Dziwne rzeczy działy się w końcu ubiegłego roku z biletami komunikacji miejskiej. A to za sprawą Alicji Wróbel, byłej dyrektor Zakładu Obsługi Komunikacji Miejskiej, która rozdawała je na prawo i lewo, na dodatek gratis. Za pół darmo, bo z 25-procentową zniżką, dawała je też hurtownikom. Miasto też dostało, ale miliony w plecy. Kiedy Alicja W. odeszła na emeryturę, a jej hojność wyszła na jaw, biletów zabrakło nawet w kioskach. Białostoczanie biegali od jednego do drugiego, odchodzi z kwitkiem, wsiadali do autobusu, jechali na gapę i płacili kary. Dlaczego? Bo hurtownicy nie chcieli kupować biletów z wyższą marżą. Z łezką w oku wspominali "dobrą" panią dyrektor, która pozwalała im zarobić i do której - nie wiedzieć czemu - przyczepiła się prokuratura. A teraz bezduszni urzędnicy odwrócili się do nich plecami. Więc biletów nie ma i nie będzie! Znalazły się dopiero, kiedy wiceprezydent Sawicki wezwał posiłki. Obiecywał, że wytoczy największe działa, ale skończyło się na blaszanych sprzymierzeńcach - automatach do sprzedaży biletów jednorazowych. Zajęły pozycje obronne w autobusach. Czy tam zostaną? Dowiemy się w tym roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?