Trzyosobową szajkę białostockich fałszerzy rozpracowała rzeszowska policja.
Roman W., 25-letni pracownik firmy ogrodniczej, był mózgiem grupy. To on, używając komputera, skanera i drukarki, produkował fałszywe banknoty. O nominale 200 złotych.
On także opłacał swoich współpracowników - Adriana G. i Piotra T. Pierwszy przekazywał banknoty drugiemu, a drugi - wprowadzał je w obieg. Od każdego banknotu otrzymywał "prowizję" w wysokości 80 złotych.
Grupa wpadła, kiedy Piotr T. w marcu ubiegłego roku próbował zapłacić fałszywym banknotem w kwiaciarni w Kolbuszowej. Sprzedawczyni nabrała podejrzeń i powiadomiła policję.
Kilkanaście minut później policja zatrzymała do kontroli peugeota na lokalnej drodze. Podczas kontroli mężczyzna wyrzucił przez okno paczkę. Było w niej 67 fałszywych banknotów.
To był początek śledztwa. Wkrótce policja rozpracowała całą szajkę.
Funkcjonariusze ustalili, że mężczyźni wyprodukowali co najmniej 200 banknotów o nominale 200 złotych. Pierwszą i drugą partię (było w niej 100 dwusetek) Piotr T. "upłynnił" na Warmii, Mazurach i Pomorzu w styczniu i lutym. Wybierał przede wszystkim małe sklepy. Takie, w których nie było testerów.
Według opinii biegłych, fałszywki były trudne do odróżnienia od oryginałów. Nie zmienia to jednak faktu, że Eksperci kryminalistyki z KWP w Rzeszowie zidentyfikowali na nich ślady palców podejrzanych.
Wszyscy trzej mężczyźni czekają na rozprawę. Roman W. może posiedzieć nawet 25 lat. Jego współpracownikom grozi do 10 lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
