Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tyrać, kombinować lub wyjechać

Anna Łubian
Wojciech Kowalczuk, kardiolog (niecałe 3 tys. zł brutto) i Ewa Konończuk, pielęgniarka z 20-letnim stażem pracy  (2,1 tys. zł brutto) pracują w białostockim szpitalu miejskim. Wiedzą, że za granicą zarobiliby kilka razy więcej, ale nie wyjadą. Tu mają rodziny.
Wojciech Kowalczuk, kardiolog (niecałe 3 tys. zł brutto) i Ewa Konończuk, pielęgniarka z 20-letnim stażem pracy (2,1 tys. zł brutto) pracują w białostockim szpitalu miejskim. Wiedzą, że za granicą zarobiliby kilka razy więcej, ale nie wyjadą. Tu mają rodziny. fot. Wojciech Oksztol
To początek i koniec całego dramatu służby zdrowia. Mamy tu półprzytomnego lekarza po nocnym dyżurze, błędy w leczeniu, łapówkarstwo, niemiłe pielęgniarki. Niedługo będziemy mieć też puste szpitale. Bo nawet Białorusinom nie opłaca się leczyć za nasze stawki.

Problem znany jest od kilku lat. I nikt nie próbuje go rozwiązać. Po pierwsze, dlatego że lekarze ze stetoskopami nie robią takiego wrażenia pod Sejmem, jak górnicy z kilofami. Po drugie, strajku zabrania im etyka. Jeśli nie pomogą umierającemu, mogą stracić prawo wykonywania zawodu.

Jak już, to pechowo

Efekt? W ostatnich latach służba zdrowia doczekała się tylko dwóch ustawowych podwyżek. Pierwszą - w grudniu 2000 roku - okupacjami i manifestacjami wywalczyły pielęgniarki, tegoroczną - lekarze. Obie łączy jedno: były feralne.

Za pierwszym razem Sejm zapomniał, że poza populistycznym: "dostaniecie teraz 203 złote podwyżki, a za rok 110" trzeba jeszcze wskazać, skąd wziąć na to pieniądze. Skutek? Dyrektorzy szpitali podnieśli pobory dopiero pod groźbą egzekucji komorniczych, wpadając w milionowe zadłużenie. Ci sprytniejsi, zaraz po wypłacie podwyżek organizowali spotkania z zespołem i strasząc likwidacją szpitala, proponowali dobrowolne zrzeczenie się podwyżek. Pracownicy zazwyczaj się godzili. W końcu lepsze 800 złotych niż bezrobocie.

Kolejny raz głośne "dość" w służbie zdrowia usłyszeliśmy w tym roku. Wypowiedzieli je lekarze. Przez kilka tygodni nie udzielali porad, nie przyjmowali chorych na planowe leczenie. I w końcu zostali wysłuchani.

Rząd obiecał im 30-procentowe podwyżki w tym roku i takie same w dwóch kolejnych latach. Słowa nie dotrzymał. Już wiadomo, że październikowy wzrost pensji był jedynym i ostatnim.

Lekarze pewnie zniosą i to. Przez tyle lat na etatach za dwa tysiące złotych brutto nauczyli się sobie radzić. Nocne i weekendowe dyżury, dorabianie w prywatnych gabinetach, wyjazdy na konsultacje do szpitali powiatowych. I nikt nie myśli, że człowiek, który ma ratować życie, nie śpi od 24 godzin. O błędach lekarskich mówi się coraz głośniej, ale wciąż za mało wychodzi ich na światło dzienne.

Podobnie jest z biznesem kopertowym. Choć minister zdrowia na swoich stronach internetowych szumnie ogłasza uruchomienie programu antykorupcyjnego, wiadomo, że nie przyniesie on zbyt wielkiego skutku. Pacjent wie, ile zarabia lekarz, a lekarz wie, że pacjent nie chce czekać w kolejce. Niczego nie brakuje w tej układance.
Wybór: wyjazd

Sprawa stała się poważna po naszym wejściu do Unii Europejskiej. Od tego czasu z Białostocczyzny do pracy za granicą wyjechało już 300 pielęgniarek.

- Najwięcej do Włoch, bo tamtejszego języka nauczyć się jest najłatwiej. Ale coraz częściej wyjeżdżają też do Anglii, Norwegii, Irlandii. A ostatnio 50 osób wyjechało do USA - mówi Ewa Taranta, szefowa białostockiej Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych.

Grażyna Sawicka po raz pierwszy wyjechała do pracy we Włoszech trzy lata temu. Bała się. Zostawiała męża i dwóch dorastających synów.

- Ale i oni, i ja sobie poradziłam. W końcu stanęliśmy finansowo na nogi. Ja w szpitalu zarabiałam góra tysiąc złotych, mąż niewiele więcej - mówi kobieta. Teraz za, jak twierdzi, dużo lżejszą pracę otrzymuje sześć tysięcy złotych miesięcznie.

- Mieszkanie mam za darmo. Pracuję osiem godzin dziennie i w końcu czuję się doceniana. Nie jestem nazywana siostrą basen. Tu cenią nasze kwalifikacje - mówi Grażyna Sawicka. Żałuje tylko jednego: że tak późno się zdecydowała.

Ewa Taranta: - W Anglii czy Norwegii pielęgniarki mogą zarobić nawet kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie.

Efekt? W naszym województwie brakuje co najmniej 200 pielęgniarek. Według szacunków Ministerstwa Zdrowia w ciągu trzech-czterech lat w Polsce zabraknie 60 tysięcy pielęgniarek.
Operacja bez lekarza

Podobnie jest w przypadku lekarzy. Profesor Jan Stasiewicz, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Białymstoku przyznaje:

- Zainteresowanie wyjazdami jest ogromne. Polscy medycy są cenieni w europejskich szpitalach. Zarabiają 10 razy tyle, pracując osiem godzin dziennie.

Niezbędne do wyjazdu za granicę zaświadczenie o prawie wykonywania zawodu z białostockiego samorządu lekarskiego pobrało już ponad 250 lekarzy.

Ryszard Kijak, wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy: - Wielu młodych lekarzy zostało tylko po to, żeby zrobić specjalizację. Ale planują wyjazd zaraz po jej ukończeniu. I nie ma im się co dziwić.

Dziwić się za to można naszemu rządowi. Żeby wykształcić specjalistę, trzeba wydać około 200 tysięcy złotych. W tej sytuacji najrozsądniejszym wyjściem wydawałoby się podniesienie poborów. I to na tyle, żeby lekarzom i pielęgniarkom nie opłacało się wyjeżdżać. Jest nawet pomysł, skąd wziąć pieniądze. Podsunęli go sami lekarze, pisząc projekt nowelizacji ustawy zdrowotnej: dodatkowe ubezpieczenia, dopłaty do leczenia (z których zwolnieni byliby najbiedniejsi), zapewnienie konkurencji Narodowemu Funduszowi Zdrowia.

Tak jest w innych krajach europejskich. Ale nasi posłowie nie kwapią się do tego, żeby pójść w ich ślady. Dlaczego? Może boją się reakcji pacjentów, może są leniwi, a może chcą poczekać do końca i wzorem Greka Zorby wykrzyknąć: Jaka piękna katastrofa!

Dane pochodzą

Dane pochodzą

z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego
z Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych
z Podlaskiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia
z Okręgowej Izby Lekarskiej w Białymstoku
od lekarzy, pielęgniarek, dentystów, farmaceutów, podlaskich szpitali

