Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Jerzy Kopania: Czeka nas kolejna Wieża Babel. Bo nie możemy zajść za daleko

Agata Sawczenko
Agata Sawczenko
Czekają nas czasy pełne zamętu, grozy, Ale z tego znowu coś się wyłoni. Bo dopóki istnieje nasz układ słoneczny, to będzie tu się rozwijało życie. Będą ginęły i powstawały nowe cywilizacje - mówi prof. Jerzy Kopania, filozof i etyk.
Czekają nas czasy pełne zamętu, grozy, Ale z tego znowu coś się wyłoni. Bo dopóki istnieje nasz układ słoneczny, to będzie tu się rozwijało życie. Będą ginęły i powstawały nowe cywilizacje - mówi prof. Jerzy Kopania, filozof i etyk. Anatol Chomicz
Wszystkie procesy kryzysowe, które są w tej chwili w naszej cywilizacji zmierzają właśnie do tego, aby nasza cywilizacja doszła swego kresu. Ona musi zginąć... - wieszczy prof. Jerzy Kopania.

Kurier Poranny: Brytyjscy naukowcy dostali zgodę na eksperymenty na ludzkich embrionach. Będą m.in. wycinać części kodu genetycznego zarodków, izolować segmenty DNA i modyfikować genetycznie embriony. To ma pozwolić np. poznać przyczyny poronień. Panie profesorze, czy takie eksperymenty są etyczne?

Prof. Jerzy Kopania: - Zacznijmy od tego, że działania na materiale genetycznym istot żywych, nie mówiąc o roślinach, istnieją od dość dawna. Jest rzeczą oczywistą, że najwięcej kontrowersji budzą działania biotechnologiczne na organizmach ludzkich, w szczególności na ludzkich embrionach. I teraz - czy one są etyczne, czy nieetyczne - zależy od tego, jakie są nasze intencje. W jakim celu chcemy to robić? Bo jest rzeczą oczywistą, że ludzkość się nie zatrzyma przed przeprowadzeniem takich badań, przed dokonywaniem takich manipulacji, jeśli mają one służyć jakiemuś dobru człowieka, na przykład w celach terapeutycznych. Ale zauważmy, że im bardziej będziemy poznawać mechanizmy genetyki, tym większe będą możliwości modyfikowania naszego materiału genetycznego. A więc będzie chodziło nie tylko o usunięcie jakichś potencjalnych zagrożeń chorobowych, ale także o możliwość swoistego ulepszenia człowieka. Nie tylko o likwidacje genów potencjalnie stanowiących zagrożenie dla przyszłego rozwoju człowieka, ale także o wprowadzenie pewnych nowych genów umożliwiających zwiększenie sprawności fizycznej, psychomotorycznej, psychicznej, intelektualnej.

Badania pójdą w tym kierunku?

My zaczynamy iść w tym kierunku. I tutaj dopiero zaczyna się prawdziwe niebezpieczeństwo. Do czego dojdziemy? Czy będziemy chcieli wyhodować niejako zupełnie nowego człowieka dysponującego możliwościami, jakimi ewolucja człowieka nie obdarzyła? Możemy uruchomić moce, nad którymi nie zapanujemy.

I myśli pan, że człowiek ma coś takiego w sobie, że jak czegoś dokona, to zawsze będzie chciał pójść o krok dalej?

Z całą pewnością jest tak, że pasja poznawcza, dążenie do wiedzy jest w naszej naturze - w naszej naturze ludzkiej. Ale co ciekawsze - na co wskazywał u nas Stanisław Lem swego czasu - nie da się zatrzymać rozwoju technologii. Lem powiadał, że technologia jest zmienną niezależną naszej cywilizacji. A więc ona się rozwija niezależnie od tego, jakie są nasze zamiary i cele.

Sama się rozwija? Przecież gdyby nie ludzie, nie byłoby technologii...

Nam się wydaje, że to my tworzymy technologię. W jakimś sensie to jest prawdą. Ale nie dostrzegamy, że to technologia także nas tworzy. Że ludzie obecni, a ludzie na przykład z czasów średniowiecza, to nie ci sami ludzie. Bo nie ta sama była technologia. My już jesteśmy tworzeni przez technologię.

Może w końcu dojdziemy do muru i powiemy sobie: stop. Tyle nam wystarczy...

