Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Światowa Wystawa Expo 2015 w Mediolanie. Zobaczyli Expo, czyli wyżywienie na świecie w pigułce

Aneta Boruch [email protected]
Aneta Pojawa i Kamil Łącki odwiedzili Światową Wystawę Expo w Mediolanie.
Aneta Pojawa i Kamil Łącki odwiedzili Światową Wystawę Expo w Mediolanie. archiwum prywatne
W polskim pawilonie pogawędzili z Ustami Prawdy, Koreańczycy zaskoczyli ich bogactwem kiszonek, a Belgowie - promowaniem jadalnych owadów. Dwoje białostoczan - Aneta Pojawa i Kamil Łącki odwiedzili Światową Wystawę Expo w Mediolanie.

Wyżywienie planety, energia dla życia - to hasło odbywającej się w tym roku w Mediolanie wystawy światowej Expo. Na 110 ha w północno-zachodniej części stolicy Lombardii obejrzeć można praktycznie cały świat.

Pionowy ogród, magia kiszonek

Na tę gigantyczną wystawę wybrali się również Aneta Pojawa i Kamil Łącki. W Mediolanie spędzili kilka dni, a głównym celem ich podróży było odwiedzenie Expo. Ciągnęła ich tam częściowo ciekawość, ale w dużej mierze także zawodowa pasja, która stała się ich sposobem na życie.

Kamil i Aneta na co dzień pracują w branży gastronomicznej - prowadzą studio kulinarne Atuty w Białymstoku. Temat wyżywienia jest im więc bliski i dobrze znany. - Expo to impreza międzynarodowa, która odbywa się co kilka lat w różnych zakątkach świata - opowiada o włoskiej wyprawie Aneta. - Chcieliśmy zobaczyć piękne pawilony różnych narodów, o których mówiło się od dawna. Głównym motywem targów jest wyżywienie, produkcja jedzenia i to przykuło naszą uwagę. Szukaliśmy tam inspiracji, nowych trendów, produktów mało znanych, niszowych albo oryginalnych, które moglibyśmy wykorzystać w naszej pracy.

Pierwsze, co rzuciło się im w oczy, gdy weszli na teren wystawy, to ogrom ludzi. - Duże wrażenie na nas robiło, jak wielu było tam wolontariuszy, pracowników w specjalnych strojach - opowiada młoda białostoczanka. - Byli niezwykle pomocni, mówili w wielu językach, nie sposób się było zgubić. Każdy zwiedzający czuł się naprawdę zaopiekowany przez nich w tej ogromnej przestrzeni.
Na obojgu szczególne wrażenie zrobiła architektura pawilonów narodowych. Wszystkie państwa pokazały się z jak najlepszej strony. - Poprzez architekturę poszczególne kraje prezentowały swoją kulturę, to co jest w nich najlepsze - opisuje Kamil. - Mnie spodobał się zwłaszcza pawilon amerykański. Ściana podzielona była na sektory, poświęcone różnym roślinom i ziołom. Co ciekawe - to wszystko w pionie, czyli było to wręcz takie stojące pole uprawne. Amerykanie przez to chcieli pokazać jak można inaczej wykorzystać przestrzeń. I to, że uprawy nie muszą zajmować tak dużo miejsca i zużywać ogromnych ilości wody i energii.

Wiele z pawilonów pokazuje też swoje sposoby na walkę z głodem. Niezwykły był pod tym względem jest pawilon Korei Południowej.

- Przemawiał on do nas sztuką - opowiada Aneta. - A jego myślą przewodnią jest: myśl o tym, co jesz. Wewnątrz znajdują się różne instalacje, które mówią o dwóch skrajnych problemach dzisiejszego świata. Z jednej strony: o chorobliwej otyłości i ogromnej ilości chemii spożywanej w różnych produktach. A z drugiej - o głodzie na świecie. To było poruszające.

Pomysłem tego narodu na dłuższe przechowywanie żywności i zachowywanie jej wartości odżywczej jest doskonale znane w Polsce kiszenie. Okazuje się, że Koreańczycy konserwują w ten sposób dosłownie wszystko - począwszy od chleba, poprzez ryby, warzywa, kończąc na gotowych daniach. - Dzięki kiszeniu produkt nabiera też dodatkowych walorów odżywczych - podkreśla znawczyni kulinariów ze Studia Atuty.

Połączono to z nowoczesnym przekazem za pomocą innowacyjnych technologii - w pawilonie dwa roboty, wyposażone w ogromne ekrany tańczyły, przedstawiając magię kiszonek.

Schrup szarańczę, zapij wodą

W belgijskim pawilonie zwiedzający mogą z kolei podziwiać innowacyjny sposób uprawy roślin. - Polega on na tym, że rośliny rosły wewnątrz konstrukcji na wzór młyna, a pod nim było ogromne akwarium z rybami - opowiada Kamil. - Rośliny odżywiały się odchodami ryb, była między nimi pełna symbioza.

W ten sposób zużywa się do uprawy dziewięć razy mniej wody, niż w tradycyjnych sposobach. Kolejnym oryginalnym pomysłem Belgów, pokazanym na Expo, jest wprowadzenie do kuchni owadów, takich jak chrząszcze, szarańcze, mrówki. Okazuje się, że to doskonałe źródło lekkostrawnego białka. - W Azji to zupełnie naturalne, że się je spożywa, ale w Europie nie jest praktykowane - przyznaje Kamil. I dodaje:

- W związku z coraz mniejszymi zasobami niewykluczone, że i my będziemy po nie sięgać.

