- To nie kwestia niewidomych, musimy sobie odpowiedzieć, czy jako ludzie potrafimy się do czegoś zmobilizować - wyjaśnia powody działania. To dzięki niemu w autobusach słychać, jaki będzie kolejny przystanek, w kinie były wyświetlane filmy z audiodeskrypcją, a w Teatrze Lalek dzięki specjalnej aparaturze bawić się mogły niewidome dzieciaki.
- Trzeba zrobić jeszcze bardzo dużo, zeby ułatwić sobie życie, ale nie chcę zapeszać - mówi Strzymiński