Wnioski po meczu Jagiellonia - Piast Gliwice (0:0). Rysa na murach twierdzy Białystok. Hiszpanie w odwrocie

Do potyczki z dużo gorzej punktującym Piastem Jagiellonia wygrała przy Słonecznej wszystko, co można było wygrać i z pewnością remis nie był szczytem marzeń piłkarzy i kibiców białostockiej drużyny. Biorąc jednak pod uwagę przebieg spotkania, podział punktów jest sprawiedliwym rozstrzygnięciem. Do przerwy lepsi byli goście z Gliwic, po zmianie stron przeważała Jagiellonia, ale zabrakło jej konkretów pod bramką rywali.

- Mieliśmy swoje szanse, ale żadnej stuprocentowej. Wiele dośrodkowań i walki o piłkę w polu karnym. Piast ma bardzo dobrą obronę, nie traci zbyt wielu bramek - przyznaje w rozmowie z klubowymi mediami czeski piłkarz Jagi Michal Sacek.

W składzie Jagi na mecz z Piastem zabrakło kilku zawodników. Byli to:

• Rui Nene (pauza za kartki)
• Jarosław Kubicki (kontuzja)
• Bojan Nastić (kontuzja)
• Wojciech Łaski (kontuzja)
• Aurelien Nguiamba (kontuzja)
• Adrian Dieguez (odsunięcie od kadry meczowej).

Wielkim zaskoczeniem był brak Diegueza. Hiszpan po raz pierwszy od początku sezonu nie wybiegł w podstawowym składzie Żółto-Czerwonych za, jak to określił trener Adrian Siemieniec, "złamanie systemu wartości". Brak lidera defensywy był widoczny nie tyle w poczynaniach obronnych, bo Jagiellonia zagrała na zero z tyłu, a duet Mateusz Skrzypczak - Miłosz Matysik nie popełnił większych błędów. Brakowało za to Diegueza przy rozpoczynaniu akcji ofensywnych, szczególnie jego dalekich, dokładnych podań.

Trudno określić, czy to brak rodaka, czy inne względy wpłynęły na postaw pozostałych Hiszpanów - Jesusa Imaza i Jose Naranjo, w każdym razie obaj wypadli słabo. Przeprowadzili tylko jedną godną odnotowania akcję (Imaz dośrodkowywał, a anemicznie głową uderzył Naranjo) i z pewnością nie zaliczą potyczki z Piastem do udanych. Naranjo został zresztą zmieniony już po godzinie gry.

Za Naranjo w 60. minucie wszedł Afimico Pululu i tak naprawdę był to początek dominacji Jagiellończyków. Urodzony w Angoli napastnik umiał utrzymać się przy piłce, wygrać pojedynek i skupiał na sobie uwagę dwóch, a czasami nawet trzech obrońców rywali. To "Afi" sprokurował czerwoną kartkę dla Ariela Mosóra, będąc przez niego sfaulowanym tuż przed polem karnym gości.

Zawodnik Piasta gwałtownie protestował, ale trudno przyznać mu rację. Jego zagranie wzbudziłoby zapewne zachwyt sędziów judo, ale rzut na wazari w piłce nożnej jest "nagradzany" w takich sytuacjach wykluczenie z dalszej gry. Szkoda tylko, że Żółto-Czerwoni nie byli w stanie wykorzystać liczebnej przewagi.

W murach twierdzy Białystok pojawiły się pęknięcia, ale udało się ją obronić. Nie da się jednak ukryć, że rewelacyjnie dotąd punktująca drużyna trenera Siemieńca wyhamowała. Z pięciu ostatnich spotkań ligowych wygrała zaledwie jedno (4:0 u siebie ze Stalą Mielec) i zdobyła tylko sześć oczek, a z Piastem po raz pierwszy od inauguracji sezonu nie strzeliła gola.

Mimo remisu Jaga utrzymała drugie miejsce w tabeli, bo przerwa reprezentacyjna nie sprzyjała czołówce tabeli. Wynik 0:0 z bardzo trudnym do pokonania Piastem wygląda całkiem nieźle na tle Legii Warszawa (2:2 z Wartą Poznań), Rakowa Częstochowa (1:1 z Cracovią), a już w szczególnie Pogoni Szczecin (2:3 ze Stalą Mielec) i Lecha Poznań (1:3 z Widzewem Łódź).

Po rozstrzygnięciach 16. kolejki końcówka tegorocznej części sezonu (zostały jeszcze trzy kolejki w PKO Ekstraklasie i mecze 1/8 finału Pucharu Polski) zapowiada się bardzo ciekawie. Oby Jagiellonia przycisnęła mocniej pedał gazu i zimę spędziła na ligowym podium i z awansem do ćwierćfinału PP.

- Chcemy wygrać w kolejnych spotkaniach, będziemy do nich dobrze przygotowani. Mam nadzieję, że zgarniemy jak najwięcej punktów - zapowiada Sacek. Oby jego słowa znalazły potwierdzenie na boisku.