Położyłem się i zasnąłem. Obudziła mnie potrzeba. W kuchni zobaczyłem brata leżącego na plecach na podłodze. Ciało było wyziębione. Zacząłem ścierać krew z podłogi. Odrzuciłem nóż, który leżał przy bracie. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem - wyjaśniał 49-letni Leszek M.
We wtorek w Sądzie Okręgowym w Białymstoku nie przyznał się do zabójstwa brata. Oskarżony twierdzi, że wydarzeń z tragicznej nocy nie pamięta, bo był pod wpływem alkoholu.
Zdaniem prokuratury, Leszek M. zabił brata Lucjana, z którym mieszkał w domu we wsi niedaleko Bielska Podlaskiego. W nocy z 11 na 12 listopada ubiegłego roku Leszek M. miał zadać bratu kilka ciosów nożem, w tym okolice serca. Dźgnięcia były śmiertelne.
We wtorek sąd rozpoczął też przesłuchiwanie świadków. To głównie sąsiedzi oskarżonego, koledzy od kieliszka.
- Leszek narzekał na brata. Że nie chce pracować, urywa się, a z lodówki lubi zjeść. Jak piliśmy tego wieczoru, to Leszkowi zaczęła odbijać palma. Miał majaki - zeznawał jeden z sąsiadów.
Przyznał, że z braci to oskarżony dominował, był silniejszy.
W piątek proces będzie kontynuowany. Leszkowi M. grozi dożywocie.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?