Premier Donald Tusk pytany przez dziennikarzy o marsz kibiców rosyjskich w Warszawie powiedział, że zaapelowałby nawet do polskich kibiców by przyłączyli się do pochodu, bo w gruncie rzeczy symbolizuje on pogrzebanie Związku Radzieckiego. 12 czerwca przypada 22. Rocznica ogłoszenia przez Socjalistyczną Federacyjną Republiki Rosyjską deklaracji suwerenności państwowej. Problem jednak w tym, że na mocy tego aktu ZSRR nie upadł, a - jak twierdzi politolog Zbigniew Cesarz - przekształcił się w Rosję.
By wyjaśnić ten dysonans musimy odróżnić płaszczyznę polityczną od prawnej. W sensie geopolitycznym oczywistym jest, że takiego bytu jak Związek Sowiecki nie ma od 22 lat. Ale w sensie prawnym niekoniecznie.
W tym miejscu musimy wrócić do okresu, w którym byłe republiki radzieckie wybijały się na niepodległość. Aktem to potwierdzającym było ogłoszenie przez każdą z nich deklaracji niepodległości. Dopiero to było ostatnim aktem konstytutywnym, który ustanawiał ich podmiotowość w stosunkach międzynarodowych i prawie międzynarodowym. Zrobiły tak wszystkie, poza jedną - Federacją Rosyjską.
I tu drobna uwaga. Jeszcze w czasach istnienia układu dwubiegunowego w stosunkach międzynarodowych takie pojęcia jak Związek Radziecki, Rosja, Federacja Rosyjska, były w potocznym rozumieniu tożsame. Także politycy zachodni częstą używali ich zamiennie.
Z tego powodu w znaczeniu semantycznym sukcesja po ZSRR była naturalnie przypisana do Rosji czy też jeśli użyje się bardziej formalnego terminu Federacji Rosyjskiej. Chociażby w uznanym przez wszystkich wyłącznym prawie Kremla do przejęcia całego potencjału nuklearnego po byłym ZSRR (Białoruś i Ukraina musiały oddać Rosji stacjonujące u nich garnizony nuklearne). Ale też zgodzie byłych republik radzieckich na przejęcie przez Federację Rosyjską wszystkich placówek dyplomatycznych ZSRR oraz zajęcie przez nią jego miejsca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.
Powyższe przykłady świadczą o sukcesji wymiarze politycznym. I tylko politycznym. Do prawnej nie ma podstaw, bo Rosja jest kontynuatorką ZSRR. A wszystko dlatego, że - jak już wspomniałem - jako jedyna nie ogłosiła deklaracji niepodległości, a jedynie suwerenności państwowej. Oczywiście możemy dyskutować o tym, jakie motywy w 1990 roku pchnęły Borysa Jelcyna do takiego kroku, ale to nie jest ważne dla naszych rozważań. A dla nich istotne jest to, że taka decyzja parlamentu Federacji Rosyjskiej spowodowała, że jest ona kontynuatorką ZSRR. Bo on nie upadł w sensie prawnym (w politycznym tak), a przekształcił się w Rosję.
Dla zwykłych ludzi powyższe rozróżnienie wydaje się abstrakcyjne, ale dla naszych służb administracyjnych, dyplomatycznych, polityków powinno być fundamentalne w postrzeganiu istoty i znaczenia dnia 12 czerwca 1990 roku. Także tych, którzy są przeciwni poniedziałkowej demonstracji z zupełnie innych powodów.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?