Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wycięli drzewa na własnej działce. Zdaniem urzędników to kradzież!

Alicja Zielińska
Droga musi być. Ale oszukać się nie damy - mówią gospodarze z wiosek przy szosie warszawskiej
Droga musi być. Ale oszukać się nie damy - mówią gospodarze z wiosek przy szosie warszawskiej Fot. Bogusław F. Skok
Gospodarze z Radul i Pajewa wycięli drzewa przy szosie. Swoje, ze swoich działek i legalnie, bo mieli pozwolenie. A zostali oskarżeni o kradzież. Drzewa państwowego! Dlaczego? Bo przez te działki ma przebiegać krajowa "ósemka" i drogowcy uważają je już za swoje.

Działka Dariusza Grudzińskiego z Radul leży naprzeciw szkoły. Ciągnie się prostopadle do szosy w kierunku wsi. Pod budowę drogi pójdą 83 ary, bo w tym miejscu zaplanowany jest rozjazd. Gospodarz o tym wie i nie ma nic przeciwko. Wszyscy chcą jeździć po dobrych drogach. Nikt nie protestuje.

- Działkę oddaję, bo taka jest konieczność. Ale nie dam się oszukać - tak odbiera sposób wywłaszczenia.

- To było jak grom z jasnego nieba. Przyjechał policjant z komisariatu w Tykocinie i mówi, że wyciąłem państwowe drzewa. Co? Ja miałbym kraść! Przecież to moja działka, mój las. Byłem zaskoczony strasznie. Musiałem się tłumaczyć. Pisać wyjaśnienie i nie wiadomo, czym się to skończy.

O popełnieniu przestępstwa zawiadomiła Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Dlaczego? Bo od kwietnia ubiegłego roku jest właścicielem tych gruntów. Przejęła je na mocy tzw. specustawy drogowej.

- Tereny te są zarządzane przez nas - mówi Rafał Malinowski, rzecznik białostockiego oddziału GDDKiA. - Rolnicy nie chcą tego przyjąć do wiadomości. Traktują jak własne. A nie mają do tego prawa.

Nasz las, nasze drzewa

Rolnicy odpowiadają, że o przejęciu ziemi przez państwo nic nie wiedzą. Nie dostali w tej sprawie żadnych dokumentów. Dariusz Grudziński przyznaje, że wyciął osiem drzew. Co roku robi przecinkę. Bo opala drzewem centralne ogrzewanie. Ale bynajmniej nie robił niczego na dziko czy po kryjomu. - Żadna kontrabanda - zarzeka się. - Wszystko zgodnie z prawem. Napisał podanie do starostwa powiatowego, dostał pozwolenie. Z Lasów Państwowych asygnatę.

- A tu wychodzi, złodziejem jestem - nie może się pogodzić z zarzutem. - Żeby choć słupki postawili, że tę działkę przejęto. Nic. Dopiero jak podnieśliśmy szum i sprowadziliśmy telewizję, to oznakowali - pokazuje dwie chorągiewki wetknięte w ziemię.

W takiej sytuacji jak Grudziński jest jeszcze kilkunastu rolników. Z Radul, Pajewa i Jeżewa. Wszyscy mają grunty wzdłuż "ósemki". A na nich drzewa, z których część wycięli.

Janusz Kluczyński był już dwa razy wzywany na policję. Żona martwi się, że sprawa pójdzie do prokuratora. - A co on winien? Przecież gdyby wyjaśniono, o co chodzi ze specustawą, nikt by specjalnie nie wycinał tych drzew - jest przekonana kobieta. - Tak się nie powinno budować dróg. Na chłopach chcą zarobić? My ten las przez całe lata oszczędzaliśmy, bo to dorobek kilku pokoleń. Dziadkowie nasi go sadzili, ojcowie pilnowali. Wycinane były tylko chore sztuki, gorsze, wiatrołomy, w ich miejsce młode sztuki nasadzono.

Wojciech Kuczyński z Pajewa dziwi się jeszcze jednemu zarządzeniu. - Do lasu nie pozwalają nam wejść, bo już nie nasz, ale grunty rolne, które pójdą pod drogę, możemy uprawiać.

Specustawa załatwi wszystko?

Tymczasem Podlaski Urząd Wojewódzki nie ma sobie nic do zarzucenia.

- O realizacji inwestycji drogowych zawiadamia się w sposób ogólnie przyjęty - odpowiada Marian Brożyna, dyrektor wydziału geodezji. - Na tablicy ogłoszeń w gminach i poprzez prasę lokalną. I takie zawiadomienia były. Mieszkańcy mogli się zapoznać z kolejnymi decyzjami, jakie działki i jakiej wielkości będą zabrane pod budowę drogi. Nie mogli dostać pieniędzy za grunty. Bo w myśl obecnie obowiązującej specustawy najpierw zabieramy, a potem płacimy.

- To my mamy się dowiadywać, jeździć, szukać? Przecież to od nas biorą ziemię - rolnicy upierają się przy swoim. - Dlaczego nie zorganizowano zebrania, nie poinformowano? Mógł ktoś z GDDKiA czy z urzędu wojewódzkiego przyjechać, wyjaśnić. Ludzie by się nie denerwowali.

- A co nam powiedzieli? W 2005 roku było zebranie w remizie w Radulach. Przyszła cała wieś - opowiada sołtys Mirosław Zalewski. - Pokazano plan, powiedziano, że będzie poszerzana krajowa "ósemka".

Podpisali, że się zgadzają. Bo to oczywiste, droga musi być budowana. I to było wszystko. Zapytali: a co z lasami? - To kwestia dogadania się - usłyszeli. Ścina drzewa właściciel albo zabiera GDDKiA i płaci rolnikom. A tu co się okazuje? Żadnych rozmów, żadnych uzgodnień. Z góry potraktowano. Zabrali i ziemię, i drzewa.

Ceny z sufitu

Rolnicy są też wzburzeni zamieszaniem wokół wyceny swoich gruntów. W Radulach rzeczoznawca metr kw. oszacował na 3,50 zł, gdy tymczasem już w Rzędzianach po 12 i 13 zł.

- Jak się o tym dowiedzieliśmy, to poszedł raban - mówi sołtys Mirosław Zalewski. - Dlaczego taka różnica? Toż to wioska przez miedzę. I jeszcze po drugiej stronie szosy u nas obniżył wycenę nawet na 3,20 zł. A średnia cena wykupu w kraju to jest od 8 do 10 zł za metr kw. Wysłaliśmy protest do wojewody, podpisało się 48 gospodarzy.

- I to jeszcze tak u nas zróżnicowano, że po jednej stronie drogi po 3,50 zł a po drugiej, nie wiedzieć czemu, nawet mniej, po 3,20 zł za metr - dodaje sołtys Radul Mirosław Zalewski.

A jak było z wyceną drzew? - Proszę bardzo, to też dobry przykład - opowiadają. - U Wojciecha Chmielewskiego z Rzędzian rzeczoznawca uznał, że należy się wypłata za 20 drzew. Gdy tymczasem nawet w protokole GDDKiA stwierdzono, że drzew jest prawie trzysta. Rolnik trzy razy się odwoływał. Dopiero jak napisał do ministra infrastruktury, poskutkowało. Anulowano decyzję i wycena będzie od początku.
Jest podobno taki przepis, że na hektarze rosną 32 drzewa. I według tego wyceniają.

- Ja liczyłem - mówi Grudziński. - Na moich 80 arach jest 280 sztuk. Drzew, widzi pani - pokazuje - nie krzaków. Ile chce za metr kw? - 20 zł - mówi twardo. Bo to działka inwestycyjna, a nie zwyczajna, rolna.

- Gdyby nie droga, ja bym się jej nigdy nie pozbył. Mam czworo dzieci, miałbym komu przekazać. Teren jest uzbrojony, można się tu budować. Świetne miejsce na dom, na firmę.

Protest w sprawie wycen działek odniósł skutek.

- Dokonane operaty nie spełniały kryteriów ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami. Zostały unieważnione - przyznaje dyrektor Brożyna. - Wyceny będą prowadzone od nowa. Już zawarliśmy umowę z nowym rzeczoznawcą i na początku maja przystąpi do szacunków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny