Pan doktor na pewno przyjdzie. Kiedy? Nie mam pojęcia. Może za godzinę? Może trochę dłużej? - mówiła pacjentom czekającym dzisiaj na przyjście ortopedy pielęgniarka na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Jest godzina 15.15.
Przed gabinetem - około 10 zrezygnowanych już osób. Część siedzi tu już od dziewiątej rano. Inni - przyszli około dziesiątej. - Ja już przysypiam. Bo co tu robić? - mówi pan Paweł. Całe szczęście, że rano coś go tknęło i powiedział szefowi, że bierze cały dzień wolny. - Choć myślałem, że wizyta u lekarza potrwa nieco krócej.
Czytaj też: Leśna Dolina. Raczkujące dziecko poraził prąd. Zmarło w szpitalu. Matka usłyszała zarzuty
Ma zmiażdżoną część palca. Walczy z bólem, zmęczeniem, no i - nie ukrywa - nudą i głodem. Bo przecież nikt nie ruszy się z kolejki, aby kupić coś do jedzenia. Bo a nuż przyjdzie właśnie lekarz?
- Ja czekam od dziewiątej - relacjonuje z kolei pan Jarosław. - Zrobiono mi RTG i... czekam.
Przyszedł z kontuzją kolana. Boli, nie może stanąć. Więc czeka. - Może o nas zapomnieli? Ale chyba nie. Bo co jakiś czas ktoś wychodzi z gabinetu i sprawdza, czy jeszcze czekamy.
- Na szczęście wszyscy tutaj są mili - dodaje pan Paweł. - Ale i tak uważam, ze ta organizacja powinna tu wyglądać trochę inaczej. Że ortopeda choć z doskoku powinien schodzić na SOR i przyjmować choć po jednej osobie - mówi pan Paweł.
Niestety, jak wyjaśnia Grażyna Pawelec, rzeczniczka szpitala, takie rozwiązanie nie było wczoraj możliwe. I to mimo że tego dnia w szpitalu pracowało aż sześciu lekarzy tej specjalności.
- I wszyscy cały dzień operują na dwóch salach. Mamy nieplanowane, pilne i trudne operacje - wyjaśnia. I dodaje, że na SOR-ze pacjenci są przecież dzieleni na grupy: tych najpilniejszych i tych, którzy w razie konieczności mogą poczekać: na przykład ze skręceniem czy zwichnięciem. - Standardy medyczne mówią, że ci ostatni pacjenci mogą czekać nawet około sześciu godzin. I dziś jest właśnie taki dzień - mówi rzeczniczka.
Czekanie jednak było jeszcze dłuższe. Bo o godz. 16 ortopedy w SOR-ze jeszcze nie było.
- Przyjdzie, jak się skończy operacja - podkreśla Grażyna Pawelec. I zapewnia, że to wyjątkowa sytuacja. - Zwykle na SOR-ze dyżuruje dwóch ortopedów.
Zobacz: Przegrywamy z New Delhi. W naszym województwie choruje pół tysiąca osób
Białystok. Straż pożarna na ulicy Szpitalnej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?