Sami nie mamy żadnej możliwości zatrzymania technologii. Jeżeli nie dojdą do działania jakieś czynniki zewnętrzne, destrukcyjne dla naszej cywilizacji - to ta nasza cywilizacja będzie się rozwijać w kierunku scjentystycznym. Bo nasza cywilizacja jest jedyną cywilizacją scjentystyczną. Jednym z filarów naszej cywilizacji jest właśnie nauka. I nie ma żadnych możliwości, by rozwój nauki - w szczególności rozwój technologii, został zatrzymany. Wszelkie nasze dyskusje - one tylko spowalniają ten rozwój. Ale go nie zatrzymają.

To co nas czeka?

Ja głoszę taką teorię, że nas czeka po prostu koniec naszej cywilizacji w tej postaci, w jakiej ona jest teraz.

Jak to?

Chodzi o to, że nieprzerwany rozwój naszej cywilizacji musiałby doprowadzić w pewnym momencie do tego, że człowiek ująłby we własne ręce ewolucję własnego gatunku. Że to, co dotychczas rozwijało się w sposób naturalny, właśnie w ramach naturalnych procesów ewolucyjnych, zaczęłoby być sterowane przez człowieka. Że my sami nadawalibyśmy sobie nowe cechy, modyfikowalibyśmy naszą ludzką naturę. I rezultatem tego byłby jakiś nowy postczłowiek, nowy człowiek , zasadniczo inny od tego, jaki istnieje teraz.

To według Pana nieuchronne?

Sądzę, że należy zwrócić uwagę na starą intuicję, którą ludzkość przechowała i której wyrazem jest na przykład biblijna opowieść o wieży Babel. Proszę zauważyć - ta opowieść jest o tym, jak to ludzie kiedyś, mając jeden język, działali zgodnie, w porozumieniu i zaczęli budować tę wieżę sięgającą nieba. I Bóg uznał wtedy, że dzieje się coś, na co on pozwolić nie może. Bo ludzie zaszliby za daleko. Już nic - jak to jest ujęte w Biblii, nic nie byłoby dla nich niemożliwe. Dlatego pomieszał im języki. Otóż ja sądzę, że te wszystkie procesy kryzysowe, które są w tej chwili w naszej cywilizacji, zmierzają właśnie do tego, aby nasza cywilizacja doszła swego kresu. Ona musi zginąć...

Dlaczego?

Bo gdyby rozwijała się nadal, to zrobiliśmy coś, co byłoby wykroczeniem przeciwko własnej naturze. I ta nasza cywilizacja musi upaść.

Co wtedy?

Jej miejsce zajmie inna cywilizacja, arabska, muzułmańska. Będzie okres zamętu, chaosu, nauka upadnie. Potem na to miejsce przyjdzie jakaś cywilizacja azjatycka najprawdopodobniej, chińska, hinduska. Ona podejmie dorobek nauki europejskiej, zachodniej. I znów zacznie się rozwijać. I znów do momentu, kiedy osiągnięty zostanie jakiś punkt krytyczny i sama natura, opatrzność, Bóg, znów nie dopuści do tego, abyśmy ten punkt krytyczny przekroczyli.

Proszę powiedzieć, czy klonowanie ludzi to już byłby ten punkt krytyczny?

Nie, to nie o to chodzi, że samo klonowanie ludzi. Punktem krytycznym byłoby osiągnięcie możliwości, dojście do umiejętności poprawiania naszej natury. A więc na przykład sprawienie, że przestalibyśmy chorować w takim sensie, w jakim chorujemy teraz.

Czyli?

Choroby zostałyby genetycznie wyeliminowane. I co więcej - punktem krytycznym byłoby, gdyby temu towarzyszyły możliwości i umiejętności ulepszania naszej natury, a więc na przykład sprawiania, że bylibyśmy nieporównanie bardziej inteligentni, że moglibyśmy zdobywać i magazynować nieporównanie większe ilości informacji. Że - inaczej mówiąc - potrafilibyśmy robić rzeczy, które teraz wydają nam się być z dziedziny jakiejś magii. To jest teoretycznie możliwe, że bylibyśmy o wiele bardziej inteligentni, że porozumiewalibyśmy się nie tylko tak jak teraz za pośrednictwem języka, ale w jakiejś formie telepatycznej. Możliwe byłoby, żeby nasza świadomość nie ginęła razem z naszym ciałem, tylko zostałaby przelewana - upload, jak to się mówi w żargonie humanistów, przelewana na jakieś nośniki trwałe, zmierzalibyśmy do jakiejś nieśmiertelności. Zapoczątkowanie takich możliwości byłoby tym punktem krytycznym. I wydaje mi się, że sama natura czy opatrzność - to już jak kto uważa - po prostu do tego nie dopuści.

