Zimowa (od)skocznia. Jan Winkiel: Chcemy uniknąć wyścigu szczurów

Początek sezonu w wykonaniu naszych narciarzy w biegach nie jest dobry, mówiąc wprost jest zły. Osiągane wyniki są poniżej oczekiwań, gorsze od tego co naszym zdaniem mogą i powinni prezentować. Mimo wszystko w przyszłość patrzymy optymistycznie bo wyniki naszej młodzieży w niektórych międzynarodowych zawodach są dobre. Zwłaszcza wśród dziewcząt widzimy duży potencjał.

Do tych rezultatów podchodzimy z pewną pokorą. Jakiś czas temu Izabela Marcisz i Monika Skinder wśród juniorek prezentowały się przecież bardzo dobrze, wykazywały taki sam lub nawet większy potencjał niż obecne młodzieżowe reprezentantki Polski, a wśród seniorek, mówiąc kolokwialnie nie dowożą podobnych rezultatów.

Dlatego też zdecydowaliśmy się na zmianę podejścia w szkoleniu młodych zawodników. Do tej pory cały system w biegach narciarskich oparty był o kadry narodowe i centralizację szkolenia z możliwością trenowania w klubie. Wiemy jednak, że klubów nie stać, aby w pełni przygotować zawodnika i prowadzić go przez cały sezon.

Następuje duża zmiana. Kadra juniorów pod opieką szwedzkiego szkoleniowca, Martina Perssona, który przez długie lata pracował w szkołach mistrzostwa sportowego w Szwecji będzie odbywała na przykład zgrupowania centralne za granicą skupiające najlepszych zawodników ze Szkół Mistrzostwa Sportowego i najlepszych młodzieżowców w kraju.

Zebraliśmy grupę dziewięciu trenerów, którzy będą się opiekować grupą około pięćdziesięciu młodzieżowców. Chcemy zbudować u nich ich dużą samoświadomość, aby wiedzieli, że żaden trener nie wykona za nich pracy, aby nauczyli się etyki treningu, potrafili sami zadbać o sprzęt.

To jest model typowo skandynawski, bardzo się nam podoba w związku z czym zdecydowaliśmy się na tak dużą zmianę. Planujemy bazować nie tylko na samym wyniku, ale całej materii testów, które powinny być powtarzalne, między innymi we współpracy z Akademiami Wychowania Fizycznego.

Testy mają być powtarzane co kwartał, mają dotyczyć aktywności psychofizycznej. Będą stanowić bazę do późniejszej analizy postawy młodych zawodników. Najważniejsze jest, aby w pierwszych latach treningów rozwijali się pod względem ogólnym, techniki, fizyki, sfery mentalnej. Gdy będą mieć od 14 do16 lat przyjdzie czas na ocenę ich potencjału jako profesjonalnego w przyszłości sportowca.

Z tego powodu zmieniliśmy też system wsparcia dla klubów i okręgów. Kiedyś pokrywaliśmy wynagrodzenie dla trenerów klubowych, teraz będziemy premiować zawodników, kluby i okręgi za zdobywane punkty w zawodach Pucharu Świata, mistrzostwach Polski czy Pucharze Polski. Zarząd PZN przygotował na ten cel prawie dwa miliony dwieście tysięcy złotych. Wprowadzony został także program za dwa i pół miliona „Młody Narciarz” dający dostęp do darmowych treningów dla dzieci i młodzieży.

Podsumowując, próbujemy budować odpowiednią piramidę w polskich biegach narciarskich w sposób książkowy, tworząc bardzo szeroką bazę i unikając nadmiernej specjalizacji generowania kosztów, czyli wyścigu szczurów polegającego między innymi na tym, że już w wieku 12-13 lat zawodnik musi jechać na lodowiec, aby szukać śniegu. Chcemy pracować bardziej organicznie, aby nieco starszy zawodnik miał jeszcze pole do poprawy, jakiegoś manewru i podniesienia poziomu sportowego.