Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawalił się cały jej świat, mąż i syn zginęli. Została sama z szóstką dzieci.

Jacek Wolski [email protected] tel. 85 74 89 544
Siła uderzenia była tak potężna, że cinquecento wręcz wyleciało w powietrze. Zatrzymało się kilkadziesiąt metrów dalej.
Siła uderzenia była tak potężna, że cinquecento wręcz wyleciało w powietrze. Zatrzymało się kilkadziesiąt metrów dalej. Fot. Archiwum
Kiedy w jednym pomieszczeniu stanęły obok siebie dwie trumny, płakała cała wieś. Ludzie pytali, jak ta biedna kobieta sobie teraz poradzi. Sama z sześciorgiem dzieci.

W jednej sekundzie zawalił się cały jej świat. Mąż i syn zginęli. Postanowiła, że się nie podda. - Mam sześcioro dzieci - mówi. - O ich byt stoczę każdą wojnę. Przegrać nie mam prawa.

Helena Wysocka ze wsi Wołownia, leżącej w gminie Jeleniewo, biega od urzędu do urzędu. Cały majątek zapisany był na męża. Tylko on mógł dysponować kontem w banku, na niego przychodziły unijne dopłaty dla rolników.

Pojęcia "ludzkie nieszczęście" w żadnych urzędowych przepisach natomiast nie ma.
- Proszę przyjść jutro, za tydzień, za miesiąc - słyszy. W Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa powiedzieli jej, że załatwienie formalności związanych z dopłatami może trwać nawet dziewięć miesięcy.

Cinquecento wyleciało w powietrze

Zbliżał się grudniowy wieczór, gdy mąż Wysockiej postanowił pojechać do sklepu w pobliskiej wsi. - Coś przeczuwałam - opowiada kobieta. - Mówiłam mu, żeby nie jechał. Następnego dnia i tak mieliśmy tam być. Wtedy zrobimy zakupy - przekonywałam. On się jednak uparł. Szczególnie brakowało mu kawy. Jutro rano nie będzie czego wypić - tłumaczył.

Mąż wsiadł do ich cinquecento razem z dwoma synami - 20-letnim i o siedem lat młodszym. Zrobili zakupy i wracali do domu.

Samochód zaczął skręcać w lewo, w boczną drogę. Wtedy z naprzeciwka nadjechał inny pojazd. Siła uderzenia była tak potężna, że cinquecento wręcz wyleciało w powietrze. Zatrzymało się kilkadziesiąt metrów dalej. Ojca i starszego syna wyrzuciło na zewnątrz. Silnik pojazdu poleciał daleko w pole.

Mężczyźni zginęli na miejscu. Do szpitala trafił natomiast 13-latek. Leżał tam ponad dwa tygodnie. Obrażenia, jakich doznał, nie zagrażały na szczęście jego życiu.

Na razie nie wiadomo, dlaczego do wypadku doszło. Śledztwo trwa. Policja czeka na opinie biegłych. Jedna z przyjmowanych wersji jest taka, że kierowca cinquecento wymusił pierwszeństwo przejazdu. W myśl innej mógł jednak nie widzieć nadjeżdżającego z przeciwnej strony pojazdu, bo droga w tym miejscu prowadzi pod górę.

Ludzie mają wielkie serca

Kiedy w jednym pomieszczeniu stanęły obok siebie dwie trumny, płakała cała wieś. - Taka tragedia, taka tragedia - powtarzała Danuta Banaszewska, sołtys Wołowni. - Jak ta biedna kobieta teraz sobie poradzi?

Wysocka została sama z sześciorgiem dzieci. 21-letnia córka jest niepełnosprawna i wymaga ciągłej opieki. Pięcioro młodszych dzieci chodzi jeszcze do szkół.

Do obrobienia jest 20 hektarów pola. Wcześniej zajmowali się tym przede wszystkim mąż ze starszym synem. - Nie damy im zginąć - sąsiedzi od razu wzięli sprawy w swoje ręce.

Pani sołtys zaczęła chodzić od domu do domu. Każdy dawał tyle, na ile było go stać. - Pewien mężczyzna wręczył mi taką sumę, że aż się popłakałam - opowiada Danuta Banaszewska. - Ludzie mają naprawdę wielkie serca.

Zbiórkę przeprowadzili też urzędnicy z Jeleniewa. Ruszyła akcja w miejscowej szkole, do której uczęszcza trójka dzieci Wysockiej. - Każdy przynosił jakieś pieniądze - opowiadała Jolanta Brzostowska, szkolny pedagog. - Datki dawali uczniowie oraz nauczyciele. Kupiliśmy za to artykuły żywnościowe oraz przybory szkolne.

Uczniowie przygotowali też słodycze i zabawki. Trafiły one do świątecznych paczek przekazanych ich koleżankom i kolegom z Wołowni. - Jestem wszystkim bardzo wdzięczna - mówi Helena Wysocka. - Ludzie zachowali się wspaniale, pomogli nam przetrwać te najtrudniejsze chwile. W człowieku jest jednak wiele dobra.

Urzędy mają terminy

Musiała wziąć się w garść. Nie miała wyjścia. Zwierzęta wszak same się nie nakarmią, obiad sam się nie zrobi, najstarsza córka o siebie nie zadba. - Nie stać mnie na lamentowanie, załamywanie rąk i rozpamiętywanie tego, co było - mówi.

Postanowiła działać. Zderzyła się jednak z urzędniczą ścianą. Najważniejszy w tym wszystkim jest podział spadku po mężu. Bo dopiero potem będzie dostęp do konta czy unijnych dopłat. W sądzie usłyszała jednak, że szybko to na pewno się nie stanie.

Marcin Walczuk, sądowy rzecznik prasowy tłumaczy jednak, że niekoniecznie. Jeśli nikt oprócz najbliższej rodziny nie będzie zgłaszał roszczeń, sprawa może zakończyć się stosunkowo szybko.
- Niektórych zapisanych w prawie terminów, jak choćby tego, że na uprawomocnienie się wyroku trzeba czekać 21 dni, się nie przeskoczy - dodaje.

W agencji od rolniczych dopłat informują, że także tu formalności może da się załatwić szybciej. Podobnie - w banku. - Będę wydeptywała korytarze, nie dam o sobie urzędnikom zapomnieć - zapowiada Wysocka. - Bo bez załatwienia wszelkich formalności nie będziemy mogli normalnie żyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny