Więźniowie z suwalskiego aresztu śledczego będą pomagać w miejscowym hospicjum. Na razie przy trwających wciąż pracach budowlanych pomoże tylko jeden z osadzonych, ale być może niebawem dołączą do niego inni. Wtedy będą pomagać osobom chorym.
Areszt przyłączył się bowiem do programu WHAT, czyli "Wolontariatu hospicyjnego jako narzędzia uczenia akceptacji i tolerancji dla osób opuszczających placówki penitencjarne."
Wśród osadzonych psycholodzy przeprowadzili ankietę, która miała stwierdzić, czy więźniowie chcą i będą mogli pracować w charakterze wolontariuszy.
W efekcie wyselekcjonowano i przeszkolono grupę 20 skazanych, z których jeden już teraz przystąpi do programu. Jest spora szansa, że po nim wolontariuszami zostaną kolejni osadzeni.
- Taka sytuacja daje obopólną korzyść. Hospicjum ma dodatkową pomoc, a więźniowie mają szansę inaczej spojrzeć na świat i poczuć że są potrzebni - wyjaśnia Monika Sawicka, psycholog z Aresztu Śledczego w Suwałkach.
Jednak nie wszyscy więźniowie mogą i chcą zostać wolontariuszami. Dlaczego? Skazani za poważne przestępstwa i zbrodnie nie mogą opuszczać murów placówki a niektórzy więźniowie, osadzeni za lżejszej rangi przestępstwa, boją się odrzucenia przez ewentualnych podopiecznych hospicjum. Są i tacy, którzy nie chcą pomagać w hospicjum, bo obawiają się widoku cierpiących chorych.
- Ważne jest, aby do wolontariatu trafili skazani, którzy sami chcą pomagać - mówi Aneta Sowulewska z suwalskiego hospicjum.
To nie pierwszy przypadek, kiedy więźniowie z Aresztu Śledczego w Suwałkach uczestniczą w zajęciach z zakresu wolontariatu.
Jak powiedział major Zdzisław Rapiejko, zastępca dyrektora placówki, skazani pomagają w Domu Pomocy Społecznej Kalina, a namalowane przez osadzonych obrazy trafiły na charytatywną akcję - wymienia Rapiejko.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!