Czerwone krowy, stawy rybne, ekologiczne zboże, ziemniaki. A to wszystko niemal w lesie. Kuryły - maleńka wieś pod Sokółką to raj dla agroturystów, szczególnie tych z wielkich miast.
W Kuryłach pod Sokółką jest zaledwie siedem gospodarstw. Rolnicy uprawiają ziemię, hodują zwierzęta. Tylko jeden z nich, Eugeniusz Wiśniewski, zdecydował się na zarabianie dodatkowych pieniędzy - z agroturystyki.
Podlaskie to potęga agroturystyki. Mamy tutaj aż 808 takich gospodarstw! Turystów przyciąga do nas przede wszystkim nieskażona przyroda, czyli wiekowe puszcze: Knyszyńska, Kurpiowska oraz Białowieska, najbardziej pierwotna. Mieszkańcy wielkich miast ciągną nad bagienne doliny Biebrzy i Narwi.
Podlasianie korzystają z tej chęci wypoczywania na łonie natury, wśród pól, lasów, ogrodów, rzek, stawów, mokradeł. Przyjmują wielkomiejskich gości w swoich domach, częstują regionalnymi potrawami, pokazują wsie, zagrody, młyny, kapliczki, pomagają podpatrywać zwierzęta.
Wszystko ekologiczne
Niemało gospodarstw jest też pod Sokółką: w Malawiczach Górnych i Dolnych, Nowym Dworze, w samej Sokółce... Jedno jest też w Kuryłach. Ale za to jakie!
Eugeniusz Wiśniewski to człowiek wykształcony. Skończył studia, prowadzi szkolenia dla studentów i rolników. Teraz pisze doktorat na SGGW. Z agroturystyki oczywiście. Bo to teraz całe jego życie.
Pochodzi z Wybrzeża. Na Podlasie przyjechał prawie 30 lat temu.
- Były kłopoty z mieszkaniami, a żona miała tu dom po babci - tłumaczy.
Postanowili więc zająć się rolnictwem. Na początku prowadzili "tradycyjne" gospodarstwo: nie stronili od nawozów. Z czasem zaczęli myśleć inaczej:
- Ekologiczne gospodarstwo po prostu się opłaca - przekonuje Wiśniewski. - Po pierwsze ja jestem zdrowszy. Cały dzień z opryskiwaczem naprawdę robi swoje. Po drugie zdrowsi są moi klienci. A po trzecie - na ekologicznej produkcji więcej zarabiam.
Teraz więc wszystko jest ekologiczne: od czerwonych krów, poprzez zboże, ziemniaki do sadów.
- Zero chemii - zapewnia Eugeniusz Wiśniewski. - Dziwię się, że ludzie nie chcą się do tego przekonać. W ekologicznym gospodarstwie zmniejszają się koszty produkcji, można liczyć na dopłaty z Unii.
Jeszcze przed stowarzyszeniem
Pierwszych turystów państwo Wiśniewscy przyjęli w 1987 roku - jeszcze przed powstaniem Podlaskiego Towarzystwa Agroturystycznego. Najpierw przyjeżdżali znajomi. Później pocztą pantoflową informacja o ciekawym miejscu na wypoczynek rozniosła się po Polsce. Teraz Wiśniewscy stawiają przede wszystkim na internet. Tu najłatwiej znaleźć klienta.
Przyjeżdżają do nich warszawiacy, poznianiacy, krakowinie, gdańszczanie. Byli też turyści z Niemiec, Holandii, Francji, Danii, Rosji. Gdy gmina gości zagranicznego prominenta - ten zwykle też zatrzymuje się u Wiśniewskich.
Roboty wtedy jest huk:
- Sianokosy, turyści, a zona pracuje jeszcze w muzeum w Sokółce - wymienia Eugeniusz Wiśniewski. - Dlatego zawsze latem ktoś z rodziny przyjeżdża do nas i pomaga we wszystkim.
W sadku leszczynowym
Turystów Wiśniewscy przyjmują w drewnianym dworku, otoczonym parkiem i sadem leszczynowym. Ich posiadłość położona jest w dolinie rzeki Sokołdy, otoczona rzeką i stawami. Z dala od innych zabudowań,
Co robią pośród pól i lasów mieszczuchy?
- Są tacy, o z gospodarstwa nie ruszają się nawet na krok. Ale większość przyjechała poznawać okolicę - mówi Wiśniewski. - Dajemy im przewodniki i zwiedzają Szlak Tatarski, Szlak Rękodzieła Ludowego, zabytki ziemi sokólskiej. Chodzą też na grzybobranie, wędkują, organizują wycieczki rowerowe i piesze, spływy. Zimą zaś proponujemy kuligi i wycieczki na nartach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?