Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo na drodze

Marta Romańczuk [email protected]
Wojciech B. przez cały czas zapewniał, że nie chciał, aby Aneta zginęła, że to był wypadek. Ale tym razem sąd nie uwierzył ...
Wojciech B. przez cały czas zapewniał, że nie chciał, aby Aneta zginęła, że to był wypadek. Ale tym razem sąd nie uwierzył ... fot. Wojciech Oksztol
Wojciech B. nie jest sprawcą nieszczęśliwego wypadku, tylko zabójcą - nie miał wątpliwości sędzia Dariusz Czajkowski.

Na taki wyrok rodzina zabitej Anety czekała pięć lat. Tak też chciał prokurator. - O ile można w ogóle mówić, że się cieszę, to cieszę się tylko z tego, że w końcu sąd uznał, że to było morderstwo - mówił po wyroku Tadeusz Zaremba, ojciec Anety.

Czerwiec 2002 roku. Wtedy zginęła Aneta. Zaledwie miesiąc wcześniej skończyła 18 lat.

Dziewczyna mieszkała w Bielsku Podlaskim. Spotykała się z Wojciechem B. Związek ich był burzliwy. Chłopak chciał całkowicie kontrolować Anetę. Jak mówił sędzia, Wojciech B. był stanowczy, chciał dominować, był "patologicznie zazdrosny".
- Nie liczył się z jej potrzebami - podkreślał sędzia Dariusz Czajkowski.

Bo pojechała na dyskotekę

Dzień przed tragicznym wypadkiem Aneta pojechała na dyskotekę. Bez wiedzy Wojciecha.

- Kiedy wróciła, opowiadała, że bawiła się bardzo dobrze - relacjonował sędzia Dariusz Czajkowski. - A oskarżony szalał. Jak mogła, bez jego wiedzy i zgody pojechać na dyskotekę.

Poszedł do domu Anety. Dziewczyna była sama. Co dokładnie wydarzyło się w domu, do końca nie wiadomo.

- Sytuacja była burzliwa, dramatyczna - mówił sędzia dodając, że świadczy o tym wybita szyba w drzwiach łazienkowych, porozrzucane jedzenie w kuchni.
Aneta z Wojciechem opuścili dom i wsiedli do samochodu, którym kierował oskarżony. W jaki sposób, też nie wiadomo.

- Na pewno Aneta nie chciała wsiadać do samochodu - opowiadał sędzia Dariusz Czajkowski.

Wojciech B. ruszył ulicami Bielska. Jak zeznawali świadkowie, głównymi ulicami miasta pędził, jak szalony.

Później wyjechał z Bielska w stronę Siemiatycz. Tuż za miastem zjechał na przeciwny pas ruchu. Wprost na jadące z naprzeciwka dostawcze Iveco.
Kierowca tego auta zaczął dawać znaki światłami. Nie chcąc dopuścić do zderzenia, zjechał na prawy pas jezdni. Ale wtedy i Wojciech B. wrócił na te samą stronę ulicy. I tam doszło do zderzenia. Aneta zginęła na miejscu.

Zabójstwo czy nieszczęśliwy wypadek

Proces w tej sprawie był skomplikowany. Prokuratura oskarżyła Wojciecha B. o zabójstwo Anety. A to znaczy, że według śledczych, nie był to zwykły wypadek drogowy, który zakończył się śmiercią osiemnastolatki. Oskarżony doprowadził do niego celowo, a nie przez nieuwagę. Wojciech B. nie przyznawał się do takiego zarzutu.

Aż dwa razy białostocki sąd okręgowy nie zgadzał się z zarzutem postawionym przez prokuraturę. I skazywał Wojciecha B. nie za zabójstwo, ale za spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Raz dostał on 4,5 roku więzienia, później 6 lat.

Poszlaki pokazały winę

Jednak dwa te dwa wyroki zostały uchylone przez sąd apelacyjny. I teraz, już po raz trzeci, zapadł wyrok sądu pierwszej instancji.

Tym razem jest inny. Sąd jasno powiedział: to było zabójstwo.
- Przecież on pędził, jak szalony wprost na nadjeżdżający z naprzeciwka samochód - mówił sąd.

O żadnej nieostrożności nie można więc mówić w tym przypadku.
Zresztą sam sędzia przyznał, że proces był niełatwy, nietypowy.

- Sprawa jest wybitnie trudna - podkreślił sędzia Dariusz Czajkowski.
Mało było dowodów bezpośrednich. Były poszlaki. I według sądu, ciąg poszlak ułożył się tak, że można było przyjąć, iż doszło do zabójstwa.

Dziewięć lat za kratkami

I za to sąd wymierzył Wojciechowi B. karę dziewięciu lat więzienia. Sędzia Czajkowski ocenił przy tym, że w tym wypadku mało było okoliczności łagodzących. Przypomniał miedzy innymi, że kilka miesięcy po śmierci Anety, Wojciech B. usiadł za kierownicą bez prawa jazdy i pod wypływem alkoholu. Spowodował wypadek.
Poza tym, sąd zdecydował, że Wojciech B. przez 10 lat nie może kierować pojazdami.

Wyrok nie jest prawomocny. Na jego odczytaniu nie było ani Wojciecha B., ani jego obrońców.

Prokurator był z wyroku zadowolony. Że sąd uznał, iż nie był to wypadek, tylko zabójstwo. Ale chciał wyższej kary, więc nie wykluczył apelacji. Podobnie jak ojciec Anety.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny