22 punkty w 17 spotkaniach i dziesiąte miejsce w tabeli. Jak oceniasz dorobek Jagiellonii po pierwszej części sezonu ekstraklasy piłkarskiej?
Tomasz Frankowski: Przed rozgrywkami mówiłem, żeby nie zanosić się optymizmem i nie spoglądać na podium. Wykładnikiem naszej aktualnej siły będą miejsca od szóstego do dziesiątego i w tych widełkach załapaliśmy się. Ale niedosyt pozostał, bo brakuje mi jednego zwycięstwa. Dorobek 25 oczek byłby w porządku.
Którego meczu żałujesz najbardziej?
- Wszyscy z wiadomych względów mówią w tym kontekście o spotkaniu z Wisłą w Krakowie. A mi najbardziej szkoda porażki u siebie z Podbeskidziem Bielsko-Biała, bo to nam nie powinno się przytrafić. Z drugiej strony, przy naszej żałosnej postawie, beniaminek zasłużył na komplet punktów.
Osobiście wniosłeś spory wkład w dorobek żółto-czerwonych, strzelając dziewięć goli. Ale trafiałeś głównie w pierwszej części rundy. Co się stało później?
- Cieszę się, że moje gole dały sporo punktów, ale wiadomo, że jako napastnik żyję z podań kolegów. Jeśli gorzej gra cały zespół, to dotyka także mnie. A nie da się ukryć, że ostatnich sześć spotkań, może za wyjątkiem meczu w Gdańsku z Lechią, zagraliśmy poniżej oczekiwań i możliwości. Bardziej niepokojące jest jednak to, że kiedy mi nie idzie, nie ma komu przejąć pałeczki i wziąć się za zdobywanie bramek.
Wiosną chyba to się zmieni. Grzegorz Rasiak już trafił w Gdańsku, wyzdrowieć wreszcie powinien Bartłomiej Grzelak, klub pozyskał Białorusina Igora Zubowicza. Nasz atak będzie postrachem ligi?
- Zimą też przychodziło sporo ofensywnych piłkarzy, a nie miało to potem za bardzo przełożenia na liczbę strzelonych goli. Na papierze wygląda to nieźle, ale poczekajmy do tego, co wydarzy się na boisku.
Na co stać Jagę w drugiej części sezonu?
- Prezes Cezary Kulesza powiedział, że do utrzymania potrzeba jeszcze dziewięciu punktów. Zdobądźmy je zatem jak najszybciej, a wszystko co ugramy ponad to, będzie wartością dodaną.
Kto zostanie mistrzem Polski?
- Szczerze mówiąc, odkąd w czołówce nie ma Jagiellonii, nie obchodzi mnie za bardzo ta kwestia. Pilnujemy swego ogródka i interesuje mnie to, co może osiągnąć mój zespół. Na pewno jednak jako były piłkarz Wisły Kraków to temu klubowi życzę najlepiej. Ale Biała Gwiazda ma sporą stratę i chyba szczytem możliwości będzie miejsce w europejskich pucharach.
Czy jako asystent Franciszka Smudy w reprezentacji Polski cieszysz się, że w finałach EURO2012 trafiliśmy na Grecję, Rosję i Czechy?
- Oczywiście, ale na pewno nie tak, jak cieszą się te drużyny z tego, że wylosowały nas. Biorąc pod uwagę klasę finalistów, nie mogliśmy trafić lepiej. Faworytami co prawda nie będziemy, ale stać nas na wyjście z grupy.
Ostatnio byłeś z kadrą w Turcji, gdzie wygraliśmy 1:0 z Bośnią i Hercegowiną. Występowali piłkarze zaplecza, ale czy ktoś nich, według Ciebie, ma szansę gry na EURO 2012?
- Jak najbardziej. Trener Smuda powiedział, że selekcja trwa cały czas i mecz z Bośniakami był pożytecznym spotkaniem. Czterech, pięciu piłkarzy według mnie wypadło pozytywnie. Mam na myśli chociażby mojego kolegę klubowego Tomka Kupisza, czy zawodników Śląska - Waldemara Sobotę i Sebastiana Milę.
Powinniśmy wygrać znacznie wyżej, ale brakowało skuteczności. Zmyłeś za to w szatni głowy napastnikom?
- Rzeczywiście, okazji strzeleckich było znacznie więcej, ale pamiętajmy, że grało sporo debiutantów, którzy byli trochę spięci i nie pokazali wszystkiego, na co ich stać. Ważne, że wygraliśmy.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?