Zarobki w służbie zdrowia

1 tysiąc złotych - tyle zarabia w szpitalu początkująca pielęgniarka
1,2 tys. zł - tyle zarabia lekarz stażysta
1,8 tys. zł - tyle otrzymuje z Ministerstwa Zdrowia lekarz, który kształci się na specjalistę
2,3-3 tys. zł - tyle zarabia magister farmacji w białostockiej aptece
2,4 tys. zł - tyle zarabia położna środowiskowa, która prowadzi własną działalność (z tego musi opłacić ZUS, transport, podatek)
2,5 tys. zł - tyle może otrzymać pielęgniarka z 20-letnim stażem w białostockim szpitalu
2,6 tys. zł - tyle zarabia szeregowy urzędnik w podlaskim oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia
3 tys. zł - tyle, według OIPiP, powinna zarabiać początkująca pielęgniarka
3 tys. zł - tyle zarabia pielęgniarka środowiskowa, która prowadzi własną działalność (z tego musi opłacić ZUS, transport, sprzęt medyczny, podatek)
3 tys. zł - tyle w ramach etatu otrzymuje lekarz specjalista w białostockim szpitalu. Do tego dochodzą dyżury. Za jeden dyżur lekarz dostaje ok. 150 złotych na rękę. W ciągu miesiąca jest to 900-1,2 tys. zł netto)
3,2-4,5 tys. zł - tyle zarabia kierownik apteki w Białymstoku
4,5 tys. zł - tyle zarabia naczelnik w podlaskim NFZ
5 tys. zł - tyle, według OIPiP, powinna zarabiać doświadczona pielęgniarka
5 tys. zł - to najniższa stawka dla polskiej pielęgniarki we Włoszech (mieszkanie darmowe)
5 tys. zł - minimum tyle, według OZZL i OIL, powinien zarabiać lekarz bez specjalizacji
5 tys. zł - tyle jest w stanie zapłacić szpital powiatowy doświadczonemu specjaliście (w ramach "podkupienia")
4-5 tys. zł - tyle może miesięcznie zarobić wzięty lekarz specjalista w prywatnym gabinecie. Z tych pieniędzy musi opłacić czynsz, rachunki i rejestratorkę
6 tys. zł - tyle najwięcej może dostać w białostockim szpitalu ordynator z tytułem profesora
7,5 tys. zł - minimum tyle, według OZZL i OIL, powinien zarabiać lekarz specjalista
8,5 tys. zł - tyle zarabia dyrektor podlaskiego NFZ
10 tys. zł - tyle zarabia polska pielęgniarka w Wielkiej Brytanii
11-15 tys. zł - tyle co miesiąc NFZ przelewa na konto lekarzy rodzinnych. Z tego muszą zapłacić pielęgniarce, rejestratorce, księgowej, opłacić ZUS, czynsz, badania diagnostyczne. W kieszeni zostaje im 3-5 tys. zł
10-15 tys. zł - tyle w ciągu miesiąca zarabia lekarz dentysta, który prowadzi własny gabinet. Z tych pieniędzy musi opłacić: rachunki, pomoc dentystyczną, materiały. W kieszeni zostaje mu ok. 4-8 tys. zł
20 tys. zł - tyle może zarobić polski specjalista w Wielkiej Brytanii.

* wszystkie kwoty brutto (z wyjątkiem tych, przy których jest zaznaczone inaczej)

Premie, dodatki

W większości szpitali trzynaste pensje zostały zlikwidowane. Dyrektorzy wypowiadali je od 1999 roku, kiedy to służba zdrowia przestała być w sferze budżetowej. Trzynastki utrzymały się w nielicznych szpitalach, m.in. w białostockim szpitalu zakaźnym.

W niektórych szpitalach pracownicy otrzymują premie. Są one dzielone po finansowym zakończeniu roku (około marca), pod warunkiem, że szpital jest na plusie. Wynoszą one od kilkunastu złotych do kilku tysięcy. Tak było rok temu w Publicznym Szpitalu Klinicznym. Ale jego dyrektor już teraz zapowiada: - W tym roku premii nie będzie.

Jak się okazuje, na stałe nagrody mogą liczyć tylko pracownicy Narodowego Funduszu Zdrowia. Obecny dyrektor podlaskiego oddziału NFZ otrzymał w grudniu 5 tys. zł brutto premii, jego pracownicy od 364 zł do 1,4 tys. zł brutto.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny