Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamiana bliźniaków w szpitalu

Roman Kijanka [email protected]
Sąd przyznał 770 tys. złotych odszkodowania dla dwóch rodzin.
Sąd przyznał 770 tys. złotych odszkodowania dla dwóch rodzin. sxc.hu
W szpitalu zostały zamienione bliźniaki. Noworodki trafiły nie do swoich rodziców. Po latach sąd okręgowy w Rzeszowie przyznał 770 tys. złotych odszkodowania dla dwóch rodzin.

Dwie rodziny, dwie pary bliźniaków. Wiedzą, że coś jest nie tak. Tylko skąd wziąć odwagę, by poszukać prawdy. Że to dziecko nie jest moim synem, że ta kobieta nie jest moją matką. Bohaterem tej historii uczynimy Adama. Bo tylko on znalazł siłę, by poznać szokującą prawdę. I tylko on o swoim dramacie opowiedział.

Adam ma dzisiaj 59 lat. Traumę przeżywał od wczesnego dzieciństwa. W głowie huczały mu dziesiątki pytań, których z początku nie umiał nazwać, a potem nie miał odwagi zmierzyć się z przeczuciem. Dopiero po śmierci rodziców, po prawie pół wieku, podjął wyzwanie. Wystąpił z wnioskiem o zaprzeczenie macierzyństwa i ojcostwa. Miał na to dowody.

Ten chłopiec jest taki jak ja

Lata 60. ubiegłego wieku. Adam bawi się z kolegami nad rzeką. Niedaleko dokazuje grupka dzieci z sąsiedniej miejscowości. Uwagę Adama zwraca jeden z chłopców. Jest do niego zaskakująco podobny. Przygląda się mu dokładniej. Ma przed sobą sobowtóra! Przerażony ucieka. Nikomu nie opowiada o szokującym odkryciu. Ten obrazek znad rzeki wryje się w pamięć dziecka na zawsze.

Widują się w innych miejscach. Wszak mieszkają w sąsiednich miejscowościach. Znają się tylko z krótkich spojrzeń, rzuconych z daleka. Nigdy ze sobą nie rozmawiają. Uciekają od siebie.
Podczas tych spotkań Adama paraliżuje niezrozumiały strach, cisną mu się pytania. Dorastając, coraz lepiej pojmuje, skąd bierze się to dziwne przeczucie, podejrzenia stają się konkretne. Zaczyna rozumieć, że fakty zaprzeczają temu, co dla każdego dziecka fundamentalne. Godzą w jego rodzinę, podważają tożsamość. Spychane na dno pamięci wątpliwości nie dają o sobie zapomnieć.

Chociaż obaj chłopcy unikają się, trudno, by do spotkań nie dochodziło. Mają wspólnych znajomych. Przyjeżdżają do tego samego miasta, które do wielkich nie należy. Jako uczniowie szkół średnich widują się na dworcu. Nadal nie rozmawiają ze sobą. Obawa, która pojawiła się w dzieciństwie, nie pozwala na zbliżenie.

Chyba nie jesteś moją matką

Jak powiedzieć rodzicom, że ich syn zmaga się z problemem, który go przerasta? Jak przyznać się do myśli, które godzą w fundament rodziny? Jak mówić podejrzeniach, które przeczą więzom krwi? I to wbrew metrykom i aktom urodzenia? Możliwe, że był to główny powód, który nie pozwalał Adamowi wcześniej wyjaśnić męczący go problem.

Drugi powód? Nie mieściło mu się w głowie, że w jakiś niewytłumaczalny sposób mogło dojść do zamiany dzieci. Czy to możliwe, że nikt się nie zorientował? Nawet rodzice? Poza tym czy można było pomylić dzieci, w przeworskim szpitalu, w którym 60 lat temu rodziło się kilkoro dzieci tygodniowo?

Chociaż w ciągu tych lat w obu rodzinach pojawiały się podejrzenia, nikt nie podejmował kroków. Nawet nie wiedzieli, jak się za to zabrać. No i nie wyobrażali sobie sytuacji, w której wychowywane i kochane dziecko pójdzie do innej rodziny.

Pomogły bliźniaczki z Warszawy

Gdy w 2002 r. całą Polskę obiegła informacja o zamienionych dziewczynkach i rozdzieleniu wtedy 17-letnich bliźniaczek z Warszawy zaraz po urodzeniu, podejrzenia sobowtórów z Podkarpacia nabrały rzeczywistego wymiaru.

Adam postanowił poznać prawdę bez względu na finał. Skontaktował się mężczyzną, który mógł być jego bratem. Zrobili badania genetyczne. Na badania zgodził się również domniemamy ojciec Adama.

Porównanie wyników próbek DNA nie pozostawiało wątpliwości. Wynikało z nich, że ponad 80-letni mężczyzna, mieszkający w sąsiedniej miejscowości, jest biologicznym ojcem Adama. Syn tego mężczyzny, ten który jeszcze jako chłopiec zwrócił swym podobieństwem uwagę Adama, jest jego bratem bliźniakiem. "Rodzice" Adama, ci którzy go wychowali, już wtedy nie żyli. Zmarła też jego biologiczna matka. Żył tylko ojciec. Prawdziwy!

Zaprzeczenie macierzyństwa

27 kwietnia 2007 r. Adam odwiedza Prokuraturę Rejonową w Przeworsku. Szuka pomocy w prawnym rozwiązaniu sytuacji. Ma ze sobą wyniki badań genetycznych.

- Zaskoczenie i szok. Po 26 latach pracy w prokuraturze, podczas których spotykałam się z bardzo tragicznymi wydarzeniami, stanęłam przed sprawą, jakiej nie przewidywały nawet ówczesne przepisy prawa - wspomina Marzena Strokoń, zastępca prokuratora rejonowego w Przeworsku. - Jak wytoczyć powództwo o zaprzeczenie macierzyństwa, a co za tym idzie również ojcostwa? Sprawy ustalenia ojcostwa nie są niczym nowym. Ale wniosek o zaprzeczenie macierzyństwa? Tego w polskim sądownictwie nie było.

By pomóc w wytoczeniu powództwa, prokurator szuka przepisów, które można zastosować i orzeczeń w podobnych sprawach. W czerwcu 2007 r. sprawa trafia do sądu, a we wrześniu zapada wyrok. Przepisy określające postępowanie przy zaprzeczeniu macierzyństwa pojawiają się w polskim prawie dopiero w czerwcu 2009 r.

Sąd orzeka, że matka wychowująca Adama (wtedy już nieżyjąca), nie była jego biologiczną matką. Tym samym jej mąż przestaje być jego ojcem.

- Prawnie Adam znalazł się w dziwnej sytuacji. Chyba jako jedyny na świecie nie miał przez pewien czas rodziców - opisuje Strokoń.

Nie stracił rodziców, tylko - zgodnie z orzeczeniem sądu - po prostu ich nie miał. Na pewien czas stracił tożsamość, bo przecież podstawowym elementem, wyróżniającym nas, jest nasze pochodzenie, czyli rodzice.

Kilka miesięcy później Adam składa do sądu wniosek o ustalenie ojcostwa. W czerwcu 2008 r. zapada wyrok stwierdzający, że starszy pan, mieszkający w sąsiedniej miejscowości, jest jego biologicznym ojcem.

W sądzie 80-latek stwierdza krótko: - W moim sercu jest dość miejsca dla kolejnego dziecka.
Przyznaje też, że od lat podejrzewał, że mogło dojść do zamiany i wychowujący się w innej rodzinie chłopak, wyglądający tak samo jak jeden z jego bliźniaków, jest jego synem.

- Teraz wiem, że bliźniak, którego wychowywałem, nie jest moim biologicznym synem, jednak to nic nie zmienia - zapewnia starszy człowiek. - Nigdy nie zgodziłbym się na odebranie mi ojcostwa. Kocham go i wnuki, którymi mnie obdarzył. Teraz mam o jedno dziecko więcej i są to moje dzieci.

Wychowywany z biologicznym bratem Adama mężczyzna nie ma zamiaru podejmować jakichkolwiek kroków potwierdzających jego pochodzenie.

Wszystkie dotychczasowe dokumenty Adama przestały być ważne. Wyrok sądowy zmienił przecież oboje rodziców. Nawet data urodzenia była inna. Od aktu urodzenia przez dokument chrztu, świadectwa szkolne aż po akt małżeństwa i akty urodzenia dzieci - wszystko trzeba było zmienić.
Rodzice nie doczekali prawdy

Jak doszło do zamiany? Cofnijmy się do 1953 roku. W przeworskim szpitalu rodzą się dwie pary bliźniaków. Chociaż dzieci nie przychodzą na świat tego samego dnia, przebywają na tym samym oddziale. Ich matki leżą w sąsiednich łóżkach. Jedna urodziła chłopca i dziewczynkę. Druga dwóch chłopców. Ci ostatni są bardzo do siebie podobni. Prawie identyczni.
Do zamiany noworodków dochodzi najprawdopodobniej podczas kąpieli. Chłopczyk, który przyszedł na świat razem z siostrą, trafia do matki chłopców. Jego miejsce zajmuje jeden z dwójki jej synów.

Rodzina, w której wychowywał się Adam, ma tylko tę dwójkę bliźniaków. Druga rodzina wychowuje siedmioro dzieci. Wśród nich jest jego brat bliźniak. Można sądzić, że gdyby nie byli do siebie tak podobni, nikt nie podejrzewałby jakiejkolwiek zamiany.

Tylko Adam odkrył cząstkę traumatycznych przeżyć, które towarzyszyły mu przez lata. Wychowujący go ludzie oraz jego biologiczna matka nie doczekali wyjaśnienia sprawy. Zmarli, zanim zaczął szukać swych korzeni. Jego rodzeństwo oraz przyrodnia siostra i brat o swych przeżyciach nie mówią nic.

- Też przeżywałam emocje. Nie można przejść obojętnie w przypadku, gdzie los tak zadrwił z dwu spokojnych rodzin. Ta sprawa na zawsze zostanie w mojej pamięci. Tym bardziej, że to co usłyszałam od Adama, było szokujące, ale prawdziwe - wspomina prokurator Strokoń.

Wyrok jest prawomocny

Obie rodziny postanowiły walczyć o odszkodowanie. Nie tylko czwórka bliźniaków, ale także jej rodzeństwo i ojciec chłopców. W sumie 10 osób. Pozew mówił o naruszeniu praw osobistych, zakłóceniu praw do życia w biologicznej rodzinie oraz naruszeniu prawa do prywatności. Od Skarbu Państwa domagali się razem 2,4 mln zł. Każde z bliźniąt po 300 tys. zł, natomiast rodzeństwo i ojciec - po 200 tys. zł.

Rozprawa toczyła się w Sądzie Okręgowym w Rzeszowie. Jesienią zapadł pierwszy wyrok w tej sprawie - 770 tysięcy złotych dla obu rodzin. Prokuratura generalna od wyroku odwołała się. Tydzień temu rzeszowski Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy poprzednią decyzję.

- Nie będziemy się odwoływać. Taka kwota nas całkowicie satysfakcjonuje - mówi mecenas reprezentujący rodziny.

To oznacza, że Skarb Państwa musi wypłacić poszkodowanym 770 tys. zł. Zamienieni bliźniacy dostaną po 200 tys. zł, ojciec 100 tys., pozostała dwójka bliźniąt, która wychowywała się w swoich domach - po 60 tys. zł, a reszta rodzeństwa po 30 tys.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny