Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Kienig, pedagog: Wczesna edukacja jest niezwykle ważna

Aneta Boruch
– Protestujący rodzice 6-latków zwracają uwagę przede wszystkim na niewłaściwe warunki  organizacyjne i materialne wielu szkół, które nie są jeszcze w pełni przygotowane do przyjęcia dzieci 6-letnich
– Protestujący rodzice 6-latków zwracają uwagę przede wszystkim na niewłaściwe warunki organizacyjne i materialne wielu szkół, które nie są jeszcze w pełni przygotowane do przyjęcia dzieci 6-letnich
Rodzice stworzyli lobby, które zaczęło wywierać wpływ na organizację edukacji najmłodszych dzieci. Można tylko marzyć o tym, żeby to zainteresowanie nie minęło wraz z pójściem dziecka do klasy pierwszej szkoły podstawowej, a przerodziło się w trwałą tendencję rosnącego włączania się rodziców w edukację dzieci.

Z dr Anną Kienig, pedagogiem i psychologiem dziecięcym z Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu w Białymstoku rozmawia Aneta Boruch.

Obserwator: Nowa minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska zapowiedziała, że będzie kontynuowała reformę dotyczącą sześciolatków. Jej była partia, czyli PiS, zapowiedziała z kolei, że wróci do pomysłu referendum w tej sprawie. Czy dziecko w tym wieku powinno już pójść do szkoły?

Dr Anna Kienig: Wczesna edukacja jest niezwykle ważna dla harmonijnego rozwoju dziecka i jego późniejszych osiągnięć. Głównym kryterium startu szkolnego powinien być taki poziom rozwoju dziecka, który umożliwi radzenie sobie z obowiązkami szkolnymi i nowym otoczeniem społecznym.
Ale przebieg startu szkolnego zależy nie tylko od gotowości dziecka do podjęcia nauki w szkole, ale także od gotowości szkoły do przyjęcia najmłodszych uczniów. I mam wrażenie, że ten cel jest właśnie realizowany - coraz więcej szkół zwraca uwagę na odpowiednie przygotowanie materialne i organizacyjne do przyjęcia najmłodszych uczniów.

No właśnie - czy białostockie szkoły są przygotowane na przyjęcie młodszych dzieci?

- To pytanie raczej do władz oświatowych, dyrektorów szkół, nauczycieli, a może przede wszystkim do rodziców, którzy w większości bardzo uważnie przyglądają się teraz pracy szkół i dokładnie analizują warunki materialne i organizację lekcji w placówkach, do których planują posłać swoje dzieci. Co ciekawe, to nie tylko rodzice 6-latków wykazują takie wzmożone zainteresowanie, ale także dzieci młodszych, np. 5-latków. To bardzo pozytywny objaw rosnącego zaangażowania rodziców w edukację własnych dzieci.

Wielu rodziców ma obawy przed wcześniejszym posłaniem swoich dzieci do szkoły.
 
- Protestujący rodzice 6-latków zwracają uwagę przede wszystkim na niewłaściwe warunki organizacyjne i materialne wielu szkół, które nie są jeszcze w pełni przygotowane do przyjęcia dzieci 6-letnich. Obawy rodziców są często jak najbardziej uzasadnione. Rzeczywiście nie wszystkie szkoły w porę zareagowały na oczekiwania rodziców. Ale to się wyraźnie zmienia. Myślę też, że niepokój rodziców wynika także ze stereotypu nauki w szkole, wyniesionego z własnego dzieciństwa. Nauka w szkole kojarzy się z wieloma ograniczeniami.

Start szkolny to dla dziecka zmiana. Może ona wywoływać u dzieci emocje pozytywne: podekscytowanie nowym początkiem, oczekiwanie na spotkanie nowych osób i zawieranie nowych przyjaźni oraz pojawiającą się okazją do nauczenia się czegoś nowego. Mogą także jednak powodować negatywne emocje: obawę przed nieznanym, czy też lęk przed "nowym". Rzeczywiście u niektórych dzieci może to powodować trudności w początkowym okresie nauki w klasie I, zakłócające jego prawidłowe funkcjonowanie w roli ucznia. Ale pamiętajmy o tym, że szkoła również się zmienia i nauczyciele, zwłaszcza nauczania początkowego doskonale wiedzą, jak organizować pracę z najmłodszymi uczniami.

Często z ust rodziców pada argument, że wcześniejsza edukacja to skrócenie dzieciństwa.

- Rzeczywiście takie opinie pojawiają się dosyć często. Zapominamy o tym, że dzieci w okresie wczesnego dzieciństwa uczą się nie tylko w sposób zorganizowany, formalny w przedszkolu czy też w szkole, ale też spontanicznie budują obraz siebie i świata w trakcie np. zabaw czy obserwując otoczenie. A dzięki nowoczesnym technologiom dzieci mają dziś niespotykany dotąd dostęp do wiedzy. Czy to oznacza, że jeżeli pozwalamy dziecku oglądać programy telewizyjne, czy korzystać z zasobów internetowych to skracamy mu dzieciństwo? Najważniejsze jest chyba zrozumienie i zaakceptowanie tego, że małe dzieci uczą się przede wszystkim w toku aktywności zabawowej, zabawa jest terenem poznawania świata. Wydaje mi się, że pod hasłem "skracanie dzieciństwa" kryje się niepokój rodziców o to, by edukacja początkowa nie była zbyt sformalizowana.
Czy programy nauczania nadążają za zmianami?

- Jednym z elementów reformy dotyczącej obniżenia wieku rozpoczynania obowiązku szkolnego było dostosowanie programu klasy I szkoły podstawowej do poziomu 6-latków tak, aby umożliwić płynne przejście dzieci z przedszkola do szkoły. Jestem przekonana, że nauczyciele klas I z pewnością doskonale rozumieją potrzeby rozwojowe i edukacyjne dzieci 6-letnich i potrafią indywidualizować zadania stawiane dzieciom w zależności od ich możliwości rozwojowych. Czasami słyszy się też zarzuty ze strony rodziców, że nauczyciele w kl. I nie mają odpowiedniego przygotowania do pracy z dziećmi młodszymi. Przecież to są absolwenci tej samej specjalności na kierunku pedagogika, w przypadku naszego regionu w większości przygotowani do pracy na Wydziale Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu w Białymstoku. A to, czy pracują w przedszkolu czy w szkole, to często sprawa losowa.

Co może dać 6-latkowi szkoła, czego nie dostaną w przedszkolu?

- Przede wszystkim lepsze wyposażenie materialne szkół, dostęp do nowoczesnych technologii czy bogatszą infrastrukturę sportową. Poza tym inaczej sytuacja wygląda w dużych miastach, gdzie przedszkola są świetnie wyposażone a inaczej na wsiach, gdzie zresztą w ogóle przeważnie nie ma przedszkoli. Taki jest też dodatkowy, zbyt mało eksponowany w publicznej debacie cel tej reformy: wyrównywanie szans edukacyjnych wszystkich dzieci, niezależnie od ich miejsca zamieszkania.

Jak przekonać nieprzekonanych? Może powinno się zacząć od edukacji rodziców?

- Edukacja rodziców dzieci rozpoczynających naukę w szkole, niezależnie zresztą od wieku dziecka, jest w wielu krajach traktowana jako niezbędny element strategii edukacyjnej.

Rodzice koncentrują się głównie na przygotowaniu intelektualnym dzieci do szkoły, zwracają uwagę przede wszystkim na ich dojrzałość umysłową, rzadziej natomiast biorą pod uwagę ich dojrzałość emocjonalną i społeczną. Trzeba więc zwrócić im uwagę na to, aby w wychowaniu własnych dzieci koncentrowali się nie tylko na stymulowaniu kompetencji umysłowych, ale także na umiejętności społeczne czy radzenie sobie dziecka w trudnych sytuacjach.

Myślę, że ważne jest również radzenie sobie rodziców ze zmianą w życiu ich dziecka - nowe zadania rozwojowe związane z nową rolą społeczną często wywołują w rodzicach niepokój, bo to jest także zmiana w ich życiu. A dziecko powinno czuć się bezpiecznie w nowej sytuacji i mieć świadomość, że w trudnych chwilach ma na kogo liczyć.

W moim odczuciu ogólnopolska dyskusja nad obniżeniem wieku obowiązku szkolnego ma niezwykle istotny i cenny efekt: wyjątkowy wzrost świadomości potrzeb edukacyjnych i zaangażowania polskich rodziców w proces edukacji swoich dzieci. Rodzice stworzyli lobby, które zaczęło wywierać wpływ na organizację edukacji najmłodszych dzieci. Można tylko marzyć o tym, żeby to zainteresowanie nie minęło wraz z pójściem dziecka do klasy I szkoły podstawowej, a przerodziło się w trwałą tendencję rosnącego włączania się rodziców w edukację dzieci.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny