Alicja w Krainie czarów to zdecydowanie książka nie dla każdego. Może lepiej rozumieją ją dziewczynki tłamszone w męskim świecie, bo wszak tu niesamowite przygody nie są udziałem ani Marka Piegusu ani Tomka Sawyera tylko dziewczynki. Ale Alicja wydoroślała i już wie, że czar przestaje działać, a cudowne mikstury mogą pomagać zmieniać rzeczywistość - oczywiście tylko we śnie - wszak trzeba być poprawnym.
Ale Tim Burton z miejsca puszcza oko do widza. Wystarczy niewielkie ciasteczko, by Alicja urosła, a samo towarzystwo sympatycznych i zawierających interesujące składniki grzybów z kapeluszami w kropki towarzyszące szaleńczej ucieczce przed potworem daje aż za wiele do myślenia o inspiracjach podającego się za lekko szalonego reżysera. Ale, cicho sza, przecież na ten film rodzice chodzą z dziećmi! A w dzisiejszych czasach nic tak nie ożywia filmu jak porządna scena egzekucji, w której Kapelusznik traci głowę. Jest tam i taka.
Głowy nie traci za to Alicja. Bogatsza o bagaż złych snów ale i nauk mądrego ojca umie odróżnić jawę od snu i to nie tylko we śnie. Uczy się wybierać, a szarlatani powiedzieliby, że w życiu kieruje się wręcz neurolingwistycznym programowaniem. Bo zdaje sobie sprawę, że śni, kiedy strach mógłby sparaliżować jej wybory i tłumacząc sobie racjonalnie niewytłumaczalne zamienia "bad trip" w radosną podróż w świecie ułudy. Ale kiedy Kapelusznik proponuje jej, by została tam na zawsze - wraca.
Bo Alicja jak Penny Lane z "U progu sławy" chce być w lepszym świecie i tak samo ma zdziwione spojrzenie jak Kate Hudson w legendarnej roli roznarkotyzowanej groupie zespołu, który też podążał za białym królikiem. Ale i jedna i druga w końcu zrozumieją, że czas zacząć twardo stąpać po ziemi. Alicja Burtona przypomina współczesną dziewczynę, której nikt nie będzie dyktował, co ma robić i która chce dojść do wszystkiego sama. Na szczęście, kiedy przeistacza się z panny na wydaniu w bizneswoman zostaje jej chociaż wyobraźnia.
Film Burtona i pełna od wielopiętrowych zagadek i skojarzeń książka mają ze sobą niewiele wspólnego. Podobnie jak robienie filmów w 3D z kinem, któremu chodzi o coś więcej niż porażenie feerią barw, hałasów i machaniem przed nosem wirtualnym orężem. Hollywood zachłystuje się nową technologią, a nam wypada tylko czekać jaką następną rolę zagra Maia Wasikowski. Bo ciekawość świata i odrobina dziewczęcej naiwności w oczach aż się proszą o kilka ciekawych ról.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?