Areszt śledczy walczy o dotację miejską. Bo to zabytek.

Komisja będzie miała karkołomne zadanie, jak podzielić pieniądze, bo zainteresowanie jest bardzo duże - mówi Jolanta Koller-Szumska z biura kultury i ochrony zabytków w magistracie.

Na wsparcie remontów zabytków miasto przeznaczyło w tym roku 600 tys. złotych. Ale jeszcze nie wiadomo jak te pieniądze zostaną podzielone: czy wszyscy dostaną po trochu czy paru wnioskodawców otrzyma większe kwoty.

Chętnych jest sporo, bo w tym roku mogą z tego korzystać nie tylko osoby prywatne czy instytucje religijne, ale także te, które są finansowane przez ministerstwa. Dlatego Uniwersytet w Białymstoku chciałby odnowić dawny dom partii przy Liniarskiego i wydział ekonomii przy Warszawskiej.

- Elewacja naszej siedziby jest już bardzo stara i zniszczona - przyznaje prof. Robert Ciborowski, dziekan wydziału ekonomii.

Uniwersytet Medyczny chce wystartować po wsparcie na konserwację rzeźb na tympanonie Pałacu Branickich i prace na dziedzińcu paradnym. Szefostwo aresztu śledczego marzy o oczyszczeniu ceglanej elewacji budynku przy ul. Kopernika.

Jak zawsze także na wsparcie z miejskiej kasy liczą wspólnoty mieszkaniowe z centrum miasta. W planach mają np. odnowienie zabytkowych graffiti przy Rynku Kościuszki.

O możliwość zdobycia dofinansowania dopytywał się też w magistracie też właściciel zabytkowej hali przy Słonimskiej 2, a także "zielonej kamienicy" mieszczącej się przy ulicy św. Rocha 5.

Uchwała w sprawie przyznawania dotacji na zabytki jeszcze raz trafi na najbliższą sesję rady miejskiej. Poprzednia została uchwalona w październiku. Ale Regionalna Izba Obrachunkowa przyjrzała się jej i uznała, że powinien być w niej zapis, że wchodzi w życie 14 dni od opublikowania w dzienniku urzędowym. Wcześniej była mowa o tym, że uchwała wchodzi w życie z dniem podjęcia.