Tak drogiej zimy już dawno nie było. Zobacz ceny opału.

– Sądziłam, że tyle opału, co w poprzednich latach w zupełności mi wystarczy, jednak zima pokazała na co ją stać. Samo drewno na ten sezon kosztuje mnie 2300 złotych - narzekała białostoczanka.

Janusz Szczęsnowicz dom ogrzewa węglem.

– Przy lekkiej zimie w zupełności wystarczają mi trzy tony – mówi. – Kosztuje to około 1800 złotych. Trzeba będzie dokupić jeszcze co najmniej dwie tony, czyli kolejny tysiąc złotych.

Obecnie tona „orzecha” kosztuje od 600 do 660 złotych (w zależności od klasy), natomiast za tonę kostki zapłacimy około 660 złotych.

Ja twierdzą sami dostawcy opału: takiego ruchu, jak w tym roku, dawno nie było.

– Jesteśmy w trasie od szóstej rano do dwudziestej wieczorem – mówi pan Kazimierz, dostawca drewna z Wasilkowa. – Ludzie nie spodziewali się takich mrozów, więc nie kupowali opału na zapas.

Jak się okazało metr suchej brzozy kosztuje około 130 zł, rąbanej od 150 do 180 zł. Do tego trzeba doliczyć dowóz, około 50 złotych. Metr olchy, wierzby, olszyny i topoli to wydatek rzędu 90-150 złotych. Natomiast 25-kilogramowy worek brykietu kosztuje ok. 16 złotych.

Ciepła i gazu nam nie zabraknie

Ci, którzy korzystają z usług Elektrociepłowni Białystok jeśli chodzi o opał mogą spać spokojnie.

– Nie mamy problemu z opałem – mówi Jerzy Dębkowski, dyżurny inżynier ruchu w białostockiej Elektrociepłowni. – Temperatury mamy takie, jakie są wymagane przez normy. Pomimo tego, że na dworze jest siarczysty mróz nasze piece pracują pełną parą.

A co by było, gdyby jednak zapasy opału się wyczerpały?

– Nawet nie zakładamy takiego scenariusza – mówi Jerzy Dębkowski. – Korzystamy z dwóch rodzajów paliw: węgla i biomasy. Zapasy są naprawdę duże. Nasi klienci mogą być spokojni. Opału starczy na całą zimę.

Zobacz: Rachunki za prąd pójdą do góry

Równie optymistycznie jest z gazem. Jak poinformowała Joanna Wasicka-Zakrzewska, rzecznik prasowy PGNiG: w trakcie ostatnich kilku dób zużycie gazu wynosi powyżej 60 mln metrów sześciennych. W dniu największych mrozów – 2 dni temu – zużycie wyniosło ok. 65 mln m. sześc. – Obecne dostawy gazu z kopalń, importu oraz pobór z podziemnych magazynów gazu w pełni zapewniają dostawy surowca do klientów PGNiG – mówi rzecznik. – Klienci indywidualni nie mogą być - zgodnie z polskim prawem - odcięci od dostaw gazu.

Jak zapewnia Joanna Wasicka-Zakrzewska wzrost zużycia gazu ziemnego nie będzie mieć wpływu na ceny płacone przez klientów.

– Taryfa, według której klienci PGNiG płacą za gaz, ustalana jest na podstawie danych makroekonomicznych, tj. cen produktów ropopochodnych, czyli cen ropy naftowej oraz kursu złotego do dolara – mówi. – Obecna taryfa obowiązuje do dnia 31 marca 2010 roku.

Opłaty coraz wyższe

Jednak nie to martwi klientów gazowni i elektrociepłowni. Sen z powiek spędzają im większe rachunki.

– Mieszkam w siedemdziesięciometrowym domku – mówi Justyna Jędrzeczyk, z osiedla Jaroszówka. – W grudniu za gaz zapłaciłam trzysta złotych. Styczniowy rachunek będzie nawet dwa razy większy. Nie mam wyjścia, muszę ogrzewać dom, bo mam małe dzieci. Jeśli zacznę oszczędzać na ogrzewaniu, to wydam na leki. Próbowałam dogrzewać pokoje grzejnikami na prąd, ale to było zbyt drogie.

Powodów do zadowolenia nie mają też kierowcy.

– Przy takiej pogodzie wzrasta zużycie paliwa – tłumaczy Paweł Staszek, taksówkarz. – Na sto kilometrów to co najmniej dodatkowe dwa litry. Filtr paliwa to wydatek od 38 do 250 złotych, a nowy akumulator, to od 250 do 500 złotych mniej w portfelu.