MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ruch Chorzów - Jagiellonia Białystok 1:2. Jaga znów jest liderem

Tomasz Dworzańczyk
Tomasz Dworzańczyk
Ruch Chorzów - Jagiellonia Białystok 1:2. Jaga znów jest liderem
Ruch Chorzów - Jagiellonia Białystok 1:2. Jaga znów jest liderem Arkadiusz Gola
Ekstraklasa piłkarska. Jagiellonia Białystok wygrała na wyjeździe z Ruchem Chorzów 2:1 i przynajmniej do dziś znów jest liderem

Bramki

0:1 Cernych 35

0:2 Vassiljev 44

1:2 Ćwielong 90-karny

Ruch:
Hrdlicka - Konczkowski, Helik I, Kowalczyk, Pazio I, Ćwielong, Surma (80. Nowak), Urbańczyk, Lipski, Moneta (58. Przybecki), Niezgoda (46. Arak).

Jagiellonia: Kelemen - Grzyb, Runje, Guti, Straus, Frankowski, Góralski, Romanczuk, Vassiljev (85. Górski), Chomczenowski (68. Świderski), Cernych (90. Mystkowski).

Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce).

Widzów: 6587.

Jagiellończycy w najlepszy możliwy sposób zareagowali na dotkliwą przegraną w minionej kolejce z Legią Warszawa (1:4). Białostoczanie zwyciężyli w Chorzowie Ruch 2:1 i dzięki tej wygranej odzyskali pozycję lidera, na której zostaną przynajmniej do poniedziałku.

- Dla nas najważniejsze było, żeby po tej porażce z Legią wygrać następny mecz i to nam się udało - kwituje Michał Probierz, trener żółto-czerwonych.

To nie było jednak wielkie spotkanie w wykonaniu jego podopiecznych, o czym świadczy fakt, że najlepszym zawodnikiem gości był bramkarz - Marian Kelemen, który szczególnie w drugiej połowie popisał się kilkoma świetnymi interwencjami. Świetna forma słowackiego golkipera oraz dwa stałe fragmenty gry, po których białostoczanie przed przerwą zdobywali bramki, wystarczyły jednak do triumfu w Chorzowie.

- Fajnie, że wywozimy trzy punkty, bo nie było to łatwe spotkanie. Gospodarze postawili nam naprawdę trudne warunki - przyznaje Jonatan Straus, który na skutek kontuzji Piotra Tomasika znalazł się w wyjściowej jedenastce po raz pierwszy od pięciu miesięcy. - Dawno nie byłem nawet w osiemnastce meczowej, ale cieszę się, że dostałem szansę gry - dodaje.

Lewy obrońca Jagi godnie zastąpił Tomasika i choć nie był może zbyt aktywny w grze do przodu, to robił dobrą robotę w defensywie. To właśnie on w 12. minucie świetnie zareagował, uprzedzając w polu karnym Jarosława Niezgodę, czającego się na dobitkę po uderzeniu Patryka Lipskiego. To była zresztą najgroźniejsza okazja chorzowian przed przerwą.

A jagiellończycy? Od początku meczu raczej nie forsowali tempa i widać było, że czekają na błąd rywali. Próbowali zaskoczyć gospodarzy m.in. zmianą ustawienia już w trakcie gry, kiedy na prawą obronę przeszedł Przemysław Frankowski, natomiast miejsce prawoskrzydłowego zajął Dmytro Chomczenowski, po przeciwnej flance grał Fedor Cernych, a najbardziej wysuniętym zawodnikiem był Konstantin Vassiljev. Z gry trudno było jednak wykreować groźne okazje, a jedyne niebezpieczeństwo pod bramką chorzowian stanowiły stałe fragmenty gry. To właśnie po jednym z nich udało się zresztą otworzyć wynik. Po rzucie rożnym i tzw. bilardzie w polu karnym, piłka trafiła pod nogi Cernycha, który płaskim strzałem pokonał Libora Hrdlickę.

- Byłem nieco szybszy od obrońcy, który chciał wybić piłkę, trochę ją sobie ustawiłem i trzeba było tylko wykorzystać tę sytuację. Cieszę się, że padła bramka - opisuje Litwin okoliczności, w jakich trafił w 35. minucie do siatki.

Jeszcze przed przerwą białostoczanom udało się podwyższyć prowadzenie. Po faulu na Rafale Grzybie sędzia podyktował rzut wolny w okolicach 30 metra przed bramką miejscowych. Wydawało się, że to dobra okazja, by dośrodkować piłkę w szesnastkę, ale Vassiljev uznał inaczej. Estończyk zdecydował się na bezpośrednie uderzenie, a futbolówka lecąca niczym pocisk, ominęła mur z prawej strony i wpadła do siatki tuż obok słupka, kompletnie zaskakując spóźnionego Hrdlickę.

- Zawsze patrzę, co można zrobić z danej pozycji. Zobaczyłem, że bramkarz zostawił troszeczkę miejsca i można powiedzieć, że warto było spróbować to wykorzystać - cieszy się Vassiljev, dla którego było to już trafienie numer dziewięć w tym sezonie.

Na drugą połowę żółto-czerwoni wyszli jedynie z postanowieniem utrzymania dwubramkowego prowadzenia i to mogło się zemścić, bowiem chorzowianie stworzyli sobie w tej części gry sporo okazji. Kelemen w odstępie kilku minut wygrał najpierw pojedynek z Lipskim, później odbił groźny strzał głową Jakuba Araka, a później stuprocentową okazję zmarnował jeszcze Marcin Kowalczyk, który nie trafił w bramkę, dobijając uderzenie z rzutu wolnego Michała Helika.

Białostoczanie w tej części gry mieli tylko jedną okazję, którą po ładnej akcji Karola Świderskiego zmarnował kwadrans przed końcem Frankowski. To mogło się jeszcze zemścić, bowiem za chwilę blisko gola kontaktowego był Miłosz Przybecki, który stanął oko w oko z Kelemenem, jednak przegrał ten pojedynek. Niebieskim należał się też rzut karny po faulu Runje na Araku, którego nie podyktował arbiter.

Gospodarze ostatecznie jedenastkę otrzymali, tyle że już w doliczonym czasie gry, po bezsensownym faulu Macieja Górskiego na Araku. Na gola zamienił ją Piotr Ćwielong. Na szczęście, na więcej zabrakło miejscowym czasu, bo wkrótce sędzia gwizdnął po raz ostatni.

- Przed nami jeszcze trzy mecze w tym roku i postaramy się o jak największą zdobycz punktową, by utrzymać nasze wysokie miejsce w tabeli - zapowiada Probierz.

Opinie trenerów

Michał Probierz (Jagiellonia): Ruch na pewno był podbudowany zwycięstwem nad Górnikiem Łęczna, dlatego spodziewaliśmy się bardzo trudnego meczu.My ostatnio przegraliśmy, ale wiedzieliśmy, jakie były tego przyczyny. Spokojnie do tego podchodziliśmy i zrobiliśmy tylko wymuszone zmiany. Wydaje mi się, że wygraliśmy zasłużenie, do pewnego momentu w pełni kontrolując ten mecz, choć w końcówce mieliśmy trochę problemów.

Waldemar Fornalik (Ruch): Nie jesteśmy zadowoleni z wyniku. Co innego mogę powiedzieć o grze, szczególnie w drugiej połowie. Fragmentami wyglądało to naprawdę dobrze. To był mecz na dobrym poziomie pod względem taktycznym. Obie drużyny wiedziały, gdzie tkwi siła, gdzie są atuty przeciwnika i próbowały to zniwelować. Nieszczęsne stałe fragmenty zadecydowały, że wyszliśmy na drugą połowę w złej sytuacji, jeśli chodzi o wynik.

Zdaniem zawodników

Konstantin Vassiljev (Jagiellonia): To nie było nasze najlepsze spotkanie, ale liczy się wynik. Doliczamy sobie trzy punkty i wciąż pozostajemy w czołówce. Ruch powoli odbudowuje swoją pozycję i to nie będzie łatwy przeciwnik dla nikogo. Trzeba podziękować Marianowi Kelemenowi, który po przerwie w kilku sytuacjach nas ratował.

Marian Kelemen (Jagiellonia): W drugiej połowie miałem sporo pracy, ale to jest piękno piłki nożnej. To sport drużynowy, więc czasami pomogę ja, a czasem zrobią to koledzy z drużyny. Ta wygrana to nie tylko moja zasługa. Wszyscy zagraliśmy dobrze i jako zespół zasłużyliśmy na zwycięstwo. Chociaż trzeba przyznać, że po przerwie prezentowaliśmy się słabiej niż na początku.

Ruch Chorzów - Jagiellonia Białystok 1:2

Lotto Ekstraklasa. "Jaga" zrehabilitowała się po Legii. Ruch...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny