Przed meczem z Lechem Poznań pojawiła się informacja, że może Pan prowadzić Jagiellonię jako trener tymczasowy do końca sezonu. Czy była jakaś rozmowa z zarządem klubu o tej tymczasowości. Czy jest gwarancja pracy do 30. kolejki, czy może nowy trener pojawi się dużo wcześniej?
RAFAŁ GRZYB, tymczasowy trener Jagiellonii: - Była taka rozmowa, ale wolałbym nie ujawniać jej przebiegu. W każdym razie, zarząd ma czas na przyjrzenie się i ocenę mojej pracy oraz na spokojne poszukiwanie osoby, która obejmie zespół.
Wielu kibiców chce, by tą osobą był Rafał Grzyb. Co Pan na to?
- Niestety, na przeszkodzie stoją kwestie formalne. By samodzielnie prowadzić zespół ekstraklasowy trzeba mieć licencję UEFA PRO, a ja posiadam UEFA A. Odpowiedni kurs już trwa i nie ma możliwości, bym do niego dołączył, a następny będzie dopiero w przyszłym roku. Mam nadzieję, że wtedy będę mógł uzyskać wymagane uprawnienia.
Wracając do potyczki z Kolejorzem, to tak z ręką na sercu, co czuł Pan w Poznaniu, kiedy przegrywaliście z Lechem 1:2, a z boiska schodził z czerwoną kartką Błażej Augustyn? Czy nie był to strach przed kolejną i to kto wie czy nie bardzo wysoką porażką?
- Różne myśli przechodziły przez głowę, ale cały czas staraliśmy się zmianami poprawić obraz gry i wierzyliśmy w nasz zespół. Według mnie, przełomowym momentem była zmarnowana przez rywali sytuacja na 3:1. To był impuls, po którym odmieniliśmy losy meczu.
Trudno przypomnieć sobie tak wielką euforię po zwycięstwie, jak po meczu z Lechem. Pan natomiast starał się być spokojny i stonowany. Nie gotowało się w środku z radości?
- Wiadomo, że dobry trener w momencie zakończenia meczu już zaczyna myśleć o kolejnym i musi być skupiony (śmiech). Ale w środku byłem bardzo szczęśliwy i dumny z naszego zespołu. To zwycięstwo było nam bowiem bardzo potrzebne.
Atmosfera w zespole i wokół niego pewnie jest zupełnie inna. Widmo degradacji, chociaż nikłe, zostało oddalone i znów można myśleć o znacznie wyższych miejscach. Piłkarze o tym mówią, a jak Pan to widzi?
- Utrzymanie się nie było ani przez moment naszym celem, tylko oczywistością. Nikt nie brał degradacji pod uwagę. Jak najbardziej uważam, że ten zespół stać na grę o znacznie wyższe cele, ale teraz najważniejsze jest, by wygrana z Lechem nie była jednorazowym przypadkiem, tylko przerodziła się w dobrą grę i regularne punktowanie. Na tym będziemy się skupiać.
Aż żal, że jest przerwa reprezentacyjna i od razu nie gracie ze Śląskiem. We wrocławskim zespole doszło do zmiany trenera i Jacek Magiera będzie miał sporo czasu, by przygotować drużynę na wizytę w Białymstoku. Jak to odbieracie?
- Myśmy też po zmianie mieli tylko kilka dni przed meczem z Lechem, więc nie ma na to reguły. Poza tym, taki jest terminarz i nie ma co zastanawiać się, kiedy byłoby grać lepiej, kiedy gorzej i co zrobią przeciwnicy. Musimy się skupić na sobie, bo nam też się przyda przerwa na poprawienie elementów, które w Poznaniu szwankowały.
Chyba najpilniejsza sprawa to obsada prawej obrony. Paweł Olszewski leczy kontuzję, Kris Twardek rozchorował się na turnieju olimpijskiej reprezentacji Kanady, a po przymusowej absencji Augustyna, Bogdan Tiru wróci pewnie na środek obrony. Ma Pan na to jakiś pomysł?
- Nie jest tak źle. Paweł wraca powoli do treningów, Kris te już jest z nami i powinien być do dyspozycji do meczu ze Śląskiem. Mamy jeszcze sporo czasu i z pewnością znajdziemy najlepsze rozwiązanie.
Na innych pozycjach komfort wyboru za to rośnie. Wrócili już ważni zawodnicy - Jesus Imaz i Tomas Prikryl.
- Wiadomo, jakie problemy zdrowotne mieliśmy i cieszę się, że kadra jest tak szeroka. Oznacza to bowiem wzrost rywalizacji i może nam tylko pomóc. Dla trenera to dodatkowy ból głowy przy wyborze składu, ale obym takie kłopoty miał jak najczęściej.
A jak będą przebiegać przygotowania do starcia z wrocławianami. Planujecie w przerwie reprezentacyjnej rozegranie jakiegoś sparingu?
- Raczej nie. Z ekstraklasą nie chcielibyśmy grać, a niższe klasy rozgrywkowe mają mecze ligowe. Do tego mielibyśmy problemy z obsadą bramki, bo nasi bramkarze dostali powołania na zgrupowania reprezentacji. Będziemy solidnie trenować, pewnie przeprowadzimy gierkę wewnętrzną, a część zawodników wystąpi w meczu trzecioligowych rezerw. Na pewno ten okres zostanie przez nas dobrze wykorzystany.
Czyli sprawicie wrocławianom 5 kwietnia śmigus-dyngus?
- Taki mamy zamiar (śmiech).
Dziękuje za rozmowę.
Rozmawiał:
Wojciech Konończuk
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?