O ile temat Hołodomoru wśród Polaków zainteresowanych historią sąsiadów jest znany od przeszło ośmiu dekad, o tyle postać odważnego i bezkompromisowego dziennikarza Garetha Jonesa jest zupełną nowością. Przez lata zapatrzeni w USA, nie możemy wręcz uwierzyć, jak można było poddać się wierze w komunizm. Z drugiej strony – miliony Polaków po II wojnie światowej także w mniejszym lub większym stopniu uwierzyły, choć żyło im się równie podle co Sowietom, to przynajmniej nie głodowali.
Agnieszka Holland tworząc solidne, ale i trzymające w napięciu kino, ukazuje młodego asystenta premiera Wielkiej Brytanii jako dziennikarza, który owładnięty jest idee fixe. Chciałby przestrzec Stalina przed zagrożeniami płynącymi ze strony świeżo upieczonego kanclerza III Rzeszy Adolfa Hitlera. Ale sowieccy pragmatycy przede wszystkim stawiają na zbrojenia i industrializację. Bez kapitału – wszak to z nim miał walczyć komunizm – liczą na ściągnięcie do siebie Zachodu, płacąc zbożem. Miliony mieszkańców umierają z głodu, by Sowiety mogły się zbroić.
„Mr. Jones” ukazuje „szklaną wieżę” korespondentów skoszarowanych w luksusowym moskiewskim hotelu, dekadencką orgię urządzaną przez Waltera Duranty (znakomity w roli sprzedajnego amerykańskiego dziennikarza Peter Sarsgaard) i za chwilę – kontrastujący z blichtrem amerykańskiego zdobywcy Pulitzera świat umierającej z głodu Ukrainy. Świetne zdjęcia Tomasza Naumiuka potęgują atmosferę przygnębienia, czy wręcz nieuniknionej śmierci. W napięciu najbardziej trzyma widza wszechobecna w Sowietach inwigilacja, czy nawet zwykłe donosicielstwo.
Znakomitym zabiegiem dramaturgicznym było wykorzystanie przez Agnieszkę Holland postaci George Orwella, który wyleczywszy się z komunistycznego zaczadzenia pisze „Folwark zwierzęcy”, jako żywo odpowiadający sytuacji sowieckiej paranoi, gdzie w miejsce obiecywanej powszechnej równości, są zwierzęta równe i równiejsze. I jest też zupełnie współczesne wołanie o dziennikarską rzetelność. Chłopięco naiwny Gareth Jones zagrany z wdziękiem przez Jamesa Nortona nie waha się poświęcić życia, by przedstawić światu los umierających Sowietów, choć zdaje sobie sprawę, że sowieckie tajne służby mu tego nie darują. Czy po filmie Holland Ukraińcy postawią mu pomnik?
„Obywatel Jones” takim ruchomym pomnikiem już jest. W najlepszym tego słowa znaczeniu. Pomnikiem zagłodzonego narodu i jednocześnie upamiętnieniem rzetelnego dziennikarstwa, za które trzeba zapłacić najwyższą cenę.
Najnowszy film Agnieszki Holland „Obywatel Jones” już w kinach. "Tutaj nie da się nic udawać, pogrywać"

Kiermasz Mikołajkowy w Kłecku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?