No właśnie - jak w takim razie traktować to, co się dzieje teraz na świecie? Jako konieczność - po prostu? Musimy do tego dopuścić, poddać się? Walczyć?

To jest konieczność. Po prostu konieczność. Tak po prostu jest. My nie mamy wpływu na ostateczne procesy w wymiarze globalnym. To, co robimy, ma znaczenie takie powiedzmy lokalne. Proszę zauważyć, że my przecież wcale nie eliminujemy czynników zagrażających naszemu istnieniu, zagrażającym istnieniu naszej cywilizacji. W aspekcie na przykład militarnym bez przerwy podejmowane są różne działania destabilizujące sytuację polityczną. Nie podejmujemy też żadnych działań, które by zmierzały do jakiegoś opanowania się w sferze aksjologicznej. Przecież postępuje destrukcja społeczeństwa, destrukcja rodziny, ogólnie - kryzys wartości. Rezultatem tego jest fakt, że nasza cywilizacja ginie także biologicznie. Bo przecież rodzi się coraz mniej ludzi. Niedługo Europejczycy będą populacją szczątkową.

To jak żyć z taką świadomością, że zmierzamy ku końcowi?

Cóż, ja uważam, że jedyną na to receptą jest jakaś ufność w opatrzność. No, ale tej ufności nie można w sobie wzbudzić - albo się ją ma, albo nie. I ja myślę, że ostatecznie opatrzność wie, co robi i jakoś czuwa nad nami.

Mam wrażenie, że coraz więcej ludzi tej wiary nie ma...

Problem naszej cywilizacji polega przede wszystkim na zaniku wiary. A kiedy zanika wiara, to zanikają wszelkie bariery, które mogłyby jakoś ograniczać zjawiska niekorzystne. Dlatego ja ostatecznie patrzę w przyszłość ufnie.

I jaką przyszłość nam Pan prognozuje?

Wierzę, że z tego chaosu, który nastąpi, znów się wyłoni coś bardzo dobrego, bardzo pozytywnego. Jednak zanim to nastąpi, to ludzkość czekają czasy zamętu, czasy pełne wręcz grozy. To tak samo, jak po upadku Imperium Rzymskiego nastąpił okres ogromnego chaosu, walk wszystkich ze wszystkimi, a w końcu z tego wszystkiego wyłoniła się nasza wspaniała cywilizacja. Tak samo jest teraz - ona upada, będą zapewne czasy chaosu, zamętu, a z tego znowu się coś wyłoni. Dopóki istnieje nasz układ słoneczny w takiej formie, w jakiej jest teraz, to będzie się tutaj rozwijało życie i będą powstawały i ginęły nowe cywilizacje.

Panie profesorze, Pan mówi o przyszłości w taki sposób, że ja we wszystko wierzę.

Tylko że ja nie potrafię podać na to takiego dowodu, w sensie przyrodniczym. Bo to jest po prostu niemożliwe. Ja tylko interpretuję ten ciąg wydarzeń, który się dzieje.

Jerzy Kopania
urodził się 4 września 1945 roku. Studiował w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Poznaniu. Na V roku studiów, w wyniku udziału w wydarzeniach marca 1968, został skazany na karę pozbawienia wolności i relegowany z uczelni. W 1972 ukończył studia na Wydziale Filozofii Chrześcijańskiej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, specjalizując się w filozofii i semiotyce. Po studiach zajął się pracą naukową, uzyskał stopień doktora, w 1989 doktora habilitowanego w oparciu o rozprawę zatytułowaną „Funkcje poznawcze Descartesa teorii idei”. Był m.in. dziekanem wydziału humanistycznego białostockiej filii Uniwersytetu Warszawskiego. Był też rektorem Wyższej Szkoły Administracji Publicznej w Białymstoku w latach 2007-2012. Został też profesorem białostockiego Wydziału Sztuki Lalkarskiej Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. Opublikował kilkadziesiąt prac naukowych i artykułów, przełożył także na język polski m.in. dzieła Kartezjusza.

Był posłem na Sejm I kadencji z ramienia Unii Demokratycznej oraz radnym sejmiku województwa podlaskiego z listy Unii Wolności w latach 1998-2002.

W 2008 prezydent Lech Kaczyński odznaczył go Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny