- W ciągu tych 15 lat były momenty trudne, ale nigdy nie zwątpiliśmy, że to, co robimy, ma sens. Ten klub zbudowali kibice i to jest jego siła - mówi prezes Żubrów Jacek Zaniewski.
Klub powstawał w trudnym okresie, kiedy świetność białostockiej koszykówki była już tylko wspomnieniem.
- W 2003 roku powstał projekt „Branicki”, do którego przystąpiliśmy, ale szybko okazało się, że jest nam z niektórymi nie po drodze. Mniejsza o szczegóły, bo to nie były przyjemne rzeczy. W każdym razie postanowiliśmy się odłączyć - wspomina sternik podlaskiego klubu.
W gronie założycieli klubu, którego pierwszym prezesem został Józef Krukowski, był ówczesny zawodnik, a obecnie szkoleniowiec Żubrów - Tomasz Kujawa.
- Wszystko odbyło się bardzo szybko. To była kwestia dwóch godzin w jednym z białostockich pubów i został stworzony nowy klub - wspomina Kujawa.
Były zapał i werwa, ale brakowało doświadczenia
Nazwę nowy punkt na koszykarskiej mapie kraju zawdzięczał swemu pierwszemu wiceprezesowi Lechowi Długołęckiemu.
- Chcieliśmy, by nazwa kojarzyła się z regionem. „Podlasie” było już zajęte przez lekkoatletów. Postawiliśmy na „Żubry” - kontynuuje prezes Zaniewski.
Początki nie były łatwe, bo chociaż świeżo upieczonym działaczom nie brakowało werwy i determinacji, to gorzej było z doświadczeniem w prowadzeniu klubu sportowego.
- Mieliśmy wśród działaczy stomatologa, radcę prawnego, handlowca, dyrektora dużego przedsiębiorstwa, ale brakowało nam działaczy sportowych. W tej sytuacji wielkie zasługi położył pierwszy trener zespołu - Jerzy Karpiuk. I chodzi nie tylko o sprawy szkoleniowe, ale i organizacyjne. Pamiętam nasze wielogodzinne rozmowy, podczas których bardzo wiele się nauczyłem - dodaje szef podlaskiego klubu.
To właśnie trener Karpiuk od razu wprowadził zespół do II ligi, a siłą rozpędu w kolejnych rozgrywkach omal nie uzyskał kolejnej promocji. Nie udało się jednak wkroczyć na pierwszoligowe salony za tym i za kolejnym razem, chociaż brakowało bardzo niewiele.
Po degradacji klub znalazł się na granicy nicości
Trzecie podejście, już pod wodzą Marka Kubiaka, było skuteczne i do Białegostoku powróciła I liga. Tyle, że nie na długo, bo euforia z sukcesu, szybko przerodziła się w gorycz porażki, bo Żubry zostały zdegradowane.
- Stanęliśmy na granicy nicości, ale jeszcze w pierwszej lidze zorientowałem się, że nie możemy stawiać tylko na pierwszy zespół seniorów i trzeba zająć się szkoleniem młodzieży. Wdrożyliśmy to w odpowiednim czasie i dzięki temu przetrwaliśmy - uważa Zaniewski.
Trzeba było zaczynać praktycznie od nowa, czyli III ligi. Udało się, a pod wodzą kolejnego z zasłużonych dla zespołu trenerów - Jakuba Jakubca, Żubry znów znalazły się w gronie drugoligowców. Są w nim do dzisiaj, ale liczą na kolejną promocję.
- Ten sezon układa się znakomicie i nie ukrywamy, że celujemy w awans do pierwszej ligi. Z pewnością będą jeszcze trudne momenty, ale wierzę, że je przezwyciężymy - deklaruje sternik Żubrów.
Podlaski klub to teraz nie tylko pierwszy zespół. Żubry mają się dobrze, w klasach sportowych szkół podstawowych trenuje 150 dzieci, szkolenie prowadzone jest też w placówkach ponadpodstawowych, dobrze układa się współpraca z innymi ośrodkami koszykarskimi w Białymstoku. Żubry są organizatorem popularnego turnieju streetbalowego oraz prestiżowych i cieszących się dużym zainteresowaniem konferencji trenerskich.
Żubrom życzymy, żeby dalej rosły w siłę, wychowywały kolejne pokolenia koszykarzy, a świętowanie 16. rocznicy powstania wypadło już na pierwszoligowych parkietach.
Ekstraklasa: Lechia pokonała Jagiellonię w hicie kolejki. Kibice zobaczyli emocjonujące spotkanie i aż pięć goli
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?