O barze "U Wołodzi" pisano prace magisterskie, robiono filmy, były recenzje w pismach turystycznych. Informacje znajdują się we wszystkich przewodnikach turystycznych. I stoi pusty.
Wojciech Rynarzewski: Ciągle sądzę się z miastem, mogliby dać mi ten lokal. Przecież we wszystkich przewodnikach o mnie piszą. Ludzie pytają: Jak to, nie ma baru?. Jest, ale tylko do zwiedzania. To wstyd. Szkoda, bo 24 lata istniał taki bar. Powinien działać, ale jak się komuś nie podoba, to co zrobisz.
Hajnówka zawsze była tylko przejazdowa, ludzie i tak jechali dalej, do puszczy.
- Tyle marketów pobudowali. Kto pójdzie do baru, gdzie np. piwo musi kosztować dużo więcej niż w sklepie. Zakłady w Hajnówce zostały pozamykane, z czego ludzie mają żyć? Nie jest wesoło. Może tylko rolnicy jakoś się trzymają, bo dostają dopłaty z Unii.
Coraz częściej słyszy się, że spada zainteresowanie turystów Puszczą Białowieską?
- Moda na Białowieżę minęła. Zgniłego lasu ludzie nie chcą oglądać. No co tam zobaczysz? Co prawda hotele nie stoją puste, ale to już nie to, co było. W Białowieży natura powinna być eksponowana, chałupy drewniane, jak w Trześciance. U nas jeszcze "Sioło Budy" można pokazać, ale w Białowieży część domów jest obita plastikiem zamiast drewna z ornamentem. Ludzie już nie chcą oglądać tego, co codziennie mają za oknem.
Była u mnie dyrektor Luwru. Mówiła: Ciągle mam "Marioty", ciągle się błyszczy, a ja chcę posiedzieć normalnie, w normalnym lokalu". I trzy godziny siedziała. Było mi przyjemnie. W takiej kanciapie, jak w Związku Radzieckim.
Kiedyś byłeś fotografem w Białowieży, znasz wszystkich przewodników.
- Pytam ich: Co to jest, co się dzieje, może ludzie nie mają pieniędzy? Kiedyś, jeszcze za komuny, było po 35 autokarów dziennie, teraz jest pusto. Aż serce boli, gdy patrzy się na to.
Od lat organizujesz oryginalną atrakcję turystyczną, czyli napady na pociąg.
- Teraz kolejka wąskotorowa w ogóle nie jeździ, więc już trzy miesiące nie miałem żadnego napadu. Ale mówią: aby do wiosny. Tego się trzymam.
Sylwetka
Wojciech Rynarzewski z wykształcenia jest mechanikiem, ale jego pasja, to przekazywanie prawdziwej historii epoki socjalizmu.
Wojciech Rynarzewski urodził się w 1956 r. w Warszawie. Jego ojciec, poznaniak, dostał posadę dyrektora terpentyniarni i w ten sposób Wojciech Rynarzewski został hajnowianinem. Był fotografem, korespondentem gazet podlaskich. Potem prowadził minimarket, w którym oferował 68 gatunków piwa.
W 1990 r. postanowił założyć bar, inny od wszystkich. Tak powstał bar "U Wołodzi".
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?