Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ul. Tuwima. Wioleta K. miała dość pijącego i ćpającego partnera. Zabiła jednym ciosem w serce

Magdalena Kuźmiuk [email protected]
Wioleta K. po ucieczce z mieszkania, poszła do kolegi. Miała mu powiedzieć, że zabiła Adama. Usiedli na klatce schodowej i płakali.
Wioleta K. po ucieczce z mieszkania, poszła do kolegi. Miała mu powiedzieć, że zabiła Adama. Usiedli na klatce schodowej i płakali. Archiwum/Anatol Chomicz
Wioleta nie wytrzymała kolejnej awantury. Miała dość pijącego i ćpającego partnera. Gdy Adam znów zaczął ją szarpać, podniosła nóż, którym akurat mieszała frytki na patelni. Zadała jeden cios. Adam nie przeżył.

Wioleta szukała miłości. Ale każdy jej kolejny związek kończył się tak samo. Mówi, że partnerzy pili i bili ją. Były awantury, pretensje. Wioleta kończyła znajomość i znajdowała kolejnego kochanka. Nieważne były dzieci, które rodziła. Zanim spotkała Adama W. miała ich czworo z trzema różnymi mężczyznami.

24-letnia Wioleta K. poznała sześć lat starszego Adama W. jesienią 2011 roku. Choć Adam mieszkał u matki, częściej nocował w mieszkaniu Wiolety. Nie miał stałej pracy. Podobnie jak ona. Nigdy nie pracowała, utrzymywali ją kolejni kochankowie.

Ich związek był bardzo burzliwy. Często dochodziło do kłótni i przepychanek. Oboje pili. Adam brał też narkotyki. Wtedy stawał się agresywny wobec Wiolety. Wyzywał ją, szarpał, bił, nie pozwalał wychodzić z mieszkania, które demolował. Był bardzo zazdrosny. A to powodowało kolejne awantury. Wioleta nie zgłaszała ich na policję.

Wstydziła się, ale też bała agresywnego partnera. Wiele razy wyganiała go z domu i chciała zakończyć związek. Kończyło się jednak tak, że wybaczała Adamowi. A przemoc nie ustawała. Wioleta mówiła, że nawet jak zaszła w ciążę, Adam był agresywny.

Wioleta urodziła Adamowi córkę w styczniu 2013 roku. Dziewczynka była jednak poważnie chora i zmarła niecały miesiąc później. Wioleta twierdziła, że oboje bardzo przeżyli jej śmierć.

Wpadł w szał, gdy wezwała pomoc

27 sierpnia 2013 roku Adam wyszedł rano z mieszkania. Około południa do Wiolety przyjechała siostra. Postanowiły obie pojechać do znajomego. Do mieszkania wrócił Adam. Znów był pod wypływem alkoholu. Zabronił Wiolecie wyjścia. Znów się pokłócili. Wioleta wyszła, obiecując, że długo nie będzie.

W mieszkaniu u znajomego była impreza. Wioleta piła wódkę. Było po godz. 22 odebrała telefon od Adama. Był wściekły. Żądał, by natychmiast wróciła. Wioleta przestraszyła się i zadzwoniła po taksówkę. Po jej powrocie para znów się pokłóciła. Adam był pijany i mocno pobudzony narkotykami. Był agresywny wobec Wiolety. Ta wyszła do kuchni i zaczęła robić frytki.

- A on nie dawał mi zjeść. Ciągnął mnie za włosy, wyzywał. Był nieobliczalny - wyjaśniała Wioleta już na rozprawie w sądzie.

Nie wiedziała, jak zadała Adamowi cios nożem. Śledczy ustalili, że dźgnęła go raz, ale z dużą siłą. Trafiła w serce. Adam nie umarł od razu. Chodził wściekły po mieszkaniu. Wioleta wystraszyła się. Wezwała pogotowie. Było po północy.

- Wpadł w szał. Nie chciał karetki. Gdy nachyliłam się nad nim, jak leżał i zapytałam, czy wody nie chce się napić, złapał mnie raptownie za szyję, zaczął dusić. Wstał i znów zaczął być agresywny, popychał mnie. Zaczął mnie ganiać z nożem po mieszkaniu - mówiła Wioleta K.

Uciekła z mieszkania, ale czekała blisko bloku, by sprawdzić, czy karetka zabierze Adama do szpitala. On nie chciał się zgodzić. Uciekł z ambulansu. Lekarze mówili potem, że rana nie wyglądała bardzo groźnie. Nie wiedzieli jednak, jak bardzo jest głęboka. W końcu Adam trafił do szpitala. Ale tam przez kolejne godziny był agresywny i wykłócał się z lekarzami, którzy chcieli go operować. On nie chciał się zgodzić. Dopiero potem okazało się, że mógł przeżyć. Jednak na stół operacyjny trafił ponad pięć godzin po tym, jak Wioleta ugodziła go nożem. Po podaniu znieczulenia, jego serce stanęło.

Lekarze reanimowali go dwie godziny. Nie udało się.

Wioleta K. po ucieczce z mieszkania, poszła do kolegi. Miała mu powiedzieć, że zabiła Adama. Usiedli na klatce schodowej i płakali. Tam, po godz. 6, zatrzymała ją policja.

Sąd złagodził Wiolecie K. karę

Wioleta K. stanęła przed sądem 2 kwietnia ubiegłego roku. Nie przyznała się do zabójstwa partnera. W styczniu tego roku sąd pierwszej instancji skazał ją na 4 lata więzienia, choć za zabójstwo groziło jej minimum 8 lat. Sąd podjął decyzję o nadzwyczajnym złagodzeniu kary. Wziął pod uwagę m.in. to, że Wioleta nie planowała tej zbrodni, zamiar zrodził się nagle. Potem wezwała pogotowie, bała się o życie Adama.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny