WOŚP Sokółka. Na ratunek dzieciom i seniorom nie żałowaliśmy złotówek

Huczne finały Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zorganizowano m.in. w Sokółce, Suchowoli i Dąbrowie Białostockiej. Kilkudziesięciu wolontariuszy zbierało pieniądze do charakterystycznych puszek, dając w zamian czerwone serduszka.

- Orkiestra robi tyle dobrego dla dzieci. Tylko w naszym szpitalu jest mnóstwo sprzętu oznakowanego serduszkami - mówi wrzucając pieniądze do puszki młoda kobieta.

Zbiórka nie byłaby możliwa gdyby nie wolontariusze - młodzi ludzie dobrej woli, którzy kwestowali nie zważając na zimno.

- Jedna pani wrzucając pieniądze dała nam czekoladę. Powiedziała, że pewnie jest nam zimno i chciała w ten sposób docenić nasz trud. Przydarzyła nam się też druga miła historia. Szliśmy ulicą i w pewnym momencie pani zastukała do nas z okna. Przez otwarte okno rzuciła nam zawinięte w chusteczkę monety - opowiadają Ewelina Czepiel i Joanna Jaron, wolontariuszki z sokólskiego ogólniaka.

Większość sokólskich wolontariuszy w tym roku debiutuje w tej roli. Tak jak Damian Marculewicz. Jak sam mówi, spłaca dług wdzięczności. - Jako dziecko skorzystałam ze sprzętu kardiologicznego i chirurgicznego z czerwonym serduszkiem. Zbieram, bo chcę się odwdzięczyć - tłumaczy.

Po południu w Sokółce odbył się koncert. Pierwotnie był zaplanowany na placu przed kinem, ale ze względu na złą pogodę został przeniesiony do kawiarni Lira. Na scenie grały i śpiewały dziecięce oraz młodzieżowe zespoły.

Z kolei mieszkańcy Suchowoli na szkolnym boisku mogli podziwiać popisy kierowcy rajdowego, a za datek na rzecz WOŚP przejechać się na siedzeniu pilota lub zrobić pamiątkowe zdjęcie.

Wszędzie licytowano gadżety WOŚP: koszulki, smycze, zestawy pierwszej pomocy, kalendarze.

W tym roku zbierano na sprzęt dla dziecięcej medycyny ratunkowej oraz dla oddziałów geriatrycznych.