1000 złotych miesięcznie? To nowy czynsz w mieszkaniach komunalnych!

Komentarz

Racja kontra racja

Ze zwyczajnego, ludzkiego punktu widzenia osobom, które podwyżka czynszów mocno dotknie, nie sposób nie współczuć. Z drugiej jednak strony, nie sposób też nie przyznać racji miastu. Wiele komunalnych budynków od dawna woła o pomstę do nieba. Ponad połowę z nich wybudowano przed wojną. Sami lokatorzy skarżą się, że remontu nie było od dziesiątków lat, cieknie im na głowę albo kaloryfery siadają. A przecież skądś na te remonty trzeba brać!? Konia z rzędem temu, kto wymyśli: jeśli nie podwyżka, to skąd wziąć na to, by komunalne nie zaczęły się walić?Co ważne, wydaje się, że całkiem nieźle przygotowano system działań osłonowych w stosunku do najuboższych. Większość z nich w minimalnym stopniu odczuje podwyżkę.
I jeszcze jedno. Może wreszcie nie będzie sytuacji, gdy jedna osoba mieszka w dużym, kilkupokojowym mieszkaniu, a wielodzietna rodzina, gdy chce położyć dzieci spać, w kuchni na podłodze rozkłada materace.

Parę dni temu w mieście rozpętała się burza po tym, gdy ludzie zaczęli dostawać z Zarządu Mienia Komunalnego pisma z nowymi stawkami czynszów.

Rozwody z powodu czynszu?

Wprawiły one lokatorów gminnych mieszkań najpierw w zdumienie, potem we wściekłość i oburzenie. Czasem doprowadziły do płaczu.

- Mój nowy czynsz będzie większy niż renta - martwi się Maria Nowak. - Bo renty mam 417 zł, a czynsz wzrósł do 450 zł.

- Od pierwszego lipca będę mieszkała w wypasionym bloku i wypasionym lokalu - ironizuje Irena Musielak. - Prawdopodobnie założą mi złote klamki z kryształami od Svarowskiego. Tylko się cieszyć!

Codziennie do redakcji dzwonią i przychodzą osoby oraz pokazują wydruki z ZMK. Nowe czynsze sięgają nawet 900 czy 1000 zł.

- W niejednym domu tragedia będzie - denerwuje się lokatorka z Bar-szczańskiej. - Moja sąsiadka już stwierdziła, że będzie musiała rozwieść się z mężem, żeby dostać ulgi w czynszu.

Bo to dla ubogich

Bo miasto oferuje cały system wsparcia dla tych, którzy rzeczywiście mało zarabiają. Oni mogą liczyć na ulgi w czynszu, dodatki mieszkaniowe, pomoc w zamianie mieszkania czy pierwszeństwo w zdobyciu dachu nad głową w TBS. W grę wchodzi też wykup mieszkania na własność.

Najbardziej oburzeni są ci, którzy się na to "nie załapują", bo zarabiają nie tak mało.

- Lokale gminne są dla osób o niskich dochodach - przypomina wiceprezydent miasta Michał Wierzbicki. - Lokatorzy o średnich dochodach mogą poszukać innych mieszkań lub skorzystać z rozwiązań, które proponujemy, czyli np. zamiany na mniejszy lokal.

Jednak wciąż pozostaje pytanie: skąd wzięły się te horrendalne kwoty?

- Podstawą do naliczania było trzy procent tzw. wartości odtworze-niowej lokalu, wzięte z ustawy o ochronie praw lokatorów - mówi Wierzbicki. - Mamy też analizy specjalistów od rynku nieruchomości, wskazujące, że taka kwota jest konieczna, żeby tę wartość utrzymać.

Wierzbicki podkreśla, że do tej pory w Białymstoku obowiązywały stawki czynszów na poziomie nieco ponad jednego procenta tej wartości odtworzeniowej. A czynsze nie drgnęły od paru lat.

- Ta drastyczna podwyżka wynika z zaniedbań w latach poprzednich - uważa Wierzbicki.

Wysyłanie informacji o nowych kwotach czynszów jeszcze trwa. W sumie dostanie je ponad osiem tysięcy gminnych lokatorów.

Fatalny moment

Całą operację miasto przeprowadza jednak w nie najlepszym momencie. Recesja daje się wszystkim we znaki, ludzie tracą pracę i boją się o przyszłość. Jak poradzą sobie przy tak wysokich czynszach?

- To zaplanowana od co najmniej roku spójna akcja - tłumaczy Wierzbicki. - Ciężko było przewidzieć, że trafi na taką sytuację.

Dotkniętych podwyżkami boli jeszcze jedno: miasto umarza długi tym, którzy przez wiele lat płacenie czynszu mieli w nosie.

- Ja przez wiele lat płaciłam solidnie i za moją uczciwość dostałam nagrodę: podwyżkę - z goryczą mówi jedna z białostoczanek.