Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Arłukowicz: Nie wiem, kto po mnie

Marta Gawina
Tadeusz Arłukowicz
Tadeusz Arłukowicz Bogusław F. Skok/Archiwum
W regionie potrzebna jest ciężka praca i dużo większa mobilizacja. Słabszy wynik to też oddźwięk nie do końca poprawnych relacji wewnątrz struktur regionalnych.

Czy Senat to schyłkowa i patologiczna instytucja?

Tadeusz Arłukowicz: Z pewnością nawiązuje Pani do przemówienia senatora Kazimierza Kutza. Każdy ma prawo do własnego zdania, a szczególnie osoba, która ma tak długi staż parlamentarny. Ja nie odnoszę takiego wrażenia. Senat w większości państw europejskich jest dobrym rozwiązaniem. Daje szanse, by izba wyższa zajmowała się nadzorem bądź poprawianiem tego, co zostało uchwalone przez Sejm. Proszę prześledzić skład obecnego Senatu. Są tam osoby z olbrzymim doświadczeniem, które mają za sobą sukcesy zawodowe. To profesorowie, samorządowcy, a nie przypadkowi ludzie.

Ale dla wielu Polaków Senat jest po prostu niepotrzebny, szczególnie w czasach kryzysu.

- To w takim razie kwestionuje się wielowiekowe doświadczenia parlamentaryzmu europejskiego. To nie my wymyśliliśmy Senat. Bikameralizm jest formą odpowiedzialności parlamentarnej. Ona spełnia swoją rolę. Rozmowa o tym, czy Senat jest potrzebny czy nie, wydaje się być w tej chwili bezzasadna. W momencie, gdy mamy do czynienia z niezbyt dużą przewagą głosów koalicji w Sejmie, izba wyższa może być stabilizatorem pracy parlamentu.

To PO miała swego czasu pomysł, by zlikwidować Senat. Co się stało, że partia odeszła od tego pomysłu?

- To efekt pewnych doświadczeń i przemyśleń. Teraz senatorowie zostali wybrani w jednomandatowych okręgach. To jest dobry kierunek, zwiększający odpowiedzialność parlamentarzystów wobec wyborców. Oczywiście możemy też rozważać inne drogi rozwoju. Pojawiła się na przykład koncepcja, by w izbie wyższej zasiadali ludzie wybrani wcześniej w wyborach samorządowych. Sam nie jestem jakimś zagorzałym obrońcą Senatu, ale raz jeszcze podkreślam: to nie jest polityczna fanaberia. A obiegowe krytyczne opinie wynikają raczej z braku pewnej dynamiki w przekazach o pracy Senatu i być może powinny stać się bodźcem do upowszechnienia jego roli.

Odnalazł się już Pan w Senacie?

- Mam tam swoją tabliczkę, numer 61., więc tak, odnalazłem się. W Senacie panuje sympatyczna atmosfera, nie odczuwam nawet podziałów politycznych. Zaciera się granica między partią rządzącą, a opozycją. W oparciu o ten konsensus zapadają dobre decyzje, jak choćby powołanie Włodzimierza Cimoszewicza, senatora niezależnego, na przewodniczącego komisji spraw zagranicznych. To pozytywny prognostyk na przyszłość i nadzieja, że w Senacie będzie mniej emocji niż na sali sejmowej, a więcej rozsądnej pracy.

Jak Pan zamierza prowadzić politykę senatorską w swoim okręgu wyborczym? Wybieramy posłów i senatorów i o tych drugich szybko zapominamy.

- Nie ukrywam, że nie jest to łatwe zadanie. Jako pierwszy senator z Platformy Obywatelskiej w moim okręgu będę starał się być bardziej aktywny, chciałbym angażować się w rozwiązywanie problemów lokalnej społeczności, wspierać nasze samorządy, lobbować za rozwiązaniami, które będą dla nich korzystne. Jednak zadania, jakie stoją przed senatorem i w ogóle przed parlamentarzystą, to przede wszystkim stanowienie i poprawianie prawa.

Jakie lokalne projekty na pewno Pan chce wspierać?

- Bardzo różne. W tej chwili będę starał się wesprzeć projekt naszego Białostockiego Teatru Lalek, który zostanie złożony do ministra kultury. Dotyczy on rozbudowy teatru. Będzie to jedno z moich pierwszych zadań.
Chce Pan wspierać lokalne inicjatywy, ale nie podpisał Pan petycji posła PiS Dariusza Piontkowskiego w prawie niekorzystnego dla nas podziału środków NFZ.

- Moim zdaniem moment wystąpienia z tym projektem świadczy o tym, że ta petycja jest tylko próbą zbicia politycznego kapitału przez pana Dariusza Piontkowskiego. I nie chodzi o to, że nie zgadzam z jej treścią. Jednak dopiero co wybraliśmy nowego ministra, nowy rząd. Dajmy mu szansę, żeby popracował. Uważam, że powinniśmy poznać plany ministra Arłukowicza w tym zakresie. Dopiero później będzie można rozpoczynać działania takie, jak pisanie listów protestacyjnych.

Łatwo parlamentowi będzie współpracowało się z nowym rządem?

- Zadania, które postawił przed nami premier na pewno będą budziły pewne kontrowersje i nie należą do łatwych. Realizacja jest jednak niezbędna, szczególnie w sytuacji, gdy kryzys, jak to stwierdził minister Rostowski, nie puka, ale łomocze do naszych drzwi. Zakładam, że rząd będzie miał w Senacie wsparcie.

Zdecydował się Pan na dwie komisje w Senacie: nauki edukacji i sportu oraz kultury i środków przekazu. To był taki naturalny wybór?

- Wszyscy, którzy wiedzą czym się zajmowałem do tej pory, uznają to za naturalny wybór. Nie ukrywam, że w komisji nauki, edukacji i sportu ten ostatni człon będzie mocno przeze mnie akcentowany. Mimo tego, że w poprzedniej kadencji Senatu zasiadały tak znane osoby jak choćby pan Antoni Piechniczek, nie udało się przeforsować powstania komisji sportu. W tej chwili ta dziedzina życia nabiera coraz większego znaczenia dla Polaków. Razem z senatorem Andrzejem Szewińskim będziemy starali się w pracach komisji znaczenie tej sfery akcentować.

Razem z minister Joanną Muchą?

- Oczywiście, że tak. Sądzę, że będzie to dobra pani minister, wbrew negatywnym opiniom opozycji. Przypomnę tylko, że panią minister w rządzie Jarosława Kaczyńskiego była Elżbieta Jakubiak, która nie miała żadnego doświadczenia jeżeli chodzi o sport, a jednak, moim zdaniem, całkiem dobrze sobie poradziła. Z panią minister Muchą wkrótce się spotykam, żeby porozmawiać m.in. o sportowym potencjale Podlasia.

Kiedy chce Pan się spotykać z wyborcami?

- Czasu na spotkania będą miał sporo i takie na pewno będą. Po otwarciu biura przygotuję sobie specjalny grafik. Główny nacisk chcę położyć na współpracę i spotkania z samorządowcami.

Nie żałuje Pan zamiany białostockiego samorządu na Senat?

- Szczerze mówiąc czuję tęsknotę za samorządem. Muszę przestawić się na inny sposób funkcjonowania. Praca w samorządzie to konkret. Każdego dnia spotykałem się ze sprawami, które można było rozwiązać lepiej bądź gorzej, ale przynajmniej podjąć próbę ich rozwiązania. W tej chwili muszę być bardziej politykiem niż samorządowcem. Czy będzie to satysfakcjonujące, to się dopiero okaże. Mogę skoncentrować się głównie na pracy w parlamencie, ale myślę, że nie tego oczekują ode mnie wyborcy. Dlatego chcę przejawiać aktywność zarówno polityczną jak i społeczną.

Kto Pana zastąpi na stanowisku wiceprezydenta Białegostoku?

- Nie podam żadnych nazwisk zanim ta osoba nie będzie uzgodniona z białostocką Platformą. Jesteśmy demokratyczną partią. Dlatego powiem tak: jeszcze nie wiem.

PO trzyma miejsce dla wojewody Macieja Żywno?

- Darzę Maćka wielkim szacunkiem. To niezwykły człowiek, którego znam od dawna. Uważam, że kolportowanie pogłosek, że ktoś dla niego trzyma miejsce jest niestosowne. Jestem przekonany, że zasłużył on swoją pracą, by nadal być wojewodą. To naprawdę wyjątkowo dobry merytorycznie urzędnik państwowy.

Czy będą rozliczenie wewnątrz podlaskiej PO po październikowych wyborach? Pewnie wielu spodziewało się lepszego wyniku Platformy.

- Używanie słowa "rozliczenia" jest zawsze zbyt drapieżne. Na pewno są pewne refleksje, jest też duże niezadowolenie w regionie. Trzymamy się jednak określonego trybu. O wyniku wyborczym, który nie jest satysfakcjonujący, będziemy z pewnością dyskutowali na zarządzie regionu. Osobiście cieszę się, że w Białymstoku kolejny raz udało nam się potwierdzić wynikiem wyborczym dominację Platformy. W regionie potrzebna jest ciężka praca i dużo większa mobilizacja. Słabszy wynik to też oddźwięk nie do końca poprawnych relacji wewnątrz struktur regionalnych. Myślę jednak, że to się będzie z czasem zmieniało na lepsze. Jestem optymistą.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny