Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyznał się do pięciu podpaleń, ale prokurator nie może go oskarżyć

(as)
A. Suchcicka
Leśnicy protestują. Ich zdaniem każde podpalenie może wywołać ogromny pożar.

Podpalił ściółkę i z daleka obserwował, co się będzie działo. Ale nic się nie działo, nikt nie reagował, a dymu było coraz mniej. 47-letni mieszkaniec Lipy sam więc telefonicznie wezwał straż pożarną i, jako naczelnik lokalnej OSP sam przebiegiem gaszenia pokierował. Zrobił to zresztą siedząc za kierownicą strażackiego samochodu. Do zdarzenia doszło 27 października minionego roku. I machinacje Zbigniewa P. wydały się głównie dlatego, że szef strażaków ruszył do akcji nietrzeźwy (miał 1,2 promila) i zatrzymany przez policję trochę się przestraszył. Wszystko to sprawiło, że przyznał się do jeszcze czterech innych podpaleń - dwóch na terenie Nadleśnictwa Przasnysz i dwóch na terenach prywatnych.

Prokuratura sprawę umorzyła, okazuje się bowiem, że w Kodeksie Karnym nie ma paragrafów, na podstawie, których można byłoby ukarać podpalaczy działających z małym rozmachem. Jest mowa o karach dla osób, które wywołują pożary zagrażające ludzkiemu życiu i zdrowiu albo mieniu wielkich rozmiarów, ale z podpaleniami, których efektem jest kilka metrów sczerniałej ściółki, prokurator w nie ma co robić. A w zasadzie może jedynie taką sprawę umorzyć. I tak właśnie uczynił. Nadleśnictwo jednak w styczniu wniosło zażalenie. Kto ma rację? - rozważy sąd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki