Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Supraśl po burzy. Krajobraz po nawałnicy lekcją pokory dla miasta

Julita Januszkiewicz, (mw)
Wystarczyło może dziesięć minut, a straty są ogromne - pokazywał Piotr Tomaszuk, dyrektor Teatru Wierszalin w Supraślu
Wystarczyło może dziesięć minut, a straty są ogromne - pokazywał Piotr Tomaszuk, dyrektor Teatru Wierszalin w Supraślu Anatol Chomicz
Szkody niemiłosierne. Jakby ktoś rzucił klątwę - ubolewa Wiesław Piotrowski z Supraśla. Nawałnica, która tydzień temu przeszła nad regionem łamała drzewa, zrywała dachy i linie energetyczne

Myślę, że w tej katastrofie jest iskierka nadziei i odrodzenia. Bo budynek bez tych drzew odsłonił się, został uwidoczniony. Natura jest okrutna i nieujarzmiona. Dlatego mamy do niej szacunek - zamyśla się Piotr Tomaszuk, dyrektor Teatru Wierszalin w Supraślu.

Palec Boży nad nami czuwał

Każdego dnia z niepokojem spogląda na powalone ogromne pnie i rozłożyste konary drzew, które zrujnowały ogrodzenie.

To był piątek, 17 czerwca. W Teatrze Wierszalin trwała próba do spektaklu „Dziady”. Nagle na niebie zrobiło się ciemno. Zerwał się porywisty wiatr. Zaczął lać deszcz.

- Gdy przestało padać, wyszliśmy na zewnątrz. Patrzymy... a przed nami leżą drzewa. Nie jedno, a pięć - opowiada zszokowany Piotr Tomaszuk

Drzewo runęło na dach teatru. Strażacy usuwali je do późnej nocy. Widoczne są jeszcze uszkodzenia. Ale reżyser może mówić o szczęściu. - Palec Boży nad nami czuwał. Bo to drzewo mogło przecież zniszczyć nam komin. Ale na szczęście więźba dachowa nie została uszkodzona. Nie grozi zaciekaniem, albo drastycznym pogorszeniem stanu bezpieczeństwa budynku. Możemy pracować. Scena nie jest naruszona - cieszy się Tomaszuk.

Najbardziej ubolewa nad tym, że trzeba było ściąć dwie tuje, po to, by zdjąć olbrzymie drzewo z dachu. Bo lipy rosły, jak się wprowadzał do Supraśla, ale tuje własnoręcznie sadził. Tomaszuk przekonuje, że to tak jakby powyrywało się coś cennego.

- To była trąba powietrzna, która wykręcała drzewa, jak w ogródku wykręca się warzywa. Trąba je wyrywała z ziemi - opisuje artysta. Przyznaje, że nigdy takiego kataklizmu nie widział. A tego feralnego dnia obchodził przecież swoje 55. urodziny.

Ktoś rzucił klątwę na Supraśl?

Mariusz Żukowski, sekretarz gminy Supraśl w ubiegły piątek, gdy rozszalała się ta niemal apokaliptyczna burza, był w pracy.

- Siedziałem przodem do okna, a burmistrz tyłem. Widziałem co się dzieje. Czułem, że za chwilę będzie Armagedon. Nastąpiła szybka ewakuacja urzędu. Wsiadłem w samochód i uciekłem. A burmistrz wyszedł i widział na własne oczy, jak to wszystko się wali - relacjonuje Mariusz Żukowski.

Obraz Supraśla po przejściu wichury, można określić jak krajobraz po wojnie. Niemal wszędzie zalegają powyrywane z korzeniami ogromne drzewa. Mieszkańcy musieli zmierzyć się z katastrofalną siłą żywiołu.

- Miasto jest mocno zniszczone. Nawałnica wyrządziła niemiłosierne szkody. To jakiś horror. Jakby ktoś rzucił na nas klątwę - denerwuje się Wiesław Piotrowski.

- Wyglądało to tak, jakby ktoś wyrywał drzewa i pchał je w moją stronę. To było straszne. Aż serce się kraje gdy się patrzy na te wszystkie szkody - nie kryje przerażenia Krystyna Abłażewicz.

- Nad rzeką, na bulwarach leżą połamane wielkie drzewa. Na cmentarzu też bieda. Na szczęście u mnie nic się nie stało, ale u sąsiadów, dziesięć metrów dalej, siedem, osiem pomników zostało pobitych - przeżywa Wiesław Piotrowski.

Rozmawiamy z nim koło ronda na wjeździe do Supraśla. Starszy mężczyzna z żalem patrzy na przetrzebiony skwer.

- Już go nie ma. Trzeba będzie to chyba wszystko powycinać. Ale jedźcie, zobaczycie jak cały park koło urzędu leży - ubolewa pan Wiesław.

- Przez centrum przeszło tornado, jak w koszmarze - wzdycha kobieta, którą spotykamy koło magistratu.

Znajdujący się po drugiej strony ulicy ładny park miejski też bardzo poważnie ucierpiał. Powalone zostały z korzeniami jego drzewa - pomniki przyrody. Sekretarz Żukowski zapewnia, że o zniszczeniach został powiadomiony wojewódzki konserwator zabytków.

- I przystąpimy do czyszczenia - zapowiada Żukowski.

Przypomina, że urzędnicy od razu po piątkowej wichurze robili wszystko co mogli, by szkody po burzy zostały szybko usunięte. W weekend też pracowali. Cały czas zbierają informacje od poszkodowanych.

- Wiemy, że drzewa powaliły się na zabudowania w rejonie Sobolewa i Zaścianek. W kilku przypadkach zostały zerwane dachy. Wystąpiliśmy do wojewody, by powołać wspólne komisje i oszacować straty w gospodarstwach rolnych - mówi sekretarz Żukowski.

Przekonuje, że pracownicy zrobili to, co najpilniejsze. Wysłano też pisma do zarządców dróg, by je uporządkowali z połamanych drzew.

Bo pracy jest naprawdę mnóstwo. Piotr Tomaszuk nie potrafi oszacować, ile może kosztować likwidacja szkód. Na naprawę czeka przecież dach i ogrodzenie.

- Na pewno będą to pokaźne pieniądze. Prace, które wycenią rzeczoznawcy, skonsultujemy z konserwatorem zabytków i ubezpieczycielem -przyznaje.

Wiatr zdmuchnął wieś

Wichura największe spustoszenie poczyniła w powiatach m.in. białostockim i sokólskim. Mocno ucierpiała wieś Rostołty w gminie Juchnowiec Kościelny, którą wiatr dosłownie zdmuchnął. Burza rozpętała się nad wsią ok. godz. 15.30. Kto zdążył, uciekł do domu, ludzie chowali się na gankach. Ktoś ukrył się w oponie od ciągnika, inni sąsiedzi pod maszynami rolniczymi. Teraz ludzi czekają remonty i naprawy.

- Nie ma we wsi sąsiada, który nie miałby uszkodzonego dachu. Dachówki, blach z domów, stodół, budynków gospodarczych... Wszystko fruwało! Wystarczyła minuta, a straty są ogromne - skarżyła się Bożena Głowacka, która buduje dom w Rostołtach. Piątkowa wichura zniszczyła jej stodołę, wybiła okno w domu, którego nowa elewacja też wymaga odnowienia.

- Czekam na szklarza, by wstawił szybę na tarasie. Jednak najbardziej boję się, że wiatr zmiecie mi dach - nie kryje obaw pani Bożena.

Sporo zniszczeń jest też w Łapiance Starej, w gminie Łapy. Tam poważnie uszkodzone zostały dachy na dwóch domach, a wiele dachów budynków gospodarczych oraz na świetlicy wiejskiej jest w części zerwanych. Do zniszczeń doszło też m.in. w Płonce Kościelnej, Łapach i Uhowie.

Życie bez prądu

Gwałtownie silny wiatr spowodował, że w ubiegły piątek ponad 120 tysięcy mieszkańców Podlasia nie miało prądu.

- Po prawie dobie zasilanie wróciło do około stu tysięcy odbiorców - informuje Agnieszka Tyszkiewicz z białostockiego oddziału PGE Dystrybucja.

Na Podlasiu było połamanych blisko 400 słupów średniego i niskiego napięcia, w tym około 200 w okolicach Białegostoku. - W wielu miejscach linie energetyczne były poszarpane i zerwane. W okolicach Białegostoku trzeba było sprawdzić 10 tysięcy kilometrów linii - wylicza Agnieszka Tyszkiewicz.

Energetycy starali się jak najszybciej naprawiać szkody i przywrócić prąd w domach.

- Światła w Supraślu nie było ponad dobę. W urzędzie też - mówi Mariusz Żukowski, sekretarz gminy.

Mieszkańcy musieli sobie jakoś radzić.

- W niedzielę nie działało nic, ani alarm ani telefony. Była głucha cisza. Ale że jesteśmy takim teatrem, który posługuje się świecami, daliśmy radę - opowiada Piotr Tomaszuk.

Jak poinformowała Agnieszka Tyszkiewicz, w środę bez prądu pozostawało jeszcze 200 gospodarstw w okolicach Zabłudowa.

Żywioł zniszczył połacie lasów

Nawałnica największe spustoszenie spowodowała w lasach. Blisko 600 tysięcy metrów sześciennych powalonych drzew. To wstępne szacunki leśników, którzy do tej pory usuwają powalone drzewa z dróg i szlaków turystycznych.

Od huraganu mocno ucierpiały nadleśnictwa z Puszczy Knyszyńskiej. W Nadleśnictwie Supraśl uszkodzono 225 tys. metrów sześciennych drewna, w Nadleśnictwie Żednia straty wyniosły 180 tys.

- W Nadleśnictwie Supraśl są miejsca gdzie huragan połamał las o szerokości 120 metrów na półtora kilometra długości. W pozostałych nadleśnictwach Puszczy Knyszyńskiej szkody sięgają około 50 tys. metrów sześciennych drewna - wylicza Jarosław Krawczyk , rzecznik białostockich Lasów Państwowych.

W Nadleśnictwie Dojlidy silny podmuch zniszczył 110 tys. msześc drzew. Szkody są także w Nadleśnictwie Czarna Białostocka, Łomża, Nowogród, Bielsk.

Teraz leśnicy je usuwają. Prace w lesie i połamane drzewa stwarzają zagrożenie dla osób poruszających się po tym terenie. Ponadto przy nadchodzących upałach powalone drzewa mogą być łatwym zapalnikiem pożaru. Dlatego na terenie pięciu podlaskich nadleśnictw obowiązuje zakaz wstępu do lasu - to Nadleśnictwa Łomża, Żednia, Supraśl, Czarna Białostocka i Krynki.

Sześć tys. złotych bezzwrotnego zasiłku na rodzinę. Osoby, których domy zostały uszkodzone dostaną zasiłki celowe. W tym celu powinny się zgłosić do swojej gminy, a ta do wojewody. Wpłynęło już 46 takich wniosków, większość z gminy Klukowo. Na pomoc im przeznaczono 250 tys. zł. Trzy wnioski przysłała także gmina Stawiski. Tamtejsze rodziny dostaną w sumie 18 tys. złotych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny