Już na samym początku środowej rozprawy obrońca oskarżonego zapowiedział, że jego klient chce dobrowolnie poddać się karze, bez procesu. Karę zaakceptował prokurator i pełnomocnik męża poszkodowanej w wypadku kobiety. Jednak propozycja kary roku więzienia w zawieszeniu i roczny zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych wprawiła sąd niemal w osłupienie. I nie mogła zostać przez sąd zaakceptowana. Bo była zbyt łagodna.
Po kolejnych konsultacjach między stronami, zapadł wyrok. Sędzia Aneta Kamieńska wymierzyła Markowi B. karę roku bezwzględnego więzienia i czteroletni zakaz prowadzenia pojazdów. 33-latek będzie też musiał zapłacić pokrzywdzonej 10 tysięcy złotych.
Ten wypadek wydarzył się 10 stycznia na Zielonych Wzgórzach w Białymstoku. Marek B. jechał kią ulicą Wrocławską od strony Starosielc. Według śledczych, przed przejściem dla pieszych nie zwolnił, nie obserwował też tego, co działo się na jezdni. Bo zagapił się na zegarek.
Auto uderzyło w przechodzącą prawidłowo po pasach 58-letnią wówczas Irenę Cz. Kobieta przeżyła wypadek, ale doznała poważnych obrażeń, m.in. głowy i mózgu. Biegli lekarze orzekli, że kobieta nigdy już nie będzie w stanie samodzielnie funkcjonować.
Oskarżony wyjaśniał, że pieszej nie widział, bo ubrana była na czarno. Przypuszczał, że Irena Cz. nie widziała także jego kii. Twierdził, że tylko spojrzał na zegarek na desce rozdzielczej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?