Niesamowita historia wydarzyła się w siedzibie Białostockiego Klubu Sportowego Jagiellonia.
Z niewiadomych powodów pobity został Wojciech Baranowski, prezes BKS. On sam twierdzi, że było to pobicie na zlecenie i ma ono związek z jego działalnością w klubie.
W czwartek do biura BKS przy Jurowieckiej wpadło dwóch osiłków. Było tuż po godz. 14. Baranowski z klubowym kolegą siedzieli w pokoju prezesa. Właśnie zastanawiali się, czy pizzę zjeść w lokalu, czy zamówić ją do biura.
- Wtedy przyszedł do mnie nasz ochroniarz. Było z nim dwóch barczystych, wielkich facetów. Jeden miał ze 190 cm wzrostu - opowiada Baranowski.
Goście mieli nasunięte na oczy czapki z daszkiem i ciemne okulary. Chcieli rozmawiać z Baranowskim. Kiedy ten zapytał ich, o co chodzi, panowie odwrócili się na piętach i wyszli. Jak się okazało, tylko na chwilę.
- Nie minęły dwie minuty, a może nawet mniej. Wrócili już bez ochroniarza. Nic nie powiedzieli, tylko od razu zaczęli nas okładać - opowiada prezes.
Bardzo się przestraszył.
- Kiedy zobaczyłem tych dwóch w drzwiach, w pierwszym momencie pomyślałem, że przyszli mnie w końcu zabić - mówi.
Bili około minutę i uciekli.
Baranowski dostał więcej ciosów niż kolega.
- Zdążyłem się skulić. Dzięki temu mam tylko kilka zadrapań, poobijaną głowę i żebra - opowiada. - Kiedy było już po wszystkim i bandyci wychodzili, cieszyłem się, że żyję - dodaje.
W piątek Baranowski zrobił obdukcję i poszedł na policję. Policja szuka sprawców.
- Mieliśmy takie zgłoszenie. Prowadzimy w tej sprawie dochodzenie - potwierdza Tomasz Krupa, oficer prasowy białostockiej policji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?