Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Tyszkiewicz: Mamy dług wobec repatriantów, ale obywatelski projekt idzie zbyt daleko

Marta Gawina
Mamy dług wobec repatriantów, ale obywatelski projekt idzie zbyt daleko - uważa Robert Tyszkiewicz
Mamy dług wobec repatriantów, ale obywatelski projekt idzie zbyt daleko - uważa Robert Tyszkiewicz Fot. Archiwum
Jeżeli tylko taka jest ich wola, powinniśmy zrobić wszystko, by wrócili - mówi Robert Tyszkiewicz, podlaski posłem Platformy Obywatelskiej o repatriacji Polaków wywiezionych w głąb Rosji.

Kurier Poranny: Czy potrzebna jest zmiana ustawy o repatriacji?

Robert Tyszkiewicz: Społeczny projekt ustawy, pod którym były zbierane podpisy, jest dobrą okazją do dyskusji na ten temat. By porozmawiać o dotychczasowym prawie, jego działaniu, ewentualnych lukach, o tym, co można zmienić na lepsze. Nie podzielam jednak takich myśli, że generalna zmiana ustawy coś poprawi. Należy raczej doskonalić istniejący system.

To oznacza, że nie podpisał się Pan pod obywatelskim projektem ustawy o repatriantach?

- Nie podpisałem się. Uważam, że idzie on zbyt daleko, choć nie chcę teraz mówić o szczegółach. Będzie na to czas. Najpierw potrzebujemy rzetelnej analizy dotychczasowego systemu. Opowiadam się raczej za zmianami niż wprowadzaniem nowej regulacji ustawowej. Tym bardziej że zdania są podzielone, gdzie są te prawdziwe problemy dotyczące repatriantów. Szczególnie chodzi o asymilację w warunkach polskich, a nie możliwość powrotu do kraju. Bo ta istnieje.

Autorzy obywatelskiego projektu chcą, by nad przyjazdem repatriantów czuwało MSWiA, a nie - jak teraz - gminy. Przypominają, że jeden samorząd zaprasza rocznie czasem tylko 3-5 rodzin.

- Wątpię, by ten stan rzeczy zmieniło zastąpienie gmin przez ministerstwo spraw wewnętrznych. By dzięki temu repatrianci mieli lepsze warunki do normalnego funkcjonowania w Polsce. Zaangażowanie samorządów wynika z głębokiego rozpoznania sytuacji lokalnej: rynek pracy, mieszkania, warunki życia, otoczenie społeczne. Centralizowanie tego procesu niekoniecznie doprowadziłoby do lepszych efektów. Ważna jest też statystyka. W systemie RODAK jest zarejestrowanych około trzech tysięcy osób, szczególnie z dalekich części Rosji i Kazachstanu. Ta liczba od kilku lat nie rośnie.

Rocznie zgłaszanych jest około 200-300 nowych wniosków. Tyle jednocześnie rodzin przyjeżdża do Polski. Powody, dla których pozostali nie wracają, są różne. Część straciłaby na statusie, na przykład pełnią funkcje kierownicze, są lekarzami, ale w warunkach rosyjskich. Oni czekają na szczególne oferty, na pracę na podobnych stanowiskach. Jest też grupa ludzi bardzo niesamodzielna, która boi się podjąć ryzyko budowania swojego życia na nowo. Mimo że jest wsparcie samorządów.

Pytanie jest takie: czy nie lepiej tym trzem tysiącom osób zaproponować program asymilacji w Polsce? Można go budować wokół Karty Polaka. Posiadacz karty, choć nie ma obywatelstwa, może spokojnie żyć w naszym kraju. Taka osoba przyjeżdża, dostaje pracę i powoli przygotowuje grunt do ściągnięcia swojej rodziny. Nie jest to decyzja nieodwracalna. Daje możliwość przyjazdu do Polski na próbę. To mogłoby być sposobem, by ta liczba trzech tysięcy zawieszonych mogła zejść w dół.

Tylko czy skróciłby się czas oczekiwania na powrót do kraju? Zdaniem autorów obywatelskiego projektu, ten może trwać nawet sześć lat.

- To właśnie często wynika z czekania na odpowiednią ofertę. Nie każdy jest zainteresowany wylądowaniem w małym miasteczku czy na wsi. W cenie są oferty z miast wojewódzkich, gdzie łatwiej o dobrą pracę. Jednocześnie powinno się zrobić wszystko, by skrócić procedury. I to o tym powinniśmy rozmawiać.

Czy sprowadzenie Polaków, którzy zostali wywiezieni w głąb byłego Związku Radzieckiego, to obowiązek naszego kraju?

- Jeżeli tylko taka jest ich wola, powinniśmy zrobić wszystko, by wrócili. To jest nasz dług wobec tych ludzi. Oferta dla repatriantów powinna być jak najlepsza. Z drugiej strony, nie wolno nam oszukiwać tych ludzi. Oni muszą wiedzieć, jak teraz funkcjonuje Polska, że mamy gospodarkę rynkową. Inaczej też tylko spoglądałbym na rodaków, którzy mieszkają na Białorusi, Litwie, Ukrainie. Nie sądzę, by Polska miała szczególny interes w tym, by proponować im powrót. Raczej powinniśmy się domagać, by Polacy mogli tam żyć godnie. Słyszałem wiele głosów od rodaków z tych europejskich krajów, że oni chcą tam zostać, że to jest ich miejsce. Z drugiej strony, każdy, kto sobie tego życzy, jest w stanie przyjechać do Polski, tutaj żyć, mieszkać.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny