Zając na euro

Już niedługo czeka nas kolejna ogólnonarodowa dyskusja. Będziemy zastanawiali się, co umieścić na rewersie polskiego euro. Chodzi o monety, bo banknoty są w całej Unii takie same. Awers monet (1, 2, 5, 20, 50 centów, 1 i 2 euro) też został określony. Ale rewers każdy kraj może zagospodarować, jak chce.
Grecy umieścili tam na przykład sowę. W ogóle najlepiej zdecydować się na przedstawiciela świata zwierząt, bo w przypadku ludzi zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie przeciw.
Monet jest jednak siedem. Czy orzeł lub żubr musi być na każdej? Nie musi. Jest masa innych zwierząt zasługujących na wyróżnienie. Przede wszystkim bocian. Polski bociek, który co roku przemierza tysiące kilometrów do ciepłych krajów i z powrotem, tylko po to, aby w kraju nad Wisłą założyć gniazdo, a czasami, jak w podsejneńskich Babańcach, zniszczyć samochód i szyby w domu. A bóbr? Czy jakiekolwiek inne zwierzę, za wyjątkiem wilka (kolejna kandydatura), potrafi przez jedną małą tamę na rzece zniszczyć hektary upraw, za co państwo wypłaci odszkodowanie, albo nie wypłaci? O żabach zapomnieć również nie można. Buduje się dla nich specjalne przejścia pod drogami. Każda taka inwestycja kosztuje gigantyczne kwoty. Już dzisiaj żaba ma z pieniądzem wiele wspólnego, choć pewnie nie zdaje sobie z tego sprawy. Na koniec zostaje zając. Ten nie powinien budzić żadnych kontrowersji. Niczego nie niszczy, nie daje zaistnieć organizacjom ekologicznym, nie trzeba inwestować w niego publicznych pieniędzy. Mordka z wielkimi uszami może nie oddawałaby "charakteru narodowego", ale byłaby przynajmniej sympatyczna.