Mistrz Polski z Częstochowy na Cyprze w pierwszej połowie udowodnił, że wie co to znaczy... obrona Częstochowy. Kto był współczesnym przeorem Augustynem Kordeckim? Bramkarz Kovacevic? Tudor, co strzelił gola jakby na filmie instruktażowym dla piłkarskich adeptów, jak bić rzuty wolne? Trener Szwarga, który wszedł w buty swojego poprzednika i wychowawcy Papszuna? Mówiono, że te buty są za duże dla niego, a tu, proszę: już są przyciasne!
Cypr - to prawie Grecja: językowo i kulturowo. A Grecja to kraj Krzysztofa Warzychy, którego do dziś wspomina każdy kibic „Koniczynek” czyli Panathinaikosu. Czy Grecja zapłakała - jak Cypr - po Arisie z szacunkiem dla zwycięzców spod Jasnej Góry? Grecja i Polska - dwa kraje połączone osobą legendarnego „Agenta nr 1”, czyli Jerzego Iwanowa-Szajnowicza, który był bohaterem ruchu oporu przeciwko Niemcom podczas II wojny światowej. Jako dzieciak zaczytywałem się o tym reprezentancie Polski w piłce... wodnej, który wysadzał niemieckie okręty stacjonujące w greckich portach. Schwytany i zamordowany przez Niemców, opłakiwany przez ojczyznę polskiej matki i ojczyznę greckiego ojczyma.
Polskę i Grecję łączą jeszcze co najmniej dwie rzeczy: trener Santos, który trenował kiedyś Hellenów, a dziś Sarmatów oraz reparacje wobec Niemiec. W samych tylko Atenach podczas okupacji III Rzeszy zmarło wyłącznie z głodu 40 tysięcy ludzi...
W Wiedniu kibice Legii byli głośniejsi niż gospodarze, a piłkarze skuteczniejsi niż Austria. Tym razem kibice nie mieli transparentu odwołującego się do Odsieczy Wiedeńskiej, jak to było przed laty. Szkoda, bo edukowanie tych, którzy Polakom zawdzięczali niepodległość i obronę wiary, a po stu latach dokonali z Rosją i Prusami rozbioru Polski - to wciąż smutna konieczność...
Pamiętam czasy, gdy warszawska Legia miała „zgodę” z Pogonią Szczecin. „Zgody” już nie ma, ale niechęci też nie, na szczęście. Skoro o Pogoni mowa, to mecz z Belgami był ważny, bo choć nikt raczej nie wierzył w awans (trudno odrobić 5 bramek), to istotne było zwycięstwo, bo dawało punkty do rankingu polskim drużynom. A dodatkowo w Szczecinie było jak w dobrej fabule o sportowcu, który przechodzi drogę „od zera do bohatera”. Młody bramkarz „Portowców” Bartosz Klebaniuk zawinił parę goli tydzień wcześniej, we Flandrii, a tu z kolei ratował swoją drużynę wiele razy i był w bramce niczym Spider-Man. Przetrwał łomot w internecie, pokazał charakter i umiejętności, jest teraz mocniejszy mentalnie i sportowo niż był wcześniej.
O Lechu Poznań napiszę tylko dwa słowa, które kiedyś wykrzyczał do mikrofonu TVP legendarny sprawozdawca tenisowy, a wcześniej żołnierz AK Bohdan Tomaszewski. Gdy w finale Turnieju Masters, poznaniak skądinąd, Wojciech Fibak, grając z Orantesem walnął piłką w siatkę, usłyszeliśmy z telewizora głos pana Bohdana: „To boli”. No, właśnie…