każdej podróży piwniczce (mega barek ciągnięty przez konie), czy pierwszej białostockiej karetce ratunkowej, czyli o wozie doktorskim. Przez całe lata XIX w. białostoczanie jeździli rozmaitymi pojazdami. Kapiące ozdobami karety wyszły z mody. Na ulicach widać więc było o wiele skromniejsze, ale bardziej funkcjonalne kolaski i dorożki.

Prawdziwy boom powozowy nastał w dwóch ostatnich dziesięcioleciach XIX wieku. Białystok się bogacił. To nic, że jak czkawka powracały kryzysy gospodarcze. Miasto budowało się na niespotykaną dotąd skalę, powstawały nowe ulice, to i jeździło się. Królowały pojazdy rodzimej produkcji. W mieście działały cztery wytwórnie pojazdów zwane szumnie fabrykami. W istocie były to niewielkie zakłady, w których pracowało po kilku, ale dobrze wykwalifikowanych rzemieślników.

Jeden z pierwszych zakładów założył Otto Werner. Wernerowie od pokoleń mieszkali na Bojarach, na Suworowskiej (Sobieskiego). Otto wynajął od Jakuba Borysewicza drewnianą szopę na Staroszosowej (Św. Rocha) i rozpoczął produkcję. Wnet powstały kolejne wytwórnie. Jedną z nich, na Gimnazjalnej (Kościelna), prowadził Apollo Leszczyński. Następny zakład otworzyli Malinowscy, ale największe powodzenie zdobył Aleksander Stołecki. Jechało się do niego od Moesowskiej (Krakowska), by skręcić w prawo w nieutwardzoną drogę, którą nazwano ulicą Stołecką (Stołeczna), bo prowadziła właśnie do Stołeckich. Ich dom stał (i stoi!) nieopodal zaułka Wieczorkowskiego (Sukienna). On z kolei prowadził do Wieczorków. U Stołeckich, za murowanym parterowym domem, w ogrodzie stała drewniana szopa z malowniczymi, przeszklonymi wrotami. To w niej kilku zatrudnionych pracowników montowało istne cudeńka, które radowały oczy i serce każdego miłośnika wehikułów.

Aby zbudować powóz czy dorożkę trzeba było mieć kilku kooperantów. U nich kupowało się gotowe elementy, z których następnie składało się pojazd. Części metalowe odlewało się u Wieczorka w jego wyśmienitej fabryce, a na dodatek był on sąsiadem. Właściciele dorożek zamawiali u Wieczorka ażurowe stopnie do pojazdów z umieszczonym na nich napisem "Białystok".

Ważne były opony. Te zamawiało się w biurze techniczno-handlowym Czesława Biernackiego. Mieściło się ono na Lipowej w kamieniczce Icka Dobryckiego. Biernacki był przedstawicielem renomowanego towarzystwa akcyjnego "Kauczuk", które miało swoją siedzibę w Rydze. Stamtąd sprowadzał wszelkie rozmiary opon. Ich nałożenie na drewniane koła nie było łatwe, wobec tego Biernacki uruchomił pierwszy (chyba?) w Białymstoku zakład wulkanizacyjny.

Konkurencyjną firmę prowadzili Stanisław Homan i M. Pawlak. Oni z kolei mieli wyłączność na wyroby petersburskiego towarzystwa rosyjsko-amerykańskiego "Treugolnik", czyli trójkąt. Produkowało ono m.in. "obręcze gumowe do kół powozowych". W magazynie Homana i Pawlaka, na rynku w dawnym klasztorze, kupić można było też osie patentowe do powozów i rozmaite akcesoria dodające każdemu modelowi rasowego wyglądu. Nic tak nie ozdabiało pojazdu, jak lampy, uchwyty, okucia.
Dziś w Białymstoku nie uświadczysz ani jednej dorożki. Ulicę Stołecką przemianowano na Stołeczną, a z naszej zbiorowej pamięci uleciały postacie Aleksandra i Józefy Stołeckich. Nie pamiętamy też ich syna, Wacława. A to przecież on był w grupie kilkunastu młodych ludzi krzewiących polską kulturę w opanowanym przez zaborcę mieście. W 1905 r. wystąpił w słynnej inscenizacji "Pana Tadeusza". Postać księdza Robaka grał jego sąsiad, młody Witold Wieczorek. Gdy w lutym 1919 r. w Białymstoku zapachniało niepodległością, to członkowie Polskiego Teatru Ludowego, amatorskiego zespołu, w którym działał też Wacław Stołecki, postanowili przygotować fredrowską "Zemstę".

Premiera odbyła się 22 lutego 1919 r., i była to pierwsza sztuka teatralna grana bez cenzury po 124 latach niewoli. W czwartym akcie przedstawienia cały zespół wykonał majestatycznego poloneza, którego ułożył Wacław Stołecki. Na ten widok publiczność w teatrze Palace wstała i ze łzami wzruszenia zgotowała aktorom wielką owację. A później rozentuzjazmowani i szczęśliwi białostoczanie pojechali do domów. Część z nich wsiadała do dorożek i powozów zbudowanych w "fabryce ekipażej". U Stołeckich.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny