102 załogi odwiedziły w ubiegły weekend Mikołajki, gdzie odbywał się 76 Rajd Polski – łączona runda Mistrzostw Europy i Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Załoga Samasz Rally Team w składzie Maciej Stolarski, Bartosz Dzienis zajęła doskonałe 2 miejsce w klasie Open N w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski.
Uczestnicy mieli do pokonania piętnaście odcinków specjalnych – w sumie ponad 200 km/os. Rajd okazał się bardzo wymagający zarówno dla sprzętu jak i załóg, dlatego tylko czterdzieści siedem aut dotarło do mety w Mikołajkach.
Załoga Stolarski/Dzienis „podróżowała” dobrze sobie znanym Mitsubishi Lancerem Evo IX, osiągając metę na drugim miejscu w klasie open N i czternastym miejscu w klasyfikacji generalnej RSMP.
Czytaj też: Półtora roku temu było tu rżysko. Dziś stoi nowy zakład SaMASZ. Rozmowa z prezesem Antonim Stolarskim
- Jesteśmy bardzo zadowoleni z ukończenia tak trudnego i długiego rajdu. Jeszcze kilka lat temu, gdy jeździłem w KJS. byłem na tych odcinkach, jako kibic i ściganie się na nich, było poza sferą moich marzeń. Ale marzenia trzeba spełniać i te udało się zrealizować - ocenia Maciej Stolarski. - Jechaliśmy po całej stawce Mistrzostw Europy, przez co trasa była dość mocno zniszczona, co utrudniało nam rywalizację i intensywnie zużywało sprzęt. Mieliśmy w klasie mocnych rywali w samochodach prototypowych w tym Wicemistrza Polski. Wiedzieliśmy że są trochę szybsi i ściganie ich może źle się dla nas skończyć, a naszym celem jest osiągnięcie mety. Dlatego jechaliśmy swoim tempem, tak żeby nie zniszczyć auta i dojechać do mety bez większych przygód.
Rajdowiec przyznaje, że była to skuteczna taktyka, ponieważ już w sobotę - po wypadkach dwóch konkurentów - ekipa Samasz Rally Team wyszła na prowadzenie w klasie. Jednak na ostatnim, najdłuższym sobotnim oesie Olecko 2, dogonili załogę startującą minutę przed nimi i ... wiszący w powietrzu kurz uniemożliwił im szybką jazdę, przez co spadli na drugie miejsce.
W niedzielę postanowili zaatakować i odrobić 15 s straty do lidera. Wszystko szło dobrze.
- Niestety na trzecim niedzielnym odcinku, to nam przytrafił się błąd i na ciasnym zakręcie wypadliśmy z trasy - opowiada maciej Stolarski. - Auto wyszło z tego bez większych uszkodzeń, ale samodzielnie nie mogliśmy wrócić na trasę. Chciałbym podziękować wszystkim kibicom za sprawną akcje wyciągania i to wam dedykujemy ten puchar – bez was było by po rajdzie!
Załoga straciła w tej akcji ok. 10 min i spadła na trzecie miejsce. Jednak nie na długo - na tym samym oesie dachował ich konkurent i lider klasy open N. Dzięki temu Samasz Rally Team przesunięto o „oczko” wyżej w klasyfikacji końcowej.
- Taki to nieprzewidywalny sport. Do ostatnich metrów nie można być pewnym wyniku i mety. - śmieje się Maciej Stolarski.