Niedźwiecki prowadzi, a właściwie prowadził gospodarstwo agroturystyczne. W końcu lat 70. wybudował w środku wsi nowy, duży dom. Wyposażył go i... budynek stoi pusty. Wczasowiczów przepędził odór, który wydobywa się z chlewni znajdującej się na sąsiedniej działce. - Trudno się dziwić, budynek stoi zaledwie trzynaście metrów od ściany mojego domu - przyznaje Niedźwiecki. - Normy zaś mówią, że powinien być co najmniej 80 metrów od drugiego budynku. To jak ma nie cuchnąć? Poza tym sąsiad nie hoduje kilku świń, tylko kilkadziesiąt, a nawet kilkaset.
Niedźwiecki zasadził wzdłuż granicy posesji drzewa, ale to niewiele pomogło. Być może dlatego, że hodowca świń zamontował w chlewni wentylatory, które bez przerwy "pompują" smród na podwórze.
Skargi w tej sprawie trafiły już do wszystkich "świętych". Niedźwiecki prosił o interwencję służby sanitarne, weterynaryjne i ochrony środowiska. W ubiegłym tygodniu zaś złożył doniesienie do prokuratury i napisał do Rzecznika Praw Obywatelskich.
- To ewidentne łamanie moich praw - mówi. - Dom od paru lat stoi pusty, niszczeje. Straciłem dorobek swojego życia i zdrowie, a dla urzędników chyba ważniejsze są świnie, bo zupełnie nie reagują.
Lech Januszko, wicedyrektor Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Białymstoku wyjaśnia, że nie chodzi o świnie, tylko ustawę odorową, której wciąż nie ma. - Nie mamy przepisów, nie mamy norm zapachu - mówi. - Jak mamy to zmierzyć i ukarać? Tym bardziej, że nie mamy też środków dyscyplinujących.
Hodowca świń nie chciał z nami rozmawiać. Wyniki śledztwa suwalskiej prokuratury mają być znane w przyszłym miesiącu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?