Telefon został zablokowany. Choć rachunek opłacony

Nina Pryzowicz z Parcewa jest przywiązana do swego telefonu jak nikt inny. Bo to był pierwszy telefon we wsi. Jeszcze na kolbkę. Potem wraz z rozwojem techniki podłączyli aparat z tarczą numerową. Wieś się stelefonizowała i pani Nina w chwili obecnej oprócz telefonu stacjonarnego dysponuje i telefonem komórkowym. Ale ze stacjonarnego zrezygnować nie chce. Raz, ze względu na sentyment, dwa, syn prowadzi firmę i wielu klientów dysponuje jedynie numerem telefonu stacjonarnego.

I namówiła

Utrzymanie telefonu stacjonarnego nieco kosztuje schorowaną emerytkę, więc nietrudno było namówić ją na zmianę operatora, który proponował znacznie niższe stawki za rozmowy.

- Namawiała, namawiała i namówiła - opowiada pani Nina. - A co z tego wyszło? Nic dobrego.

W lipcu ubiegłego roku do pani Niny zaczęły przychodzić pierwsze rachunki za rozmowy. Starsza kobieta z przyzwyczajenia płaci rachunki długo przed terminem. Tak samo płaciła i w tym przypadku. Problemy zaczęły się w grudniu.

- Za październik powinnam zapłacić rachunek do 30 listopada - twierdzi pani Nina. - Zapłaciłam 21 listopada. 15 grudnia miałam już zablokowany telefon. Powód? Pieniążki nie wpłynęły na konto operatora. Dwa dni później wysłałam do nich faks z potwierdzeniem wpłaty. Urząd pocztowy również potwierdził, że pieniądze wysłał na konto operatora.

Pieniądze nie grzyby

Podczas blokady pani Nina opłaciła kolejny rachunek za listopad. Zapłaciła 23 grudnia, choć miała termin do 7 stycznia.

- Ku mojemu zdziwieniu 26 stycznia przyszło do mnie pismo, że nie wpłynęły pieniądze za listopad - oburza się pani Nina. - To dziwne, by przez taki czas nie wpłynęły do nich należności. Znowu wysłałam do nich fax z potwierdzeniem przelania pieniędzy za abonament. Bez skutku.

I znów telefon, który został odblokowany 1 stycznia, operator blokuje 10 lutego. - Cóż to za praktyki?! Przecież udowodniłam, że pieniądze zostały przesłane na konto operatora. To nie moja wina, że one do tej pory nie doszły. A w ogóle skandalicznym było zachowanie konsultantki, która stwierdziła "To niech pani szuka swoich pieniędzy". Przecież pieniądze to nie grzyby. Gdzie ja mam ich szukać? - zapytuje pani Nina Pryzowicz. - Wysłałam przecież potwierdzenie wpłaty. To powinno wystarczyć. Nie rozumiem praktyk stosowanych przez tego operatora.

Od piątku Nina Pryzowicz ma już odblokowany telefon. I to tylko dlatego, że powróciła do łaski poprzedniego operatora, z którym - jak twierdzi - przez 50 lat nie miała żadnych problemów.

- Tylko słupy telefoniczne mogliby w końcu powymieniać, bo to już nie kable na nich wiszą, a słupy na kablach. Przez tyle lat to ja sama zafundowałabym taką linię. Ciekawe na co idą nasze pieniądze - żartuje Nina Pryzowicz.

- Każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie - tłumaczą nam w biurze prasowym operatora. - W najbliższym czasie wyślemy wykaz kwot, jakie wpływały na konto operatora. Klientka, po otrzymaniu tego pisma, będzie mogła je porównać z rachunkami, jakie płaciła za telefon. Problem polega na tym, że za październik, listopad i grudzień klientka otrzymywała rachunki na identyczną kwotę, czyli 52,66 zł, a zapłaciła jedynie za październik i listopad. Jeżeli klientka ma potwierdzenie opłaty za grudzień, będzie mogła złożyć reklamację, która z pewnością zostanie rozpatrzona.