Na oryginalny pomysł wpadła Szwajcaria - wewnątrz swojego pawilonu zbudowała cztery wieże. Każda z nich została wypełniona od góry do dołu produktami - w jednej była kawa instant, w drugiej jabłka, w trzeciej sól alpejska, a w ostatniej woda. Wszystko poporcjowane w małe paczuszki, a woda rozlana do szklanek.

- Szwajcarzy informowali, że każdy z odwiedzających może stąd zabrać ze sobą tyle dobra, ile zechce - opisuje Kamil. - Mogła to być szklanka wody, ale równie dobrze gość mógł wziąć zgrzewkę kawy czy skrzynkę jabłek. Doświadczenie polegało na tym, by sprawdzić na jak długo wystarczy tego jedzenia i jak gospodarni są odwiedzający. W tajemnicy możemy zdradzić, że dwie z wież po dwóch tygodniach Expo są już puste. Nie ma wody i jabłek, jest kawa i sól. Świadczy to o tym, że pewne dobra, takie jak woda czy owoce są wspólne wszystkim kulturom. Ten eksperyment pokazuje też na ile jesteśmy zachłannymi egoistami, a w jakim stopniu myślimy o innych.
Polskie usta prawdy w 9 językach

Polski pawilon powstał w centralnym punkcie terenu Expo. Z zewnątrz to kwadratowa bryła, która obita została drewnianymi skrzynkami.

- Przywołują one na myśl owoce i warzywa, które są w nich transportowane - opowiada swoje wrażenia Aneta. - Moje pierwsze skojarzenie, gdy je zobaczyłam: polskie rolnictwo.

Po wejściu do pawilonu idzie się schodami na dach, a tu wita zwiedzających przepiękny polski ogród z polnymi kwiatami, rzeźbami, w tle nastrojowa muzyka.

W jednej z sal wyświetlany był animowany film o historii polski, autorstwa białostoczanina Tomasza Bagińskiego. W następnej na ekranie w przystępny, lekki, wręcz kreskówkowy sposób pokazywane są dane gospodarcze Polski. A na kolejnej - zaskakująca twarz, tzw. Usta Prawdy, czyli piękna, interaktywna animacja, z którą można sobie pogawędzić. Mówi w wielu językach, można jej zadawać pytania i na pewno dostanie się uprzejme i całkiem sensowne odpowiedzi.

- To było niezwykłe - wspomina Aneta. - Rozmawiałam z tym elektronicznym rozmówcą po polsku i muszę przyznać, że był bardzo błyskotliwy. Widziałam też, że jakiś inny zwiedzający przedstawił się i zaczął rozmowę po angielsku. Zadał pytanie: w ilu językach mówisz. W dziewięciu usłyszał.

Kawałek naszej ekspozycji poświęcony został na prezentacje regionów - każdy wystawia się po tygodniu.

Polski pawilon jest czwarty pod względem wielkości, więc naprawdę robił wrażenie. Zwiedzającym podobało się, że zaaranżowana też tu została część handlowa, i to w bardzo ciekawy sposób. Wytyczono ją ze skrzynek, które zostały wykorzystane jako półki wystawiennicze. Prezentował się tu m.in. Cydr Lubelski, Wedel, polskie miody. Na zewnątrz była restauracja z shotami, czyli alkoholem w małych porcjach. Kieliszek wódki można w niej wypić za dwa euro.

- Niezwykły jest też osobny pawilon z przyprawami - wspomina Aneta. - Zapach był obłędny, wszystkiego można było spróbować i kupić. Niestety, ceny były dość wysokie.

Targi Expo to globalna polityka

Oprócz tego, co prezentowano w pawilonach poszczególnych państw, wiele działo się także naokoło nich. - Było np. ogromne drzewo życia, na którym kwitły kwiaty, mnóstwo restauracji, które przedstawiały tradycyjne dania z poszczególnych państw - opowiada swoje wrażenia Aneta. - Oprócz tego odbywały się warsztaty kulinarne, np. pod pawilonem szwajcarskim robiono czekoladę. Były też różne parady. Osobno zbudowano również pawilon czekolady, kawy i przypraw.

Te widoki w zwiedzających budziły nie tylko zachwyt, ale też prowokowały do refleksji krytycznych. - Dla mnie nieco kontrowersyjne było to, że na Expo wystawiały się też firmy, np. pawilony Lindta czy McDonalda - opowiada Kamil. - To nieco zaskakiwało, biorąc pod uwagę tematykę Expo.

W tym kontekście, patrząc na rozmach przedsięwzięcia, nieuchronnie nasuwało się pytanie o jego koszty. Inwestycja w polski pawilon pochłonęła około 60 milionów złotych. - Bardzo dużo mówiono o tym, ile osób możnaby wykarmić za pieniądze, wydane na budowę pawilonów - przyznaje Aneta.

- Ale trzeba brać też pod uwagę, że na takich targach w ciągu sześciu miesięcy spotykają się firmy i przedstawiciele państw i mogą wypracować wspólne rozwiązania - przypomina Kamil. - To globalna polityka, która może służyć całej ludzkości. Trzeba więc patrzeć szerzej na tę inwestycję.

Świat w pigułce

W Targach Expo Mediolan 2015 bierze udział 145 krajów i organizacji międzynarodowych. 54 państwa zbudowały swoje pawilony, a polski jest jednym z największych. Wystawa zaczęła się 1 maja i potrwa do 31 października. Jest okazją do wymiany doświadczeń dotyczących bezpieczeństwa i jakości żywności oraz stosowanych w rolnictwie technologii. To również doskonała płaszczyzna do zaprezentowania osiągnięć poszczególnych krajów w branży żywnościowej. Prezentowane są najnowsze trendy w promowaniu zdrowej żywności oraz działania edukacyjne na temat odpowiedniego i bezpiecznego dla zdrowia żywienia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny