Ul. Klepacka i Barszczańska. Mieszkańcy skarżą się na pluskwy i karaluchy

Rodzina z kilkorgiem dzieci mieszka w bloku przy ulicy Klepackiej. W ich lokalu pojawiło się robactwo.

- Są pluskwy oraz ogromna liczba karaluchów, które są dosłownie wszędzie - opisują nam realia mieszkania na osiedlu socjalnym. - I mimo że robimy dezynfekcję co miesiąc, która kosztuje nas 250 zł, nie przynosi to żadnych rezultatów.

Okazuje się, że takich sygnałów na tym osiedlu było więcej. Dlatego Zarząd Mienia Komunalnego zlecił dezynsekcję budynków socjalnych przy ulicy Barszczańskiej i Klepackiej. Zrobił to na własny koszt, mimo że utrzymanie mieszkania we właściwym stanie higieniczno-sanitarnym to obowiązek najemcy.

Odpowiednio wcześnie pracownicy ZMK wywiesili w budynku ogłoszenia o terminie dezynsekcji. Nie wszyscy mieszkańcy wpuścili jednak ekipę do swoich lokali. Udostępnili 14 z 18 mieszkań. Robactwo nie zostało więc wytępione i problem będzie się powtarzał. Dlatego też rodzina, która poskarżyła się nam, nie widzi innego wyjścia z tej sytuacji jak zamianę mieszkania na inne.

- W tym nie dajemy rady już żyć. Od wszystkich urzędników słyszymy, że trzeba czekać lub znaleźć chętną osobę, która się z nami zamieni.

To warunek konieczny, by przenieść się do innego lokum komunalnego. Bo takie są zapisy uchwały o zasadach wynajmowania lokali, wchodzących w skład mieszkaniowego zasobu gminy Białystok. Zgodnie z nimi możliwa jest jedynie zamiana wzajemna. Rodzina, która się do nas zgłosiła musi więc najpierw znaleźć chętnych do zamieszkania w jej dotychczasowym lokalu.